Etap Drugi życia dorosłegoKategorie: Rodzicielstwo, Ciąża Liczba wpisów: 139, liczba wizyt: 325012 |
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 07-03-2011 11:47
Pierwszy raz się zdarzyło, żeby po pobraniu krwi tak bardzo bolało... Może moje żyły mają już po prostu dość krwi oddawania i się w ten sposób buntują. Powtórzyłam badanie na toxoplazmozę. Na początku ciąży IgG i IgM były ujemne, a teraz IgG wyszło dodatnie :/ Czyli, że co, że chorowałam w czasie ciąży? A może w laboratorium doszło do pomyłki jakowejś. Dla pewności zleciłam też oznaczenie awidności. No i 104 zł niemoje.
Golf Mobilek znów płata figle. Jakieś licho przepala ciągle bezpieczniki. A to się zatankować nie da, bo przycisk od wlewu paliwa nie reaguje, a to kłopty z zamkiem centralnym... Bezpiecznik wczoraj wymieniony i dziś znów przepalony. Do tego zerwany hamulec ręczny i oczywiście wszystko się dzieje jak Męża nie ma, czyli wszystko z mojej winy. Taki już mam zły wpływ na to paskudne autko.
Od wczoraj strasznie boli mnie podbrzusze. Dzisiejsza noc nieprzespana.
Kolejna Familijna koleżanka już tuli swoją Dzidzię :) Teraz to juz z pewnością kolej na mnie ;) Kuzynka też, miała termin 4 dni po mnie a urodziła wczoraj w południe :)
Śliczna pogoda i dzień pełen planów. Trzeba jechać do mechanika "usprawnić" Mobilka, fotograf i chcemy jeszcze na spacerek do parku :) Brakuje mi pomysłu na obiad. To przez ten ból brzucha złowieszczy. Madzia też pisała kilka dni przed porodem, że strasznie boli ją w podbrzuszu...
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 05-03-2011 09:47
Do terminu porodu zostało 8 ni :) (teoretycznie). Od rana chodzę niesamowicie podekscytowana. Dzisiaj w nocy nasza Familijna koleżanka Weronika urodziła córeczkę :) Jak tylko się dowiedziałam, że odeszły jej wody, chodziłam cała w nerwach i tylko czekałam na wieści od Niej :) Denerwowałam się tak, jakbym to ja miała za chwilkę urodzić :) Uspokoiłam się dopiero wtedy, kiedy o 23:18 dostałam od Niej wiadomość, że Martusia jest już "po drugiej stronie". Jakoś mnie to wszystko tak pozytywnie nakręciło, że czuję, że mogłabym góry przenosić:) Od rana prasuję stos ubrań, do którego zabierałam się od jakiegoś tygodnia albo i dwóch :)) Do tego od rana słoneczka na Z. nie brakuje, co potęguje we mnie radość i ekscytację. Nie mogę się doczekać swojego porodu. Chociaż z drugiej strony kocham swój brzuszek i będzie mi go bardzo brakowało. Ciągle przeglądam się w lustrze, nie mogąc się napatrzeć na swoje krągłości...
Moja radość spowodowana jest też troszkę tym, że ukochany Małżonek wraca albo nocy dzisiejszej albo jutrzejszej. Muszę zrobić zakupki i ugotować coś pysznego, na pewno stęsknił się za moją kuchnią ;)
Pojadę też na myjnię umyć Golfa Mobilka, bo strasznie zakurzony i znów byłby wywód jak mi nie wstyd jeździć takim brudaskiem :)
Mam też nadzieję, że uda nam się umówić do fotografa na wymarzoną sesję ciążową, którą musieliśmy odłożyć ze względu na wyjazd Małżonka. Koniecznie chcę mieć na pamiątkę profesjonalne "brzuszkowe zdjęcia", co bym sobie mogła chociaż powspominać ten cudowny stan w jakim się obecnie znajduję... Uwielbiam określenie "stan błogosławiony" :)
I już nawet bólu związanego z porodem się nie boję :) Chcę, żeby mały Szymuś był już z nami. Tak, tak, nie Kubuś, nie Arturek - mamy już imię - Szymon.
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 25-02-2011 14:52
Dzisiaj byłam na wizycie u pani doktor. "Teoretycznie zostało nam 16 dni do porodu, ale ja tu widzę, że się Synek garnie na ten świat :), jest ułożony jak do porodu, musi być pani czujna, wszystko wskazuje na to, że to może być jednak wcześniej, w zasadzie w każdej chwili..." Aż mi się słabo zrobiło. Z jednej strony chciałabym mieć już to wszystko za sobą, a z drugiej tak bardzo się tego wszystkiego boję, że strach wręcz uniemożliwia oddychanie. Dostałam skierowanie do szpitala i zlecenie wykonania jeszcze kilku badań (min. APTT, INR, Odczyn Coombsa i powtórzyć badanie na obecność Toxoplazmozy IgG i IgM). Muszę porozmawiać z Brzuszkiem, żeby jednak jeszcze troszkę zaczekał. Tatuś może zdąży wtedy wrócić na to WielkieWydarzenie. Póki co muszę posprawdzać, czy na pewno wszystko spakowałam i przygotować sobie większą gotówkę, żebym miała w razie czego pieniądze przy sobie a nie martwiła się i jeździła po bankomatach, bo później nie bedzie na to czasu.
Jutro mam jechać do kardiologa. Ma mi wystawić zaświadczenie, że nie ma przeciwwskazań z jego strony co do porodu naturalnego.
Cały przyszły tydzień mam tak napięty, że musiałam sobie ponotować we wszelkich możliwych miejsach co mam jeszcze załatwić, bo bez wątpienia bym się w tym wszystkim pogubiła. Mam nadzieję, że Dzidziuś nie pokrzyżuje planów i że ze wszystkim zdążę...