Etap Drugi życia dorosłegoKategorie: Rodzicielstwo, Ciąża Liczba wpisów: 139, liczba wizyt: 324823 |
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 21-01-2011 22:35
Książę z Bajki po wizytach u Babć zaprosił mnie do kina. Do biletów wręczano gratisowo Gazetę Wyborczą i Książe jął się głośno zastanawiać, czy film ma być aż tak nudny??? Na szczęście nudny nie był i w przeciwieństwie do ostatnio obejrzanego "Weekendu" szczerze nawet mi się podobał. Tyle, że podobnie jak ostatnio po godzinie siedzenia w miejscu zaczęłam odczuwać dyskomfortowe mrowienie w łydkach i stopach. Grr okropnie nieprzyjemne uczucie.
No i news nie z tej ziemi. Będę ciocią. 19letni kuzyn szybko postarał się o Ojcostwo. Będą nam się Maluchy razem bawić :)
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 21-01-2011 11:37
Odkąd wyszły moje problemy z cukrem, ciągle słyszę, że ciężarne z problemami cukrzycowymi rodzą na ogół duże dzieci. Tak głęboko ta informacja utkwiła w mojej psychice, że odbiło się to na dzisiejszym moim śnie. W owym śnie powiłam naprawdę dużego synka, bo w wieku na oko przedszkolnym i do tego kompletnie ubranego, w kurteczce i bucikach. Książę z Bajki stwierdził, że dobrze,że nie urodziłam we śnie od razu studenta.
Dzisiaj dzień ukochanych Babć. Babcie mamy dwie. Jedna bardziej moja, druga bardziej Książęca, ale obydwie nasze i obydwie kochane. Nasze Babcie łączy mały zbieżek okoliczności, obie, mimo iż w zupełnie innych miejscowościach mieszkające, mieszkają przy ulicach o tej samej nazwie. Ta nazwa to kolor nadziei. Moja ukochana Babunia skończy w tym roku 86 lat. Jest naprawdę Sędziwa, ale trzyma się życia obiema rękami i nogami. Bo ma powody do tego, by żyć .
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 20-01-2011 20:37
Dzień pełen emocji i wrażeń. Rozpoczęty o 7 rano, czyli o jakieś 1,5 h za wcześnie. Pełen wieści dobrych i mniej dobrych. Opatrzność nade mną czuwa, o czym przekonałam się po dość niefortunnej utracie panowania nad Golfem Mobilkiem, który to jak nieposłuszny zwierz nagle, pod wpływem oszałamiajacej prędkości 50 km/h i sporego oblodzenia na drodze, przestał reagować na moje komendy. Jako zdolny kierowca, z pomocą w/w Opatrzności i ja i Golf Mobilek wyszliśmy z opresji bez szwanku. Jakieś 1,5 m brakło do rowu melioracyjnego, a i drzew wzdłuż drogi nie brakowało... I latarnie były... Całe szczęście, że nic nie jechało z naprzeciwka... Książę z Bajki posądził mnie o złamanie wszelkich praw fizyki, bo znalazłam się na przeciwległym poboczu, zwrócona w przeciwnym kierunku do kierunku jazdy. (Mniej szczęścia miał Ticuś Mobilek, którego mijaliśmy kilka h póżniej w drodze powrotnej z Z., jego to dopiero sponiewierało...)
Później była wycieczka do Z. w celach zdrowotno-cukrzycowych. Dowiedziałam się, że jestem w grupie wysokiego ryzyka, wskutek czego glukometr należy mi się bez żadnych kaucji. Dieta, dieta i jeszcze raz dieta, czyli nie wolno mi jeść prawie nic, bo wszędzie czyhają cukry. I kasza, kasza i jeszcze raz kasza, ciemny chlebek, chudy nabiał, zero słodyczy, zero frytek... I do końca nie wiadomo, czy po porodzie wszystko wróci do normy, bo Seniorka... bo Seniorki Syn, Wujek G. też chorują...
Za to od Szacownego Kardiologa, do którego udałam się później, wraz z Seniorką, mam lepsze wieści... EKG "czyste", czyli jakieś cudowne uzdrowienie z mojej wątpliwej arytmii. Czyli mamy szansę na poród naturalny. U Seniorki na szczęście też wszystko z serduszkiem w porządku.
A ja padam na pychol...