Problem w tym, że partie typu PO i Nowoczesna są po prostu skompromitowane, a PIS uprawia politykę prymitywnie, łamiąc zasady demokratycznego państwa i kark narodu. Dlatego też, wiele wpływowych osób i autorytetów odwraca sie od rządzącej partii. Myślę, że nastepuje swego rodzaju reset - Ci, którzy nie skorzystali na transformacji ostatnich 30 lat, chcą tego resetu. Dlatego też to przysłowiowe koryto, próbuja zbudować nowe od podstaw. Rządząca partia wygrała wybory i niestety trzeba to zrozumieć. Obawiam się jednak, że dla wielu Polaków (szczególnie dla klasy średniej, inteligencji i przedsiębiorców), ten okres będzie bardzo smutny.
Sam osobiście przez całe lata marzyłem o tym, aby kiedyś przenieść się na wieś, zakupić za odłożone pieniądze, trochę hektarów i spacerować z żoną na stare lata po swoim wymarzonym miejscu. Niestety, dzięki szybko wprowadzonym ustawom w 2016 roku, dzisiaj stało się to niemożliwe.
Niestety rewolucje zazwyczaj idą od "dołu" - niezadowolenie społeczne plebsu, brak pracy, nuda, ucieczka w nacjonalizm, to wszystko buduje retorykę plemienną.
Przede wszystkim, obecny rząd, wywracaniem Trybunału, nocnymi ustawami przeprowadzanymi bez żadnych konsultacji, doprowadził do skłocenia nas wszystkich ze sobą. Doprowadziło to do podziałów prawie w każdej rodzinie. I gdy się tak zastanowimy, przychodzi do głowy jedno pytanie. Czy nie dało się tego zrobić inaczej? Przecież rządzenie to nie umiejętność zagwarantowywania sobie elektoratu (np płaceniem 500+) tylko umiejętność wykorzystywania potencjału całego narodu . W naszym przypadku ten naród został skrzywdzony, podzielony. Została nakręcona spirala nienawiści, a hasłem dla rzadzących stało się usprawiedliwianie swoich działań, odciąganiem od "koryta". Okropne.
Obecnie na scenie politycznej nie ma partii, która mogłaby to zmienić. Myślę, jednak i mam nadzieje, że znajdą się (nawet wsrod obecnych posłów, po jednej lub po drugiej stronie) ludzie, którzy w pewnym momencie stworzą nową siłę polityczną bogatszą o te dzisiejsze doświadczenia.
Wszyscy potrzebujemy autorytetów, i mam nadzieję, że w końcu zaczniemy marzyć o tym aby ten niedobry okres minął i nigdy nie wrócił, może wtedy przestaniemy się przekrzykiwać, a zaczniemy budować wspólne wartości, chociażby tak,jak miało to miejsce przeszło 30-35 lat temu, choć niektórzy i dzisiaj starają się umniejszyć role tamtego okresu.