Moje-MacierzyństwoKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 82, liczba wizyt: 222915 |
Nadesłane przez: exarol dnia 14-03-2015 07:13
Dzisiaj będzie trochę strasznie, a mianowicie o zachłyśnięciach/zakrztuszeniach. Jest to sytuacja, która nam zdarzyła się 2 razy w ciągu 8 miesięcy życia Majuchy, pierwszy raz kiedy mała miała z 6 tygodni i zachłysnęła się wodą, wówczas zadziałał u mnie instynkt i na szczęście wszystko dobrze się skończyło, drugi raz około miesiąca temu, kiedy zaczęłam podawać Majsi obiadki z większymi kawałkami, w tym przypadku na szczęście mała poradziła sobie sama. Od tego czasu jestem ekstremalnie przewrażliwiona i powiem Wam szczerze karmienie Majuchy to dla mnie katorga, mordęga i stres większy niż wjazd samochodem do Wrocławia o godzinie 16...
Tak jak wspomniałam boję się bardzo tych zachłyśnięć i postanowiłam delikatnie podszkolić się w pierwszej pomocy, bo jak to mówią przezorny zawsze ubezpieczony :)
A zatem, co należy zrobić, gdy do zakrztuszenia dojdzie?
Po pierwsze nie panikujemy ( łatwiej powiedzieć niż zrobić), ale tylko zimna krew pozwoli nam na efektywne wykonanie kolejnych czynności.
Bezwzględnie należy zacząć od telefonu na pogotowie, podejrzewam, że każda z nas ma telefon z funkcją głośnomówiącą, więc można jednocześnie rozmawiać oraz pomagać dziecku ( ze swojego doświadczenia podpowiem, że lepiej jest dzwonić na 999 niż na 112, ponieważ pod numerem 999 od razu rozmawiamy z ratownikiem medycznym, a pod 112 operator przełącza nas do odpowiedniej jednostki co tylko niepotrzebnie wydłuża czas zgłoszenia).
Po wykonaniu telefonu wykonujemy polecenia ratownika, jeśli telefon na 999 nie jest możliwy z jakiegoś powodu, bierzemy malucha i kładziemy go sobie na przedramieniu, główką do dołu, tak aby główka dziecka była niżej niż reszta ciała. Warto oprzeć wówczas rękę z dzieckiem na kolanie aby dziecko broń boże nam się nie ześlizgnęło. Następnie uderzamy dziecko między łopatkami dłonią ułożoną w łódeczkę, pamiętając aby ten ruch wykonywać posuwiście w stronę główki. Jeśli to nie pomoże, to po 5 uderzeniach przewracamy dziecko na plecki i uciskamy dwoma palcami delikatnie powyżej mostka, ten ruch również wykonujemy 5 razy. Serie uderzeń i ucisków powtarzamy do czasu aż dziecko odkrztusi, lub straci przytomność. Jeśli bobas straci przytomność należy przystąpić do resuscytacji krążeniowo-oddechowej.
Resuscytację rozpoczynamy od 5 wdechów powietrza w płucka malucha, u niemowląt nie odchylamy główki do tyłu jak u dorosłych a ustami należy zakryć zarówno usta jak i nosek dziecka, aby powietrze trafiło faktycznie do płuc. Po wykonaniu pierwszych wdechów należy sprawdzić czy dziecko zaczęło oddychać, jeśli nie przystępujemy do uciskania klatki piersiowej. Uciski wykonujemy dwoma palcami na środku klatki piersiowej, należy wykonać 30 ucisków z częstotliwością 100-120 razy na minutę. Po masażu serca wykonujemy dwa wdechy, a następnie kolejną serię 30 ucisków. I tak do czasu przyjazdu pogotowia.
Jak już wspomniałam bardzo boję się podawać Majsi produkty inne niż mleko, sok czy zmiksowane obiadki, dlatego długo szukałam jakiegoś gryzaka, który pozwoliłby mi na podawanie jej świeżych owoców czy np warzyw. Odpowiedzią na ten problem okazał się gryzak Kids Me, kiedy tylko zobaczyłam go na stronie dystrybutora wiedziałam, że muszę go mieć, jakoś nie bardzo przemawiały do mnie te wersje podawaczy pokarmu z siatki, z prostego powodu- nie wiedziałam jak to myć, aby mała nie spożywała później ulubionego banana z proszkiem do prania czy płynem do mycia naczyń. Gryzak wykonany jest z miękkiego silikonu, który łatwo dopasowuje się do kształtu buzi dziecka, moja jedyna uwaga to wielkość gryzaka, ja rozumiem, że musi on być odrobinę większy niż smoczek, aby cokolwiek dało się dziecku do niego włożyć, ale niestety na początku Majucha miała problem żeby zmieścić cały gryzaczek w buzi ( po prostu nie można go ładować "po brzegi"). Ponadto jestem zachwycona tym, jak łatwe w użytkowaniu jest to małe cudeńko, oraz tym jak łatwe utrzymać je w czystości. Sam design, oraz kształt rączki/uchwytu jest tak skonstruowany, że moje 7-mio miesięczne dziecko jest w stanie samo obsłużyć się i poczęstować smakołykami :) Ja ze swojej strony polecam. Gryzak dostępny jest np. w Smyku w cenie 27 zł.
Nadesłane przez: exarol dnia 06-03-2015 10:28
W mojej głowie funkcjonowało przekonanie, że dziecko nie musi raczkować, że może od razu zacząć chodzić i dlatego nie przejmowałam się tym, że Majucha nie chce tego. Trwało to do czasu, gdy przeczytałam artykuł w jednej z gazet dla rodziców,w której bardzo wyraźnie było napisanie, że raczkowanie jest niezbędne i bardzo ważne dla rozwoju dziecka. Wpadłam wówczas w niewielką panikę i postanowiłam popracować z małą, aby przybliżyć jej ten sposób przemieszczania się.
Po swoim dziecku zauważyłam, że mała chce raczkować ale nie bardzo wie jak się do tego zabrać, a zatem co należy zrobić, aby pomóc dziecku raczkować.
1. Pozwalaj dziecku bawić się na podłodze. Niech podłoga będzie naturalnym środowiskiem dla Twojego malucha, tylko dzięki temu, bobas będzie wiedział, że jest coś więcej poza rękoma mamy czy łóżeczkiem co można zobaczyć.
2. Kiedy maluch przyjmie już pozycję " na czworakach", ale za nic w świecie nie chce przemieścić się do przodu, można mu pokazać jak to zrobić. To ćwiczenie najlepiej wykonywać na łóżku, ponieważ zazwyczaj kończy się upadkiem :), a zatem, kiedy Twoje dziecko stoi w pozycji na czworaka, złap je delikatnie za lewą rękę i przesuń ją delikatnie do przodu, następnie przesuń prawą nóżkę i powtórz wszystko z prawą rączką i lewą nóżką. Gwarantuję, że maluch będzie zachwycony :)
3. Bardzo dobrym stymulantem do raczkowanie jest nasz dotyk. Kiedy Twój maluch jest w pozycji na czworaka, ściągnij mu skarpetki i delikatnie łaskocz raz w jedną nóżkę, a raz d drugą. Naturalną reakcją organizmu jest podciągnięcie nóżki do siebie, a od tego już prosta droga do raczkowania.
4. Gdy Twoje dziecko stabilnie trzyma już postawę "na czworaka", możesz zachęcać go do przemieszczenia się do przodu, kucając w odległości 2-3 m od dziecka i wabiąc je do siebie ulubionym przedmiotem ( u nas jest to telefon, który Majucha uwielbia brać do buzi, gdy tylko uda jej się go dorwać :) )
5. W dzisiejszych czasach większość z nas ma w domu panele, lub deski na podłodze i niestety nie jest to najlepsze podłoże do nauki raczkowania, ponieważ sprzyja pełzaniu. Jeśli masz taką możliwość naukę raczkowania rozpocznij na dywanie, ponieważ dywan naturalnie wytwarza tarcie, które uniemożliwia rozjeżdżanie się rączek i nóżek na boki czy do przodu i tyłu, a dzięki temu daje lepszą przyczepność.
6. Jeśli Twój bobas potrafi dźwignąć się już na rączkach, ale za skarby świata nie chce raczkować, możesz pokazać mu jak to się robi :) przyjmij pozycję na czworaka obok dziecka i spróbuj je zainteresować tym co robisz, aby próbowało naśladować Twoje ruchy ( słyszałam również chociaż nie jest to w żaden sposób potwierdzone, że dzieci z domów, w których mieszka pies raczkują szybciej wzorując się właśnie na czworonogu ).
7. Odstaw na chwilę kojec, leżaczek i za skarby świata nie kupuj chodzika, daj swojemu dziecku swobodnie "maszerować" po mieszkaniu.
Około 10% dzieci nie raczkuje w ogóle, więc nie popadaj w panikę, jeśli Twój maluch nie zechce raczkować. Natomiast są syndromy, które mogą świadczyć o tym, że dzieje się coś złego i warto je skonsultować z lekarzem i jest to sytuacja gdy:
1. Dziecko raczkując trzyma główkę tylko w jednym kierunku, zawsze tym samym
2. Dziecko przewracając się, zawsze upada na tę samą stronę.
3. Dziecko raczkując trzyma rączki zaciśnięte w piąstki ( może się to zdarzyć gdy dziecko zaczyna przygodę z raczkowaniem, ale jeśli ten stan się utrzymuje warto wspomnieć o tym lekarzowi)
4. Dziecko nie próbuje w ogóle się przemieszczać, czy to na czworaka, czy nawet pełzać.
Na koniec pamiętajmy o jednym, każde dziecko ma swój wewnętrzny zegar rozwijania się i nie kieruj się nigdy tym, że córka koleżanki raczkowała w 6 miesiącu, a nasz bobas ma 7 miesięcy i nawet nie próbuje raczkować. Zmuszanie dziecka do raczkowania, może przynieść rezultat odwrotny do zamierzonego, więc czekaj cierpliwie, aż Twój maluszek sam postanowi "biegać" po domu :)
Nadesłane przez: exarol dnia 05-03-2015 09:52
Na tym kończę wklejanie starych wpisów, od teraz będzie już tylko na bieżąco :)
Jeśli jesteście ciekawi co jeszcze działo się u nas przez te ostatnie kilka miesięcy zapraszam na www.moje-macierzynstwo.blog.pl
Obecnie na macierzystym blogu prowadzę również konkurs dla mam, a zatem zapraszam :)