Opublikowany przez: ULA 2013-12-11 12:14:15
Była specjalnie przygotowywana do przedszkola, czy Antosia wszystko wiedziała już od starszych sióstr?
Bardzo często zabieramy ją, gdy zawozimy lub odbieramy Michalinkę. Za każdym razem zazdrości siostrze i mówi, że też chce zostać. I za każdym razem panie w przedszkolu mówią: „To zostań, zostań”. Ona wtedy od razu rozpina płaszcz. Bardzo jej się w przedszkolu podoba. Jest odważna, więc myślę, że nie będzie problemu.
Zna rozkład dnia, wie, o co chodzi, bo starsza Michalinka bardzo ją poucza i stara się jej wszystko tłumaczyć od momentu, kiedy dowiedziała się, że zwolniło się w przedszkolu miejsce i nadszedł moment, kiedy Antosia do przedszkolaków dołączy.
Ten wyjątkowo bliski związek między Michaliną i Antoniną, wynika z tej niewielkiej różnicy wieku między nimi, czy z ich osobowości?
Myślę, że znaczenie ma i jedno, i drugie. Są w tym momencie, kiedy pięknie się razem bawią, ale to trwa tak naprawdę od kilku miesięcy, od kiedy Antosia na tyle dojrzała, że można się z nią porozumieć. Jak już zaczęła mówić, to od razu bardzo dużo i z sensem (śmiech). Obie mają charakterki, jedna drugiej rzadko ustępuje, ale też bardzo szybko się godzą. Bardzo się kochają.
A Zosia, która jest od nich sporo starsza, jest bardzo czułą i opiekuńczą siostrą. Potrafi im wymyślać zabawy, bawić się z nimi, a one są pod jej wielkim urokiem i czekają na te wspólne chwile. Na pewno niewielka różnica wieku między Michalinką a Antosią jest niezwykle istotna. Same potrafią sobie zorganizować czas, lubią bawić się w jednym pokoju, ale niekoniecznie razem. Jedna maluje, druga robi coś innego ale nawzajem się pilnują. Michalina zwłaszcza ma baczenie na to, co Antosia robi, czy to jest bezpieczne. Ogromnie przeżywa jej urazy, upadki, których na co dzień jest mnóstwo, choć na szczęście nie są poważne. W rzeczywistości, wszystkie trzy są ze sobą mocno związane i życzyłabym sobie, żeby tak zostało na zawsze.
Z doświadczenia wiem, że w rodzinach, gdzie jest kilkoro rodzeństwa, to każde dziecko pragnie tej mamy tylko dla siebie. Ma Pani swój sposób na to, jak podzielić czas: teraz jestem tylko z Antoniną, potem z Michaliną, a następnie tylko Zosi poświęcam swoją uwagę? Czy może nie ma takiej potrzeby?
Największą potrzebę ma Michalinka i mówi wprost, że potrzebuje mamusi, chce się potulić tylko z mamusią…
… to chyba syndrom wszystkich średniaków!
Chyba tak(śmiech). Ale ona ewidentnie ma taką potrzebę i cieszę się, że o tym mówi. Wiem, że wystarczy abym spędziła z nią chwilę, tylko z nią się pobawiła i ta jej potrzeba jest już zaspokojona. Ona chce tej czułości tylko dla siebie. Antosia z kolei jest takim dzieckiem, które przychodzi i tuli się samo, a nie prosi, żeby ją przytulić. Z Michalinką jest odwrotnie.
Zosia, gdy była mała, w ogóle nie uzewnętrzniała takiej potrzeby, chociaż też uwielbiała się tulić i do tej pory zdarza się, że przychodzi i pyta, czy może ze mną spać. Pozwalam jej, bo to jest ten rodzaj naszej bliskości, kiedy sobie leżymy w łóżku i opowiadamy o różnych ważnych rzeczach, a potem razem zasypiamy. Dla każdej z nich taki kontakt jest czymś innym, bo są na innym etapie rozwoju.
Zosia potrzebuje z mamusią wyjść na łyżwy, żeby pobyć tylko ze mną, albo proponuje, żebyśmy poszły na zakupy, choć właściwie obie za nimi nie przepadamy. Ale to jest okazja, żeby być razem, wspólnie zjeść lody i pogadać o ważnych dla niej sprawach. To wystarcza. Staram się, żeby każda z moich córeczek choć na chwilę miała tę mamusię tylko dla siebie. Ale tak naprawdę, to najczęściej mają mnie wszystkie razem (śmiech).
Czytam Pani bloga, na którym zapisuje Pani te śmieszne, żartobliwe i pełne wdzięku wypowiedzi, czy sytuacje, w jakich znalazły się Pani córki, które pewnie – niezapisane – umknęłyby, bo nie da się wszystkiego zapamiętać. Ale ciekawa jestem, jaki cel Pani przyświeca? Myśli Pani o książce?
Piszę o tym, bo mnie to rozśmiesza i myślę sobie, że jeżeli mnie to rozśmiesza, to może komuś dzięki temu pisaniu poprawię humor. I tak się dzieje. Mam świadomość, że moje notki na blogu powinny być trochę dłuższe, ale często nie mam na to czasu, więc najczęściej te złote myśli moich dziewczynek, jak to nazywam, zapisuję na moim profilu na Facebooku . Piszę skrótowo, ale robię to właśnie po to, żeby nie zapomnieć. Facebook to trochę takie archiwum.
Mam też dla każdej z nich założone osobne notesy, w których też staram się zapisywać na bieżąco . Przyznam szczerze, że nie myślałam wcześniej o wydaniu książki, ale coraz więcej osób mnie do tego namawia. Nie mówię, że książka powstanie, tego nie wiem. Ale zaczynam się nad tym zastanawiać. Ostatnio wpadłam na pomysł, jak mogłaby taka książka wyglądać, bo przecież nie wystarczy tylko zapisać złotych myśli moich córek. To musi mieć jakąś formę. Jeśli skrystalizuje się to, co narodziło się w mojej głowie , to kto wie? Może kiedyś... Na razie nie myślę jeszcze o tym na poważnie.
A ja już widzę tę kolejkę wydawców, którzy się do Pani zgłaszają.
(Śmiech). Oby! Gdyby książka została wydana i okazałaby się sukcesem, to miałyby na studia i mogłyby powiedzieć ,że one same sobie na to zapracowały dzięki swoim złotym myślom!(śmiech).
Jak Magda Steczkowska wspomina swoje dzieciństwo? CZYTAJ DALEJ
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.