Dzieci drą się pod blokiem
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Dzień Dobry,
POMÓŻCIE!
Mieszkam w bloku, ponad 50m nad ziemią. Mimo tego dzień w dzień, do mych uszu dochodzą dźwięki dzieci z jakąś nerwicą (uznawaną za normalność u dzieciątek), które to na placu zabaw nie potrafią huśtać się czy tam przesypywać piasku w ciszy i spokoju. Kiedy młodzież kulturalnie gra sobie w koszykówkę, niewychowane bydło w młodszym wieku naśladuje świnie - dosłownie. Dlaczego tak jest, czym zachowują się rodzice tych meczących owiec (w zaistniałej sytuacji porównanie jest jak najbardziej zasadne), zamiast je wychowywać i co mogę w tej sytuacji zrobić?
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
Dzieci są tylko dziećmi i wyżyć się gdzieś muszą . W przedszkolu , czy w szkole hałasować nie można , w domu też nie . Nie hamujmy ich emocji na placu zabaw , bez przesady .
A pedofile są tylko pedofilami i wyżyć się gdzieś muszą.
W przedszkolu i szkole jest to samo. Jak Pani wyjdzie z dziećmi na dwór, te zaraz zaczynają się drzeć. Kto w ogóle dał tym istotom uprawnienia do bycia przedszkolankami?
Hałasowanie kojarzy mi się z anarchią, nieładem. Z tego co mi wiadomo, dziecko pośród nieładu gorzej się rozwija. Dziecko powinno być uczone ogłady i skupienia. Wszyscy na tym lepiej wyjdą.
Dobrze BoCin, zadam Ci pytanie: w jaki sposób po cichu grać w piłkę nożną, urządzać zawody, itp. Przecież doping w postaci okrzyków i oklasków musi być .
Jeszcze raz powiem: trzeba w kulturalnym tonie zwracać uwagę, ale nie wydzierać się w sposób "nieparlamentary" z balkonu czy okna. Jeśli mieszka się w bloku, mieszka się tym samym we wspólnocie i nie zawsze ma się to co się chce.
Moje dziecko jest z tych spokojniejszych, choć zdarza mu się głośniej bawić. Jestem jednak w stanie zrozumieć inne dzieci, bo pamiętam własne dzieciństwo. Mieszkam w bloku i również nie wszystko mi się podoba, ale staram się być wyrozumiała, bo mieszkami z ludźmi, którzy mają inny tryb życia, inne charaktery, przyzwyczajenia. Ja również wiem, że świat nie kręci się tylko wokół mnie i moich potrzeb.
Jak napisałem wcześniej, dziecko (nie tylko dziecko) grające, bawiące się cicho, to dziecko bardziej efektywne. W większym stopniu skupia się bowiem na zadaniu, miast tracić siły na krzyczenie. Widać to po młodzieży - obok placu zabaw jest boisko do koszykówki i grająca tam młodzież potrafi podczas uprawiania sportu zachowywać się w sposób kulturalny. Trzeba jednak nadmienić, że są to głównie chłopcy, młodzi panowie. Obawiam się, że Panie w tym wieku zachowywałyby się zgoła inaczej. Facet jednak bardziej potrafi się zdyscyplinować, nie musi emanować krzykiem, żeby wszyscy wkoło go słyszeli. Przyczyny tych postaw upatruję w jakimś odgórnym, przymusowym, nie do końca świadomym okazywaniu siły - dziecko ma swą siłę w krzyku więc się drze, młody chłopak uprawiający sport ma jakieś tam umiejętności i posturę. Przechodziłem kilka dni temu przy takim kompleksie zewnętrznym przy jakimś osiedlu - plac zabaw, obok mini siłownia. Na placu zabaw dzieci jak zwykle - eueueuauaueuaeuaueueaaueeau, trochę kroków dalej, na siłowni (było z pięcioro chłopaków po 20-30 lat) - kompletna cisza. Doświadczenie to każe mi sądzić (już nawet odrzucając kwestię tego, że wokół dzieci są inni ludzie), że dobrym posunięciem jest ukierunkowywanie siły dziecka w jakimś konkretnym kierunku
Daj własny przykład , jak wychowywać dzieci . Z Twoich wypowiedzi wynika , że nie masz o tym zielonego pojęcia .
Oczywiście, że trzeba wychowywać i ukierunkowywać siłę dziecka w określonym kierunku. Trzeba zwracać uwagę na złe zachowanie, trzeba tłumaczyć, ale jak już napisałam, wychowanie to bardzo długi proces i nie ma co się wściekać o to, że dane dziecko głośniej się bawi (nie mówię tu o żadnych histeriach, czy darciach gardła dla samego darcia). Być może za dwa, trzy miesiące to dziecko już się tak nie będzie głośno zachowywać, jak zachowywało się wcześniej, bo starania jego rodziców w wychowaniu znalazły skutek.
Jestem zdania, że dziecku też trzeba pozwolić na spontaniczność (nie mylić z samowolą!).
Rodzice są różni, tak jak i dzieci. Niektórzy bardziej przejmują się rodzicielstwem, inni mniej.
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Mój drogi a co byś powiedział na osoby dorosłe, pijące piwo lub inne procenty pod swoim oknem, wyrażających się w wulgarny sposób itp. - właśnie kilka dobrych lat to trwa miast dziecięcych odgłosów - bo nasze osiedlowe powyrastały i rozjechały się - a w ich miejsce takie oto "bydło" przychodzi czasami w dzień a przeważnie wieczorami lub nocą i nie daj boże zwrócisz takiemu uwagę to ci puści taką wiązankę, że uszy wiedną. Do sąsiada z parteru jeden nawet do bicia się rzucił bo mu w spokojny sposób powiedział by znaleźli sobie inne miejsce na swoje alkoholowe biesiady...
To dopiero jest zachowanie godne potępienia bo za zwrócenie uwagi jednemu czy drugiemu można dostać w przysłowiowy "łeb"...
Nasze rozmowy z nimi nie pomogły to zaczęliśmy dzwonić na policję bo tego było już za wiele - jakiś czas był spokój ale problem nadal pozostaje...
I co takim zrobisz, że właśnie upodobali naszą podwórkową ławkę pod oknem sypialni... a sami mieszkają jeden blok dalej i mają ławkę pod swoimi oknami...
Czy za ich wychowanie mam mieć pretensje do ich rodziców... na pewno chcieli wychować ich najlepiej a wyszło, jak wyszło...
Tak więc wolę już krzyki i bieganie dzieci niż ławkowych lokatorów...
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Dzisiejszej nocy doświadczyłem także 'orgii' grupki pod wpływem procentów... do mych uszu dochodziło coś w stylu ryków lwa. Zabawa trwała pewnie z dobrą godzinę. Dziwiłem się bardzo, że w ciągu max. 2 minut nie było przy nich patrolu policji. W takich przypadkach sprawa dla mnie jest jasna - szybka interwencja policji (nie to że ktoś zadzwoni - policja sama ma usłyszeć zakłócanie porządku słyszalne z daleka) i nie żaden mandat, tylko ostrzejsze kary. Za pierwszym razem ostrzeżenie, za drugim sprawa karna. Tymczasem sprawa ma się tak, że Policja kiepsko w Polsce zarabia, toteż Ci bardziej postawni, odważniejsi Panowie zatrudniają się za większe pieniądze w dobrych firmach ochroniarskich, a ci bardziej wątli idą do Policji. Skutek jest taki, że często boją się podejść do hałasującej nocą grupki. Oczywiście skandal! Cała instytucja Policji wymaga moim zdaniem przebudowania. Aczkolwiek, śmiem twierdzić, że gdyby rodzice za wczasu skupili się na stawianiu przed dzieckiem właściwych drogowskazów i tępili krzyki ludziom pod oknami, dzieci po latach miały by to w pamięci i również wtedy nie zakłócałyby spokoju. Niestety, przyzwolenie na niby normalne zachowania, często pozostaje także w psychice człeka, gdy ten przestaje już być dzieckiem. I, nie wiadomo skąd, nagle ludzie zaczynają się dziwić.
Troszkę zrozumienia z obu stron i ten duży problem nie byłby taki duży.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
No to wsadzę kij w mrowisko!!!
Uważam, że BoCin ma rację!!!
Zabawa to zabawa a ryki i wrzaski to ryki i wrzaski. '
Nie powinno się pozwalać dzieciom na wszystko bo są dziećmi. A zachowania należy je uczyć od małego. A więc czas zabaw na podwórku, przed blokiem czy też na placu zabaw to idealny poligon na naukę prawidłowych zachowań. Zaczynamy od podstaw czyli od zabaw dzieci i ich reakcji. Do tych nauk też należy jak powinno się schodzić ze schodów i zachowywać na korytarzu i w klatce. Wszystko ma swoje dwa końce. Jak nauczymy dzieci bawić się, tak one będą bawić się na wyjeździe na studia i mieszkając w wynajmowanych mieszkaniach.
Skoro całe swoje życie spędzą na bezkarności i bez zasad współżycia społecznego , tak będą też żyć jako dorośli.
Ja wiem, dzieci to dzieci i wyszaleć się muszą . Ale wszelkie szaleństwa mają swoje granice. A wypuszczanie dzieci na podwórko jak na wybieg to złe wychowanie. W blokach są domofony i dzieci powinny wiedzieć do czego one służą.
Na osiedlach nie mieszkają tylko rodziny z małymi dziećmi. Mieszkają też ludzie starsi i schorowani. Im niestety potrzebny jest spokój i nie można wymagać aby wyprowadzili się skoro im nie pasuje ze dzieci zachowują się bardzo głośno.
Gdy małe dzieci posiądą sztukę włąściwego zachowywania się, to nastolatki też będą to umiały i dorośli też.
Problem nie w dzieciach a w ich rodzicach, którzy dla świętego spokoju przyzwalają na takie a nie inne zachowywanie się dzieci. A wszelkie próby osób trzecich mało, że nie ignorują , to w obecności dzieci besztają ( to tak delikatnie powiedziane) osoby zwracające im uwagę.
I nie to, że się chwalę: ja nie miałam nigdy problemu z moimi dziećmi w kwestii zachowywania się na dworze czy też na placu zabaw. Z wnuczkami też nie mam. Ale one wiedzą co im wolno a czego nie wolno.
- Zarejestrowany: 29.04.2011, 19:48
- Posty: 130
Pani Duniu, 100 % racji!
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
No to wsadzę kij w mrowisko!!!
Uważam, że BoCin ma rację!!!
Zabawa to zabawa a ryki i wrzaski to ryki i wrzaski. '
Nie powinno się pozwalać dzieciom na wszystko bo są dziećmi. A zachowania należy je uczyć od małego. A więc czas zabaw na podwórku, przed blokiem czy też na placu zabaw to idealny poligon na naukę prawidłowych zachowań. Zaczynamy od podstaw czyli od zabaw dzieci i ich reakcji. Do tych nauk też należy jak powinno się schodzić ze schodów i zachowywać na korytarzu i w klatce. Wszystko ma swoje dwa końce. Jak nauczymy dzieci bawić się, tak one będą bawić się na wyjeździe na studia i mieszkając w wynajmowanych mieszkaniach.
Skoro całe swoje życie spędzą na bezkarności i bez zasad współżycia społecznego , tak będą też żyć jako dorośli.
Ja wiem, dzieci to dzieci i wyszaleć się muszą . Ale wszelkie szaleństwa mają swoje granice. A wypuszczanie dzieci na podwórko jak na wybieg to złe wychowanie. W blokach są domofony i dzieci powinny wiedzieć do czego one służą.
Na osiedlach nie mieszkają tylko rodziny z małymi dziećmi. Mieszkają też ludzie starsi i schorowani. Im niestety potrzebny jest spokój i nie można wymagać aby wyprowadzili się skoro im nie pasuje ze dzieci zachowują się bardzo głośno.
Gdy małe dzieci posiądą sztukę włąściwego zachowywania się, to nastolatki też będą to umiały i dorośli też.
Problem nie w dzieciach a w ich rodzicach, którzy dla świętego spokoju przyzwalają na takie a nie inne zachowywanie się dzieci. A wszelkie próby osób trzecich mało, że nie ignorują , to w obecności dzieci besztają ( to tak delikatnie powiedziane) osoby zwracające im uwagę.
I nie to, że się chwalę: ja nie miałam nigdy problemu z moimi dziećmi w kwestii zachowywania się na dworze czy też na placu zabaw. Z wnuczkami też nie mam. Ale one wiedzą co im wolno a czego nie wolno.
Wcale nie wsadziłaś kija w mrowisko Wandziu . Uważam , że nie każde głośne zachowanie to złe zachowanie . Dzieciom trzeba pozwolić się wybiegać i w niektórych sytuacjach trudno jest wymagać od nich , by były cicho . Dzieciństwo ma swoje prawa , dzieci w klatkach nie zamkniemy .
- Zarejestrowany: 16.01.2011, 15:14
- Posty: 11242
No to wsadzę kij w mrowisko!!!
Uważam, że BoCin ma rację!!!
Zabawa to zabawa a ryki i wrzaski to ryki i wrzaski. '
Nie powinno się pozwalać dzieciom na wszystko bo są dziećmi. A zachowania należy je uczyć od małego. A więc czas zabaw na podwórku, przed blokiem czy też na placu zabaw to idealny poligon na naukę prawidłowych zachowań. Zaczynamy od podstaw czyli od zabaw dzieci i ich reakcji. Do tych nauk też należy jak powinno się schodzić ze schodów i zachowywać na korytarzu i w klatce. Wszystko ma swoje dwa końce. Jak nauczymy dzieci bawić się, tak one będą bawić się na wyjeździe na studia i mieszkając w wynajmowanych mieszkaniach.
Skoro całe swoje życie spędzą na bezkarności i bez zasad współżycia społecznego , tak będą też żyć jako dorośli.
Ja wiem, dzieci to dzieci i wyszaleć się muszą . Ale wszelkie szaleństwa mają swoje granice. A wypuszczanie dzieci na podwórko jak na wybieg to złe wychowanie. W blokach są domofony i dzieci powinny wiedzieć do czego one służą.
Na osiedlach nie mieszkają tylko rodziny z małymi dziećmi. Mieszkają też ludzie starsi i schorowani. Im niestety potrzebny jest spokój i nie można wymagać aby wyprowadzili się skoro im nie pasuje ze dzieci zachowują się bardzo głośno.
Gdy małe dzieci posiądą sztukę włąściwego zachowywania się, to nastolatki też będą to umiały i dorośli też.
Problem nie w dzieciach a w ich rodzicach, którzy dla świętego spokoju przyzwalają na takie a nie inne zachowywanie się dzieci. A wszelkie próby osób trzecich mało, że nie ignorują , to w obecności dzieci besztają ( to tak delikatnie powiedziane) osoby zwracające im uwagę.
I nie to, że się chwalę: ja nie miałam nigdy problemu z moimi dziećmi w kwestii zachowywania się na dworze czy też na placu zabaw. Z wnuczkami też nie mam. Ale one wiedzą co im wolno a czego nie wolno.
Gdzie tam!Ma Pani rację.Można jak widać ująć i opisać ten problem w mądry i kulturalny sposób.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Alinko, też tak jak Ty uważam , że głośno to nie zawsze źle. Ale BoCin nie pisze o głośnym zachowaniu. Jego denerwują i słusznie rozwydrzone dzieci.
Ja też uważam , że dziecko ma swoje prawa A ten pan niech w końcu kupi sobie broń jak się odgraża i sprawę załatwi Pisze bardzo obrażliwie Dzieci to nie zwierzęta należy się im szacunek Pozatym nie zgadzam się z autorem tego wątku w całej rozciągłości
Idą wakacje i zapewne większość dzieci wyjedzie. Nie wiem czy wtedy się pod blokiem po prostu pusto nie zrobi i nie zacznie czegoś brakować..
A znająć Baszkę jestem pewna że jeszcze by dzieciakom słodyczy podrzuciłą
Tak , to prawda Cały worek słodyczy
Ja też uważam , że dziecko ma swoje prawa A ten pan niech w końcu kupi sobie broń jak się odgraża i sprawę załatwi Pisze bardzo obrażliwie Dzieci to nie zwierzęta należy się im szacunek Pozatym nie zgadzam się z autorem tego wątku w całej rozciągłości
Alinko, też tak jak Ty uważam , że głośno to nie zawsze źle. Ale BoCin nie pisze o głośnym zachowaniu. Jego denerwują i słusznie rozwydrzone dzieci.
Dzieci bawiące się to są rozwydrzone????? Poruwnuje je do zwierząt To normalne???
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Ja też uważam , że dziecko ma swoje prawa A ten pan niech w końcu kupi sobie broń jak się odgraża i sprawę załatwi Pisze bardzo obrażliwie Dzieci to nie zwierzęta należy się im szacunek Pozatym nie zgadzam się z autorem tego wątku w całej rozciągłości
Alinko, też tak jak Ty uważam , że głośno to nie zawsze źle. Ale BoCin nie pisze o głośnym zachowaniu. Jego denerwują i słusznie rozwydrzone dzieci.
Dzieci bawiące się to są rozwydrzone????? Poruwnuje je do zwierząt To normalne???
Nie wszystkie dzieci na podwórkach są "rozwydrzone" a jedno czy dwoje nie jest chyba aż tak wielkim problem, jak autor wątku przedstawia...
Basiu tu zgadzam się z Tobą... dla mnie taka postawa nie jest poważna...
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Basiu, w wątku BoCin nie napisał nic obraźliwego. Dopiero jego reakcja na odpowiedzi spowodowała takie porównania.
Basieńko, Jestem pewna, że nie tylko bawiące się dzieci spowodowały to , że napisał ten wątek. Czasem jest tak, ze wszystko ma swoje granice. I dopiero ich przekroczenia wyzwala w nas odwagę potępienia czegoś.
Czasem też tak nazwywam moich studentów na górze. Oni wyrośli właśnie z takich nieposkramianych dzieci.
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Miło przeczytać przychylny, pełen zrozumienia głos w dyskusji. :)
I jeszcze raz powtarzam: to nie ja zestawiam dzieci z bydłem czy inną zwierzyną. Ja to zauważam i temu się sprzeciwiam! Uważam że rodzic nie może pozwalać, by jego dziecko zachowywało się tak, jak małpa w cyrku. Niestety, rodzice na to pozwalają. Potępiam to! Mogę znaleźć w sieci filmik z wypominanym ze mnie zachowaniem dzieci i filmik z jakąś rozjuszoną zwierzoną. Podobieństwo będzie widać bardzo wyraźnie. Gdyby dzieci nie zachowywały się w ten sposób, nie mógłbym wskazać podobieństwa.
I wcale nie napisałem, że chcę do kogoś strzelać. Napisano mi, że jeśli mi się nie podoba, to mogę wyprowadzić się na bezludną wyspę i tam będę miał spokój, więc ironistycznie podałem przykład równie skrajnego, absurdalnego rozwiązania i wyraźnie to zaznaczyłem.
Dlaczego ludzie nie potrafią czytać?
P.S. Jak wspomniałem, starsze dzieci często grają w koszykówkę i są na tyle cicho, że przy otwartym oknie nie słyszę, że ktokolwiek gra. Tymczasem te młodsze (nie mówię że wszystkie) często wydają dźwięki przypominające dźwięki różnego rodzaju i bliżej nieokreślonej zwierzyny. Nie przeszkadza mi zupełnie, że dzieci się tam bawią. Może być ich tam i setka, jeśli nie będzie przekraczać pewnej, bardzo wyraźnej granicy.
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Czasem zastanawiam się jaki efekt powoduje bezstresowe wychowanie, a odpowiedz właśnie sama rzuca się w oczy..
Kiedy mieszkałam jeszcze w bloku, miałam przed oknami przedszkole, a z drugiej strony plac zabaw. Mieszkałam na 1 piętrze, więc wszystkie dźwięki były słyszalne bardzo dobrze. Czasami fakt byłam wkurzona, bo gdy późno wróciłam z pracy, chciałam się po prostu do południa wyspać, i nawet przez dość szczelne okna było słychać krzyki, dopołudnia, zwykle z przedszkola, ale cóż, zabawa i dzieciństwo ma również swoje prawa. Fakt, że dzieciom buzi zakleić się nie da, tłumaczyć można, i nawet trzeba choć są różne dzieci i różne podejścia rodziców. Czasami, trzeba sobie przypomnieć jak samemu się zachowywaliśmy jak byliśmy dzieciakami.
- Zarejestrowany: 13.03.2012, 17:32
- Posty: 3915
ja też mieszkam w bloku, na nowym osiedlu, same młode rodziny z dziećmi. też jest głośno, ale idzie się przyzwyczaić. takie osiedlowe odgłosy:)
- Zarejestrowany: 20.03.2012, 08:46
- Posty: 668
Moje okna wychodzą tuz na boisko i co tu zrobic czasami wyjdę i powiem dzieciaczkom by tak głosno nie krzyczeli przez 5 dają radę i to samo .Cięzko się przyzwyczaić ale sama tez mam dzieci i nie zabronię im grać w piłke .