On,Ona i dzieciakiKategorie: Żyj chwilą, Rodzicielstwo Liczba wpisów: 108, liczba wizyt: 254056 |
Nadesłane przez: malenstwo_1986 dnia 09-10-2011 18:50
Zniknelam na 10 dni ale wrocilam-"kochany" internet bezprzewodowy;/ byle do konca umowy i nigdy wiecej mnie nikt na niego nie namowi...ale, od jutra bedziemy miec internet stacjonarny:D hurra-ludzki internet w domu,koniec limitow,mozna sciagac co sie da i bez obawy ze wykorzysta sie limit na caly miesiac,ktory nie starcza od poczatku okresu rozliczeniowego do jego konca:(...ale dzieki Bogu moj pobyt na familie tylko przyspieszyl decyzje o tym, by zalozyc stacjonarny internet-mam troche do nadrobienia i troche jestem zalatana z magisterka walcze dalej,Roksana juz drugi tydzien kaszle i ma katar a ja jestem przemeczona i jeszcze jesien nastraja mnie dolujaco,miodzio:)...ale jeszcze troche byle do pierwszego sniegu wtedy swiat znow bedzie piekniejszy i wszystko wroci do normy:)...
Jutro ide walczyc z magisterka dalej-co uda mi sie zalatwic opisze,trzymajcie kciuki aby udalo mi sie zlozyc prace bo jak nie to bedzie cinko:(...bo naprawde mam noz na gardle:(...
Nadesłane przez: malenstwo_1986 dnia 29-09-2011 19:57
Dzisiaj kolejny raz bylam u promotora...zjawilam sie pod budynkiem,ktory byl otwarty a portierka nie chciala otworzyc;/,tak o 9:40,10 minut pozniej zjawil sie promotor i na wstepie zapowiedzial,ze nie zalatwimy (bo bylo nas dwie:) z nim za duzo,bo on zaraz na obrony leci,jedynie jak mamy jakies podania o przedluzanie sesji to szybko,szybko i bedzie do dyspozycji w okolicach 12-odtechnelam z ulga i pomyslalam" uff,uda sie zlozyc podanie o przedluzenie sesji i terminu skladania pracy(potrzebny byl na tym podaniu podpis promotora)"-najwazniejsze zalatwione
Na szczescie maz szedl na po poludnie do pracy wiec moglam poczekac spokojnie 2 godziny na promotora by zalatwic juz wszystko,tj. oddac prace,nad ktora siedzialam 2 dni i intensywnie poprawialam znajac zycie bede musiala i tak cos poprawiac bo promotorzy sie w tym lubuja,by pomimo zmian wracac do satrego ukladu;/...no byle sie do 14.10 z praca wyrobic:)...na razie jestem dobrej mysli ale jednoczesnie mam mieszane uczucia...zobaczymy co we wtorek sie okaze;/...
Czuje jak stres i napiecie zaczyna ze mnie schodzic i odczuwam zmeczenie organizmu-oby tylko maluchowi nie zaszkodzic...Dzis Roksana poszla wczesnie spac,wiec mam chwile dla siebie i czekam grzecznie na meza jak wroci z pracy:)...
Nadesłane przez: malenstwo_1986 dnia 28-09-2011 22:26
Siedze w kuchni,nagle slysze tupot malych nozek i otwieranie szafek...Patrze na Roksane i po dluzszej chwili podchodze pytajac:
-Co robisz?
-Idz sobie(foch w glosie i nerwy)
-Zaczynam sie smiac z dzieckiem i przepychac,ze nie pojde
Roksana mnie wygania i mowi:
-Idz do komputela,siadaj!
Siadam,po czym Roksana zaczyna otwierac wszystkie szfaki na dole poszukujac czegos bardzo intensywnie.
Obserwuje,dochodzi do ostatniej szuflady,kleka i szuka,pytam:
-Roksana co robisz?
-Kce gabke.
-A po co?(cisza) dolatuje do szafki naroznej z garnkami i pokrywkami.
-Bede myla galnki,mamo.
Patrze i sie smieje,po dluzszej chwili skupienia mojego dziecka pada haslo:
-Ja teraz myje,mamo...Musze umyc galnki.
...i za takie chwile kocham moje dziecko:)