Powódź przyszła nagle. Nie byliśmy na nią w żaden sposób przygotowani. Ludzie walczyli na wałach, więc myśleliśmy, że uda się uratować Trześń. Niestety woda okazała się silniejsza. Wał został przerwany a władze ogłosiły ewakuację. My nie poszliśmy. Zostaliśmy w domu, żeby zobaczyć wysokość fali. W nocy woda się zatrzymała. Myśleliśmy, że teraz zacznie już opadać, niestety następnego dnia znów zaczęła się podnosić. Na parterze woda miała metr wysokości. Gdy fala nadeszła czuliśmy się bezradni. Walczyliśmy ze wszystkich sił, ale z góry wiadomo było, że jesteśmy bez szans wobec żywiołu.
O 4.30 rano wstaliśmy i zaczęliśmy przenosić na strych wszystko co się dało. Obecnie mieszkam z rodzeństwem u znajomych, a rodzice z dziadkiem zostali na strychu. Na razie nie ma co tam jeszcze sprzątać, bo dom się wietrzy. Na szczęście nasz dom po
remoncie będzie nadawał się do mieszkania. Wymaga to jednak bardzo dużo pracy i wysiłku.
Choć woda zabrała nam praktycznie wszystko, to o przeprowadzce wcale nie myślimy. Nie mamy możliwości, aby wybudować dom w innym miejscu. Póki co żyjemy z renty ojca. Mama nie pracuje. Razem z
dziadkiem zajmują się doprowadzaniem domu do porządku. Ojciec niestety zaczął pić i nie można liczyć na jego pomoc.
Z powodzi udało nam się uratować telewizor, komputer i pralkę. Resztę zabrała nam woda. Żeby móc normalnie funkcjonować najbardziej w tej chwili potrzebujemy łóżek, mebli, stołu z krzesłami i lodówki, pralki, wanny i umywalki.
Sytuacja rodziny Natalii jest bardzo ciężka. Ma ona dwójkę rodzeństwa, razem z siostrą studiują. Rodzice nie pracują, utrzymują się z pracy w gospodarstwie rolnym. Po powodzi problem alkoholizmu u ojca Natalii bardzo się nasilił. Jeśli chcesz im pomóc skontaktuj się z nami na adres
redakcja@familie.pl lub pod nr tel.
(89) 539 76 32.
Zamknij