Dzieci drą się pod blokiem
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Dzień Dobry,
POMÓŻCIE!
Mieszkam w bloku, ponad 50m nad ziemią. Mimo tego dzień w dzień, do mych uszu dochodzą dźwięki dzieci z jakąś nerwicą (uznawaną za normalność u dzieciątek), które to na placu zabaw nie potrafią huśtać się czy tam przesypywać piasku w ciszy i spokoju. Kiedy młodzież kulturalnie gra sobie w koszykówkę, niewychowane bydło w młodszym wieku naśladuje świnie - dosłownie. Dlaczego tak jest, czym zachowują się rodzice tych meczących owiec (w zaistniałej sytuacji porównanie jest jak najbardziej zasadne), zamiast je wychowywać i co mogę w tej sytuacji zrobić?
- Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
- Posty: 4215
Rozumiem, że gdybym wystawiła pod blok głośniki i przez cały dzień włączyła muzykę na cały regulator, to nikomu nie mogłoby to przeszkadzać. Przecież ciasza nocna obowiązuje od 22.
Zgłosili by cie do Zaiksa:)
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Ja również mieszkam w bloku. Dzieci bawiące się na podwórku mi nie przeszkadzają, choć często grają w piłkę tuż pod moim balkonem. Sama mam dziecko i wiem, że nie zawsze jest czas, żeby chodzić z dzieckiem na oddalony plac zabaw w parku. Masa obowiązków czeka na załatwienie również w domu. Rodzic musi mieć dziecko na oku, więc nie widzę nic w tym złego, że dzieci bawią się w pobliżu miejsca zamieszkania. Trzeba troszkę zrozumienia.
Dzieci zawsze bawiły się w pobliżu swoich domów i nikt się temu nie dziwił. W ostatnich czasach jakoś tak się porobiło, że zakazuje się dzieciom zabaw, gry w piłkę, wywieszając znaki "zakazu gry w piłkę", itp.
Układ nerwowy dzieci nie jest do końca ukształtowany, tak jak u dorosłych, więc muszą trochę "poszaleć".
No właśnie! Więc proszę zrozumieć ofiary, które chcą mieć ciszę pod oknem. To nie one decydowały się na dziecko, to nie one postanowiły wziąć na siebie brzemię, którego nie są w stanie udźwignąć.
Lepiej posadzić dzieciaka przed komputerem i w sieci się wyżyje???
Poza tym rodzic to nie WŁAŚCICIEL dziecka!!! To jego opiekun! W demokratycznym państwie nikt dla nikogo nie jest właścicielem. Mogę być właścicielem psa, rzeczy lub mieszkania, ale nie dziecka- nawet jeżeli jestem jego rodzicem.
Taki normalny świat jest tam, gdzie społeczeństwo wzajemnie się szanuje i potrafi ze sobą współżyć.
Gdyby te dzieci wyrosły na normalnych ludzi, ich dzieci nie uprzykrzałyby życia innym ludziom, drąc się im pod oknami! Gdyby wyrośli na normalnych ludzi, nie pozwalaliby, aby Państwo miało większe prawa do wychowywania ich dziecka, niż oni sami. Wokół jest prawie sama nienormalność. M.in dzięki temu, że ludzie nie szanują współistnienia innych ludzi. Jedno wynika z drugiego, i na odwrót.
Nigdzie nie lepiej sadzać dzieciaka... chyba że ktoś chce. Bardziej chodzi mi o to, że lepiej usiąść z dzieciakiem, rozmawiać z nim, wychowywać, przekazywać zasady, a nie wypuścić na plac zabaw i niech się samo sobą zajmie. Rodzice fatalnie sprawdzają się w roli rodziców - na ogół.
I tak, rodzic to WŁAŚCICIEL dziecka. Jeśli jest inaczej, niech dziecko poradzi sobie bez niego, niech dziecko będzie w stanie podejmować decyzje bez niego. Celowo wmawia się ludziom, że są tylko opiekunami, by czuli się mniej odpowiedzialni. Gdy czują się mniej odpowiedzialni, wtedy Państwo urabia sobie dziecko po swojemu - na kolejne pokolenie ludu, który niby demokratycznie zagłosuje tak, jak Państwo zechce.
Ja nie mam tego problemu. Lubie mieć okna otwarte i dochodzą do Mnie rożne głosy. Moze jestem juz przyzwyczajona, bo mam droge i ciagły ruch samochodów. Ciągle karetki, straż pożarna lub trąbiący kierowcy....Odgłosy z zewnątrz już mnie nie ruszają.
Co do dzieci, to warto zejść do rodziców tych dzieci i przestawić jak sie sprawy mają. Upomnieć zawsze można. Jak powiesz im,ze nie przeszkadza Ci normalna zabawa ale za to przeszkadzają głupie odgłosy, to może rodzice się poczują do odpowiedzialność za zachowanie swoich dzieci. Czy coś tracisz? Nic. Najwyżej trochę hałasu.
Innego sposobu nie ma. Na Policje nie zgłosisz. Jeszcze możesz napisać petycje do spółdzielni o przeniesienie placu zabaw w inne miejsce, które będzie mniej uciążliwe dla mieszkańców.
Niestety, rodzice krzyczących dzieci są przekonani, że to normalne i dzieciom wolno. Co ciekawe, przy ojcach dzieci są bardziej ułożone niż przy matkach. Ojcowie zwracają uwagę, matki ignorują, dają przyzwolenie. To pewnie niemiłe dla dziecka, gdy jeden rodzic mówi co innego niż drugi i nie wie się, co wolno, czego nie, co jest dobre, co złe.
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Zawsze można wyprowadzić się z miasta na bezludną wyspę, gdzie nie ma dzieci drących się jak świnie- i po problemie panier BoCin
Zawsze można kupić broń...
Naprawdę mamy rozmawiać w ten sposób?
Rozumiem, że gdybym wystawiła pod blok głośniki i przez cały dzień włączyła muzykę na cały regulator, to nikomu nie mogłoby to przeszkadzać. Przecież ciasza nocna obowiązuje od 22.
Joanno, Ty jesteś dorosłym człowiekiem i wiesz na jakie zachowania możesz sobie pozwolić, a na jakie nie. Dzieci się dopiero tego uczą.
Nie masz zielonego pojęcia o dzieciach , a zabierasz się za pisanie takich komentarzy Współczuje twoim dzieciom
Nie masz zielonego pojęcia o dzieciach , a zabierasz się za pisanie takich komentarzy Współczuje twoim dzieciom
Zawsze można wyprowadzić się z miasta na bezludną wyspę, gdzie nie ma dzieci drących się jak świnie- i po problemie panier BoCin
Zawsze można kupić broń...
Naprawdę mamy rozmawiać w ten sposób?
Jesteś obrzydliwy Co ty wygadujesz? Jaką broń Jesteś chory!!!
BoCin, każdy z nas był kiedyś dzieckiem i zachowywał się podobnie. Jedno dziecko ma większy temperament, inne mniejszy. Jedno dziecko będzie bawiło się cichutko, bo taką ma naturę, inne będzie bawiło sie ekspresyjnie, biegało, wspinało się po drzewach i pokrzykiwało, bo taką ma osobowość. To nie znaczy, oczywicie, że dziecku nie można zwrócić uwagi, ale to również nie znaczy, żeby mu zakazywać takiej głośniejszej zabawy.
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Tak samo jest jak ktoś remontuje mieszkanie gdzieś obok albo nad głową. Niestety musimy to tolerować. Każdy ma prawo do włąsnego życia!
Chyba po 22 cisza jest, dzieci nie dadzą rdy chałasowac również całą noc..
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Gdyby rzeczywiście tak było, niemal wszystkie dzieci byłyby poparzone.
Nie masz zielonego pojęcia o dzieciach , a zabierasz się za pisanie takich komentarzy Współczuje twoim dzieciom
Nie potrzebuję mieć pojęcia o dzieciach, tak samo jak nie potrzebuję mieć pojęcia o mordercach. Piszę o sobie i o tym, że rodzice nie umieją wychowywać swych 'pociech' tak, by nie uprzykrzały innym życia.
- Zarejestrowany: 12.10.2010, 13:30
- Posty: 4401
Człowieku po ZTwoich wypowiedziać widać że dzieci nie masz!! Jak można dziecko nazwać zwierzęciem ja się pytam. Przepraszam ale piszesz post zabierając się za to od du...py strony. Mając własne dzieci nie pisałbyś takich rzeczy, bo byś dobrze wiedział że dziecko ma nieukaształtowany dobrze układ nerwowy i poprzez takie zachowania właśnie go kształtuje, wyrabia. Właśnie krzykiem, właśnie tym charmidrem który tworzy. Od zawsze tak było i tak będzie. Jeśli moje dziecko zachowuje się za głosno w sklepie to zwracam jej uwagę ale nie każę siedzieć jak mysz pod miotłą. Bo dziecko ma również prawo do GŁOSU i wyrażania swoich potrzeb w taki a nie inny sposób~!
BoCin, zapominasz o jednym. To, że w danym momencie stykasz się z dzieckiem bardziej krzyczącym, to nie znaczy, że to dziecko nie jest wychowywane przez swoich rodziców. Wychowanie to długi proces i niejednokrotkie trzeba powtarzać pewne zasady dzieciom, aby je "zakodowały".
Rozumiem Twoją potrzebę ciszy, ale to nie znaczy, że trzeba tę ciszę narzucać innym. Zawsze można w kulturany sposób porozmawiać z rodzicami, a najlepiej zagadać z dziećmi w stylu: "Super, że się tak fajnie bawicie, ale czy mogłymyście troszkę ciszej?"
- Zarejestrowany: 04.03.2013, 09:05
- Posty: 936
A ja rozumiem obie strony- czasami sama mam dość dzieci biegających i wrzeszczących np. w knajpie - biegają między stolikami, krzyczą, rzucają przedmiotami- a rodzic nie reaguje ;-) A mnie z psem do knajpy nie wpuszczą bo pies będzie przeszkadzał... a mój pies kładzie się pod stołem i lezy 1,5h i nikt nawet się nie orientuje, że w knajpie jest pies ;-) Więc tak, rozumiem, że komuś wrzeszczące dzieci mogą przeszkadzać.
Oczywiście dzieci mają proawo być głośniej - bo to czas dzieciństwa i zabawy ale zasady dzieciom trzeba wpajać od małego i jesli te krzyki to "Raz dwa trzy baba jaga patrzy" to ok- nie miałabym pretensji ale jeśli dzieciaki wydają z siebie wrzaski i piski i ogólnie dźwięki męczące to jak najbardziej rozumiem, że ktoś może mieć dość...
W większości inwestycji mieszkaniowych jest tak, że przy zakupie mieszkania doskonale wiemy w którym miejscu będzie plac zabaw i czy okna wybranego lokum na ów plac zabaw wychodzą - czesto mieszkania z tą "niedogodnością" są tańsze... jeśli zatem widziały gały co brały a dzieci na placu są tylko dziećmi (czyli bawią się normalnie jak to dzieci a nie przejawiają zachowań patologicznych na które rodzice nie reagują) to chyba nie ma co narzekać ;-)
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Nie masz zielonego pojęcia o dzieciach , a zabierasz się za pisanie takich komentarzy Współczuje twoim dzieciom
Zawsze można wyprowadzić się z miasta na bezludną wyspę, gdzie nie ma dzieci drących się jak świnie- i po problemie panier BoCin
Zawsze można kupić broń...
Naprawdę mamy rozmawiać w ten sposób?
Jesteś obrzydliwy Co ty wygadujesz? Jaką broń Jesteś chory!!!
Przepraszam. Powinienem napisać inaczej, o tak:
Jesteś obrzydliwa, co ty wygadujesz? Jaką bezludną wyspę? Jesteś chora!
Chciałem przedstawić równomierny styl wypowiedzi.
Chyba zacznę biegać w koło bloku wydając z siebie bliżej nieokreślone dźwięki. W końcu taki mam temperament i taka jest moja prawdziwa natura, którą bezczelne społeczeństwo perfidnie stopuje.
Gdyby rzeczywiście tak było, niemal wszystkie dzieci byłyby poparzone.
Nawet dorosły uczy się na własnych błędach. Ludzi dorosłych także się przed czymś przestrzega, coś radzi, a oni i tak robią swoje i ... też sie czasami sparzą
- Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
- Posty: 4215
To zacznij upominać dzieci a a matki jak sie zaczną burzyć to powiedz,ze chętnie zgłosisz,ze matki puszczają samopas dzieci, bez opieki. Beda mieć przez to dzieciaki przy sobie a w tedy zobaczą jaki to "ból". Dziwie sie tym matkom,ze na to pozwalają. Towarzystwo mojego Syna bawi się ale jakoś nie ma z nimi problemu.
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Człowieku po ZTwoich wypowiedziać widać że dzieci nie masz!! Jak można dziecko nazwać zwierzęciem ja się pytam. Przepraszam ale piszesz post zabierając się za to od du...py strony. Mając własne dzieci nie pisałbyś takich rzeczy, bo byś dobrze wiedział że dziecko ma nieukaształtowany dobrze układ nerwowy i poprzez takie zachowania właśnie go kształtuje, wyrabia. Właśnie krzykiem, właśnie tym charmidrem który tworzy. Od zawsze tak było i tak będzie. Jeśli moje dziecko zachowuje się za głosno w sklepie to zwracam jej uwagę ale nie każę siedzieć jak mysz pod miotłą. Bo dziecko ma również prawo do GŁOSU i wyrażania swoich potrzeb w taki a nie inny sposób~!
Nie, nie, nie. Ja nie nazywam dziecka zwierzęciem, wręcz przeciwnie. To DZIECI ZACHOWUJĄ SIĘ JAK ZWIERZĘTA. Ja tego nie popieram i chcę, by dziecko zachowywało się jak człowiek.
Jeśli moje dziecko zachowuje się za głośno w sklepie, kończymy zakupy i następnym razem nie idzie do sklepu... i przez kilka kolejnych razów też. Wreszcie zabieram je ze sobą i zachowuje się normalnie. - o, cała filozofia. Prawo głosu ma w domu, w rozmowie. Mogę wziąć pod uwagę zdanie, ale to ja, a nie dziecko, podejmuję decyzję. Interesujące jest to, że jeśli dogłębnie przekażę dziecku zagadnienie, obszernie wytłumaczę, dziecko niemal zawsze ma wtedy takie samo zdanie, jak ja. Po czasie dziecko wie co złe, co dobre, co można, co nie. Dziecko ma poczucie moralności i życia wśród społeczeństwa, wie że nie jest jednostką, wokół której kręci się cały świat.
Poza tym - jak to jest z tą własnością dzieci? Rodzice są właścicielami czy opiekunami? Niby opiekunami, ale w zdaniach piszę się o nich jak o własności - NIE MAM DZIECI, zamiast NIE MAM DZIECI POD OPIEKĄ. Straszne zakłamanie.
Dobrze BoCin, zadam Ci pytanie: w jaki sposób po cichu grać w piłkę nożną, urządzać zawody, itp. Przecież doping w postaci okrzyków i oklasków musi być .
Jeszcze raz powiem: trzeba w kulturalnym tonie zwracać uwagę, ale nie wydzierać się w sposób "nieparlamentary" z balkonu czy okna. Jeśli mieszka się w bloku, mieszka się tym samym we wspólnocie i nie zawsze ma się to co się chce.
Moje dziecko jest z tych spokojniejszych, choć zdarza mu się głośniej bawić. Jestem jednak w stanie zrozumieć inne dzieci, bo pamiętam własne dzieciństwo. Mieszkam w bloku i również nie wszystko mi się podoba, ale staram się być wyrozumiała, bo mieszkami z ludźmi, którzy mają inny tryb życia, inne charaktery, przyzwyczajenia. Ja również wiem, że świat nie kręci się tylko wokół mnie i moich potrzeb.
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
Dzieci są tylko dziećmi i wyżyć się gdzieś muszą . W przedszkolu , czy w szkole hałasować nie można , w domu też nie . Nie hamujmy ich emocji na placu zabaw , bez przesady .
- Zarejestrowany: 04.03.2013, 09:05
- Posty: 936
Dzieci są tylko dziećmi i wyżyć się gdzieś muszą . W przedszkolu , czy w szkole hałasować nie można , w domu też nie . Nie hamujmy ich emocji na placu zabaw , bez przesady .
Zgadzam się z opinią, że plac zabaw przecież został stworzony do zabawy więc jeśli nie w restauracjach, nie na placach zabaw to gdzie te dzieci mają się wyszaleć skoro wszędzie są jakieś zakazy, obostrzenia i nakazy ale BoCin poruszył naprawdę ważną kwestię- czy nie za często usprawiedliwiamy dzieci bo są "dziećmi"? tak sobie myslę, że czasami poziom tolerancji w stosunku do dzieci jest jednak zdecydowanie za wysoki.
jak spuszczę psa ze smyczy to jest wielka afera (bo nie można!) - nikt nie zwraca uwagi na to, że to jest pies i pies MUSI się wybiegać - ludziom przeszkadza to, że biega, że zaszczeka, że zrobi kupę (którą ja zresztą ZAWSZE sprzątam). Ale jak ktoś "spuści" swoje dziecko ze smyczy: to choćby biegało, skakało, chlapało na ludzi to jest na to przyzwolenie bo "To jest dziecko- to jego prawo" - dla przykładu: w dzień dziecka byłam z chrześniakiem w wesołym miasteczku - jakaś dziewczynka w kolejce do kasy chyba z nudów sypała mi non stop piach do butów i mnie deptała - mamusia nawet nie zwróciła jej uwagi, mimo, że jasno powiedziałam, że nie podoba mi się takie zachowanie... alb0o wcześniej wspomniana przeze mnie sytuacja w restauracji- ja rozumiem, że dziecko, że ciężko wymagać by siedziało jak trusia pod stołem i nie odzywało się słowem, rozumiem, że nie zamkniemy rodziców dzieci "szalonych" w domach ale wypadałoby chociaż podjąć próby uspokojenia dziecku- wyjasnienia, że takie zachowanie w takim miejscu nie przystoi.
* sorry za słowa "spusci dziecko ze smyczy" ale tak mówią moje koleżanki o swoich dzieciach i nie ma to aboslutnie negatywnego zabarwienia :) Inne słowa mojej znajomej " Monika -każdy tresuje to co ma - Ty psa, ja dzieci" więc to takie porównanie dla psiarza jakim jestem ja :)
- Zarejestrowany: 03.09.2012, 19:33
- Posty: 30
Dzieci są tylko dziećmi i wyżyć się gdzieś muszą . W przedszkolu , czy w szkole hałasować nie można , w domu też nie . Nie hamujmy ich emocji na placu zabaw , bez przesady .
A pedofile są tylko pedofilami i wyżyć się gdzieś muszą.
W przedszkolu i szkole jest to samo. Jak Pani wyjdzie z dziećmi na dwór, te zaraz zaczynają się drzeć. Kto w ogóle dał tym istotom uprawnienia do bycia przedszkolankami?
Hałasowanie kojarzy mi się z anarchią, nieładem. Z tego co mi wiadomo, dziecko pośród nieładu gorzej się rozwija. Dziecko powinno być uczone ogłady i skupienia. Wszyscy na tym lepiej wyjdą.
Dobrze BoCin, zadam Ci pytanie: w jaki sposób po cichu grać w piłkę nożną, urządzać zawody, itp. Przecież doping w postaci okrzyków i oklasków musi być .
Jeszcze raz powiem: trzeba w kulturalnym tonie zwracać uwagę, ale nie wydzierać się w sposób "nieparlamentary" z balkonu czy okna. Jeśli mieszka się w bloku, mieszka się tym samym we wspólnocie i nie zawsze ma się to co się chce.
Moje dziecko jest z tych spokojniejszych, choć zdarza mu się głośniej bawić. Jestem jednak w stanie zrozumieć inne dzieci, bo pamiętam własne dzieciństwo. Mieszkam w bloku i również nie wszystko mi się podoba, ale staram się być wyrozumiała, bo mieszkami z ludźmi, którzy mają inny tryb życia, inne charaktery, przyzwyczajenia. Ja również wiem, że świat nie kręci się tylko wokół mnie i moich potrzeb.
Jak napisałem wcześniej, dziecko (nie tylko dziecko) grające, bawiące się cicho, to dziecko bardziej efektywne. W większym stopniu skupia się bowiem na zadaniu, miast tracić siły na krzyczenie. Widać to po młodzieży - obok placu zabaw jest boisko do koszykówki i grająca tam młodzież potrafi podczas uprawiania sportu zachowywać się w sposób kulturalny. Trzeba jednak nadmienić, że są to głównie chłopcy, młodzi panowie. Obawiam się, że Panie w tym wieku zachowywałyby się zgoła inaczej. Facet jednak bardziej potrafi się zdyscyplinować, nie musi emanować krzykiem, żeby wszyscy wkoło go słyszeli. Przyczyny tych postaw upatruję w jakimś odgórnym, przymusowym, nie do końca świadomym okazywaniu siły - dziecko ma swą siłę w krzyku więc się drze, młody chłopak uprawiający sport ma jakieś tam umiejętności i posturę. Przechodziłem kilka dni temu przy takim kompleksie zewnętrznym przy jakimś osiedlu - plac zabaw, obok mini siłownia. Na placu zabaw dzieci jak zwykle - eueueuauaueuaeuaueueaaueeau, trochę kroków dalej, na siłowni (było z pięcioro chłopaków po 20-30 lat) - kompletna cisza. Doświadczenie to każe mi sądzić (już nawet odrzucając kwestię tego, że wokół dzieci są inni ludzie), że dobrym posunięciem jest ukierunkowywanie siły dziecka w jakimś konkretnym kierunku