...no i spadł śnieg! Mało tego, jeszcze wyszło słońce. Zapowiada się na mily weekend.
Wczoraj poszliśmy z Miłoszkiem na pocztę. Dziecko ubrane w "barchany" - typu kurtka zimowa - krępująca ruchy, rękawiczki, buty zimowe (kozaki), w takich jeszcze nie umie chodzić. I tak sobie siedzi bildulek na ladzie, przy okienku, uśmiecha się do pani z boku. Trochę mu niewygodnie w pozycji 90 stopni. Musiałam jeszcze podpisać kwitek. Poradziłabym sobie, ale jakaś pani zaoferowała się go potrzymać. Może wyglądamy jakoś tak, że wzbudzamy u innych uczucia opiekuńcze? Mama nie za duża, spory chłopczyk, niby jeszcze niemowlak - bo nie ukończył pierwszego roku, ale na wygląd to jak już ponad roczne dziecko.
Miłoszek nic nie protestował, pani stwierdziła, ze jest grzeczny.
Ciekawe, czy taki zawsze będzie? Zawsze irytowały mnie te drące się dzieci na poczcie, albo - co gorsza - dostające histerii w sklepie.
A w pracy - piąteczek. Jeszcze parę godzin i do domu..!