Blogi
»
Mama w pracy i po pracy oraz...syn
|
lis 2024
|
|
Mo | Tu | We | Th | Fr | Sa | Su |
| | | | 1 | 2 | 3 |
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | |
-
Nadesłane przez: castilla
dnia 02-12-2010 11:56
...śnieg przegiął "na maksa"! Gdy rano wyjeżdżaliśmy z małym z domu było jeszcze całkiem przyzwoicie, gdy wychodziłam o 6.30 od dziadków - dopiero zaczęło wiać i prószyć. Do pracy więc przyjechałam bez większych problemów. Ale tak śledząc, to co dzieje się za oknem, myślę, ze trzeba będzie wracać do domu autobusem miejskim. Tak...po co ryzykować?
Samochód postoi w pracy, a jutro ma już być lepiej, w każdym bądź razie ma już nie padać.
No i z tego wniosek, że zostaniemy dziś na noc u dziadków. Przynajmniej rano nie trzeba będzie maleństwa ściągać z łożka i ubierać. Wyśpi się biedactwo, a potem już sobota i niedziela i jakoś sobie poradzimy.
To dopiero początek zimy, ciekawe co dalej? Albo się po prostu znowu, przyzwyczaimy...Jak co roku!
-
Nadesłane przez: castilla
dnia 01-12-2010 09:29
...dziś rano mróz, prawie -20 stopni. Miłoszek obudził się po piątej i musiałam się ubierać, nie zwracająć na niego uwagi. Z jednej strony to dobrze, że się obudził. Przynajmniej nie jechał "na śpiocha" i nie był to dla niego taki szok termiczny. Dzielnie siedział w samochodziku. Troszkę tylko rączki miał chłodne pod rękawiczkami, ale nóżki i reszta - w porządku. Zahartowana dzidzia! Nawet jak mnie łapało przeziębienie, on jest cały czas zdrowy. Na całe szczęście. A mróz , pewnie do końca, wybił wszystkie bakterie i wirusy. Choć jeden plus z tej sytuacji.
Dziś zapewne nie wyjdzie na dwór, trochę jednak za zimno. No ale sama ta przejażdżka już go uodporniła. Trzymaj się Miłoszku!
A ja muszę popracować...
-
Nadesłane przez: castilla
dnia 30-11-2010 09:17
...a dziś rano, z kolei, nieźle przysypało :) Na południu Polski już wczoraj, a także w rejonach centralnych, do nas fala śniegów przyszła dzisiejszej nocy.
Jak wyjeżdżaliśmy raniutko z małym, wszędzie było biało. Cieszyłam się tylko, że jest mało samochodów, bo pewnie w godzinach szczytu, kilkunastominutowa podróż zajęłaby nam z godzinę, a tak mieliśmy tylko kilka minut "obsuwy".
Od dziadków już wyjechałam sama,też parę minut wcześniej. Po drodze jest jedna taka większa górka i oczywiście nie myliłam się. Musiał tam ugrząść jakiś TIR. Dobrze, że trwało to kilka minut i sznur aut pojechał dalej, bo w tym miejscu droga jest na tyle wąska, że cieżko by było zawrócić.
Ale i tak udało mi się dotrzeć jako jednej z pierwszych do pracy. Byłam minutę przed czasem! Ale nic by pewnie nie było, bo spóźnili się prawie wszyscy. Większość musi przyjechać z miasta, bo firma leży na jego obrzeżach.
No ale już patrzę za okno i widzę słońce. Może nie będzie tak źle..?
© 2008-2024 MedFood Group SA
Do góry
Chcesz być na bieżąco z Familie.pl?
zamknij
Dołącz do nas na Facebooku