Opublikowany przez: ULA 2012-08-30 13:23:20
Czy innym parom, które nie mogą mieć dzieci w sposób naturalny, polecałabyś, czy odradzałabyś in vitro i dlaczego?
Dagmara Weinkiper-Hälsing: Myślę, że jest to tak osobisty wybór, że nie ważyłabym się na jakiekolwiek sugestie. Jesli chodzi o mnie, nigdy nie żałowałam podjętej przez siebie decyzji. Przez te pięć, trudnych lat nauczyłam się siebie, o sobie, o sile o determinacji. O tym jak trudno podnieść się leżącemu, o tym jak ważne jest to, żeby się podnieść udało. Jakie znaczenie ma wiara, nadzieja, miłość.
Jestem osobą wierzącą i cały okresnaszej walki o rodzicielstwo przybliżył mnie do Boga i jednocześnie oddalił od Kościoła Katolickiego. In vitro dało nam szanse na największe naszym zdaniem szczęście, na bycie rodziną z dziećmi. Macierzyństwo pozwoliło mi odkryć miłość, o jakiej istnieniu nie miałam pojęcia, miłość matki do dziecka. Dzięki tym doświadczeniom stałam się wrażliwszym, pełniejszym Człowiekiem. Poczułam, że żyję naprawdę.
Chciałbym polskim niepłodnym życzyć, żeby potrafili mówić o swojej chorobie otwarcie, nie wstydząc się jej. Żeby byli dumni ze swojej drogi, ze swoich dzieci, które były tak bardzo oczekiwane i kochane jeszcze przed ich poczęciem, (jako pragnienie, marzenie). No i żeby Polska nie pozostawała obojętną na ich losy...
Dagmara Weinkiper-Hälsing urodzona we Wrocławiu, pochodząca z Bogatyni, absolwentka Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Wrocławskiego, a także Wydziału Teatralnego Studium Kształcenia Animatorów Kultury i Bibliotekarzy we Wrocławiu. Zafascynowana teatrem, malarstwem i muzyką. Na stałe mieszka w małej szwedzkiej miejscowości, w której wychowywał się i dorastał jej mąż. Pracuje w Urzędzie Gminy Edsbyn. Matka trójki dzieci: córeczki Lilly i bliźniąt Noela i Leona.
W swojej książce „Dziecko ze szkła. In vitro – moja droga do szczęścia” opisuje w sposób subiektywny, a zarazem humorystyczny, przeżycia, przemyślenia oraz przebieg procedury in vitro od strony pacjenta. Jest głosem osoby wierzącej, a jednocześnie głosem matki ukochanych dzieci, których nie byłoby na świecie gdyby nie cud in vitro.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
46.113.*.* 2012.09.01 15:18
Może jeszcze raz, coś mi wcięło mam nadzieję, że to nie działanie moderacji bo byłoby to dyskredytujące. Jeżeli Michael Jordan wyda pamiętnik i napisze o sobie, że był najlepszym latającym czarnuchem, to traktujemy taki zwrot jako figurę stylistyczną, Jednakże jeśli w dyskusji nad jego książką biała amerykańska kobieta zamieści wpis, że Jordan był latającym czarnuchem to może sprzedawać cały swój dobytek, a i to będzie mało. Różnica mała acz zasadnicza. Zrozumiano?! Odnośnie mojej pychy to sam o niej pisałem, jednakże mam taką przypadłość nie pasującą być może do tego narodu, że nie zabieram głosu w tematach, w których moja wiedza, nie jest większa niż przeciętna. Ot takie dziwactwo. Tak więc, po raz kolejny ponawiam apel, zacznijmy od elementarza czyli od wzmiankowanych wcześniej definicji ważnych dla tej dyskusji pojęć.
46.113.*.* 2012.09.01 10:05
Co za czasy: jeżeli Michael Jordan napisze w swoim pamiętniku, że jest wielkim latającym czarnuchem to traktujemy to jako figurę stylistyczną, ale jeśli jakaś biała amerykańska panienka w dyskusji, w której pada wiele różnorakich zdań na temat jego osoby, a ona napisze ten wielki latający czarnuch i jeszcze weźmie to w cudzysłów, to może zacząć sprzedawać swój dobytek. Zrozumiano? Eureka! Tak w tym temacie zjadłem wiele rozumów i z zasady, nie dyskutuję w tematach w, który moja wiedza nie jest większa niż przeciętna. Tak więcej apeluję, zacznijmy od elementarza i jeszcze raz odsyłam do definicji wzmiankowanych wcześniej pojęć. Bez tego ta dyskusja to jako lokata w amber gold.
95.49.*.* 2012.08.31 20:53
Nie bronię nikogo, ale słowo "bida" użyła sama autorka książki, więc zgadzam się z wypowiedzią, że nie czytasz ze zrozumieniem. A Ciebie dyskwalifikuje w rozmowie fakt, że jesteś pyszny i wydaje Ci się, żeś zjadł wszelkie rozumy [o tym świadczy Twoja wypowiedź nt. czyiś ocen].
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.