Fatalne wyniki matur !!!
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Prawie 1/4 zdających jej nie zaliczyła...
Fatalne wyniki matur. "To słaby rocznik"Aż 84 tysiące z ponad 343 tysięcy tegorocznych maturzystów oblało tegoroczny egzamin dojrzałości. To prawie jedna czwarta wszystkich zdających. Bez prawa powtarzania matury w tym roku pozostało 7 proc. uczniów - wynika ze wstępnych danych Centralnej Komisji Egzaminacyjnej - informuje TOK FM. Mirosław Sawicki, wiceszef CKE tłumaczy słaby wynik "po pierwsze złymi narzędziami, po wtóre słabym rocznikiem, po trzecie mieszanką tych dwóch elementów".
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/fatalne-wyniki-matur-to-slaby-rocznik,1,4778351,wiadomosc.html
Czy faktycznie na jej wyniki miała wpływ obowiązkowa matematyka - jak myślicie ???
Uważam, że przyczyną jest też to że rodzice za wszelką cenę pchają dzieci do szkół średnich - tych maturalnych. A przecież nie każdy musi iść na studia.
Kasiu, poruszyłaś bardzo ważną kwestię. Teraz mam wrażenie, to wstyd jest, nie iść na studia, choćby na najgłupsze i najmniej potrzebne. A prawda jest taka, że nie każdy ma umysł do tego, by się uczyć więcej niż to minimum. Niestety ludzie jeszcze się nie obudzili i nie wiedzą, że skończone studia to żadna gwarancja posiadania dobrej pracy. Wielu ludzi po studiach krzyczy o stanowiska, robiąc podstawowe błędy ortograficzne, nie umiejąc skonstruować prostego pisma!
- Zarejestrowany: 18.11.2010, 15:16
- Posty: 488
Leno tobie się akurat udało.Ale ja też była pierwszym rocznikiem który zdawał matematykę i mi się nie udało jak wielu moim znajomym.Jak rozumiem ja nie jestem z tych inteligentnych uczniów...Uczyłam sie matematyki systematycznie i a juz w 3 klasie po kilka godzin dziennie...I co?NIC.Miałam pomoc cioci,wujka,szwagra...Nie można wkadać wszystkich osób do jednej szufladki...Matematyka to była zawsze la mnie czarna magia...Dla mnie te 30% to na prawdę ogromny wyczyn...I nie wystarczą tylko tablice...Za pierwwszym podejściem za brakło mi jednego punkta żeby zdać..
- Zarejestrowany: 20.08.2010, 06:49
- Posty: 1492
Uważam, że przyczyną jest też to że rodzice za wszelką cenę pchają dzieci do szkół średnich - tych maturalnych. A przecież nie każdy musi iść na studia.
Kasiu, poruszyłaś bardzo ważną kwestię. Teraz mam wrażenie, to wstyd jest, nie iść na studia, choćby na najgłupsze i najmniej potrzebne. A prawda jest taka, że nie każdy ma umysł do tego, by się uczyć więcej niż to minimum. Niestety ludzie jeszcze się nie obudzili i nie wiedzą, że skończone studia to żadna gwarancja posiadania dobrej pracy. Wielu ludzi po studiach krzyczy o stanowiska, robiąc podstawowe błędy ortograficzne, nie umiejąc skonstruować prostego pisma!
Albo jadą za granicę po studiach i tam im nie przeszkadza fizyczna praca :)
a w Polsce mamy niedobór średniego personelu (technicznego, medycznego), a kupa bezrobotnych magistrów nie umie najprostszego sprzętu biurowego obsłużyć...
kupa teorii - zero praktyki - taki jest system studiów w Polsce
Leno tobie się akurat udało.Ale ja też była pierwszym rocznikiem który zdawał matematykę i mi się nie udało jak wielu moim znajomym.Jak rozumiem ja nie jestem z tych inteligentnych uczniów...Uczyłam sie matematyki systematycznie i a juz w 3 klasie po kilka godzin dziennie...I co?NIC.Miałam pomoc cioci,wujka,szwagra...Nie można wkadać wszystkich osób do jednej szufladki...Matematyka to była zawsze la mnie czarna magia...Dla mnie te 30% to na prawdę ogromny wyczyn...I nie wystarczą tylko tablice...Za pierwwszym podejściem za brakło mi jednego punkta żeby zdać..
No widzisz, jednego punkta. Więc może po prostu zabrakło szczęścia, może trochę stresu? Ja też miałam ogromne problemy, uwierz, potrafiłam robić najbardziej podstawowe błędy, myliła mi się kolejność wykonywania działań, myliły mi się liczby! Nie mówię, że brak Ci inteligencji, ale korzystania z tych wzorów również trzeba było się nauczyć - serio. Nie wystarczyło tylko przeczytać tej książeczki. Nauczycielka w szkole poświęciła naprawdę trochę czasu, by nauczyć nas efektywnie korzystać z tablic i szukać w nich odpowiedzi niemalże bez rozwiązywania zadań.
Zresztą co to za argument, że nie ma się umysłu ścisłego to nie powinno się zdawać matmy? To może polski też usuńmy, bo nie każdy ma zdolności do pisania wypracowań? No i przy okazji język obcy bo nie każdy może obce słówka spamiętać?
Pewnie, najlepiej dostać wszystko na tacy za piękne oczy...
Zgadzam się z Leną, że matura i wykształcenie średnie do czegoś zobowiązują. Trzeba opanować materiał na odpowiednim poziomie z różnych przedmiotów, nie tylko z języka polskiego.
Oczywiście, że skończone studia czy dziecko w liceum to żadna gwarancja dobrej pracy. Ale jest powodem do dumy i można się takim dzieckiem pochwalić.
Oczywiście, że skończone studia czy dziecko w liceum to żadna gwarancja dobrej pracy. Ale jest powodem do dumy i można się takim dzieckiem pochwalić.
No nie wiem, czy jest się czym chwalić, że dziecko idzie na studia tylko po to, żeby nazywać się studentem i przedłużyć sobie młodość o 4 czy 5 lat?
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Oczywiście, że skończone studia czy dziecko w liceum to żadna gwarancja dobrej pracy. Ale jest powodem do dumy i można się takim dzieckiem pochwalić.
Dla mnie chwalenie się dzieckiem to bezsens. Każdy żyje dla siebie i najbliższych. I w tym wypadku zdana matura, lub nie, to nie powód do chwalenia się.
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
A ja jestem przeciwna matematyce na maturze! Nie każdy jest umysłem ścisłym...ja miałam na swojej maturze matematykę i gdyby nie pomoc mojego nauczyciela pewnie bym w życiu matury nie zdała...do dziś matma to dla mnie to czarna magia...te znaczki to jak typowa chińszczyzna.
A tak...skończyłam 3 fakultety ( humanistyczne) i nigdy nie miałam do czynienia z wyliczeniami cosinusa czy sinusa...bo nie było takiej potrzeby przez ostatnie 25 lat :)
moja siostra natomiast - umysł ścisły - rozwiązywała zadania matematyczne hobbystycznie...i pracuje w zawodzie typowo ścisłym i technicznym :)
Co do nauczania - nie zwalałabym wszystkiego na młodzież. Za"starego systemu" uczeń żeby dostać się do dobrej szkoły średniej MUSIAŁ sie uczyc praktycznie od klasy 6 SP...teraz...cóż - podstawówkę MUSI skończyć, gimnazjum MUSI skończyć ( na egzaminie gimnazjalnym wystarczy że otworzy arkusz egzaminacyjny i ma zdane, a gimnazja i tak przyjmą każdego bo jest niż i musza walczyć o ucznia), a jak już dojdzie do szkoły średniej to ...SZOK ! Uczyć się trzeba !! Tylko jak - skoro nikt ich prze 9 lat nauki tego nie nauczył, bo nie było takiej potrzeby......
p.s matura na maturze to wymysł uczelni technicznych bo im studentów brakowało, więc sobie wymyslili że jak bedzie matma na maturze to przybędzie.....
- Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
- Posty: 4070
I jeszcze jedno - ten rocznik i następne pokażą co rzeczywiście warta jest reforma oświaty i tworzenie gimnazjów, a likwidowanie sal laboratoryjnych.....
Ja już moge powiedzieć co jest warta - tylko nie wolno tu używac słów ogólnie nie uznawanych więc napisze naukowo - kał warta !
Pokolenie stracone...a szkoda....
- Zarejestrowany: 18.11.2010, 15:16
- Posty: 488
Korzystać z wzorów umiem...Tak tylko że od podstawówki każdy trąbił na około że język polski na maturze i jezyk obcy...Bardziej do tego wagę nauczyciele przywiązywali...A tu raptem bach matematyka na maturze a ty połowe rzeczy co powinieneś mieć w gimanzjum nawet nie wiesz że istneją...
Nie ma zdolnościa ale zawsze coś tam się napisze z polskiego,a z języków słowek to można "wykuć się na blache".Znam takie osoby nie potrafiły się nauczyć to robiły to w ten sposób i jakoś zdały...Matematykę trzeba rozumieć i wszystkie jej zawiłości...jej się nie wykuje...
Za ładne oczy nigdy w życiu nic nie dostałam...W podstawówce nauczyciele nienawidzili mnie za nazwisko a ja i tak miałam dobre wyniki w nauce co bardzo im psuło humor...
Aluno, sugerujesz, że przez 9 lat nauki niczego nie wymaga sie od uczniów, że nie sprawdza się ich wiedzy?
A ja jestem przeciwna matematyce na maturze! Nie każdy jest umysłem ścisłym...ja miałam na swojej maturze matematykę i gdyby nie pomoc mojego nauczyciela pewnie bym w życiu matury nie zdała...do dziś matma to dla mnie to czarna magia...te znaczki to jak typowa chińszczyzna.
A tak...skończyłam 3 fakultety ( humanistyczne) i nigdy nie miałam do czynienia z wyliczeniami cosinusa czy sinusa...bo nie było takiej potrzeby przez ostatnie 25 lat :)
moja siostra natomiast - umysł ścisły - rozwiązywała zadania matematyczne hobbystycznie...i pracuje w zawodzie typowo ścisłym i technicznym :)
Co do nauczania - nie zwalałabym wszystkiego na młodzież. Za"starego systemu" uczeń żeby dostać się do dobrej szkoły średniej MUSIAŁ sie uczyc praktycznie od klasy 6 SP...teraz...cóż - podstawówkę MUSI skończyć, gimnazjum MUSI skończyć ( na egzaminie gimnazjalnym wystarczy że otworzy arkusz egzaminacyjny i ma zdane, a gimnazja i tak przyjmą każdego bo jest niż i musza walczyć o ucznia), a jak już dojdzie do szkoły średniej to ...SZOK ! Uczyć się trzeba !! Tylko jak - skoro nikt ich prze 9 lat nauki tego nie nauczył, bo nie było takiej potrzeby......
Aluna, a czytałaś mój wpis?

Pewnie, najlepiej dostać wszystko na tacy za piękne oczy...
Matura jest teraz na takim poziomie, że wystarczy się przyłożyć i można te 30% napisać. Na maturze można korzystać ze wzorów matematycznych, wszystkie cosinusy i sinusy są wypisane, w wielu zadaniach wystarczy tylko liczby podłożyć do podanego wzoru!! To naprawdę nie jest to co 20 lat temu, program jest niesamowicie okrojony, uczeń w klasie z rozszerzoną matematyką NIE WIE CO TO CAŁKI!
Korzystać z wzorów umiem...Tak tylko że od podstawówki każdy trąbił na około że język polski na maturze i jezyk obcy...Bardziej do tego wagę nauczyciele przywiązywali...A tu raptem bach matematyka na maturze a ty połowe rzeczy co powinieneś mieć w gimanzjum nawet nie wiesz że istneją...
A z tym to oczywiście się zgodzę, że wszystkie reformy są na zasadzie 'zróbmy coś bo dawno nie było reformy' a nauczyciele niezbyt są na te zmiany przygotowani.
Nie ma zdolnościa ale zawsze coś tam się napisze z polskiego,a z języków słowek to można "wykuć się na blache".Znam takie osoby nie potrafiły się nauczyć to robiły to w ten sposób i jakoś zdały...Matematykę trzeba rozumieć i wszystkie jej zawiłości...jej się nie wykuje...
Nie zgadzam się, sugerujesz, że trzeba być alfą i omegą, żeby maturę zdać na 30%?
Ale co ma do tego podstawówka? I co mają oceny? Mylisz pojęcia, oceny nie odzwierciedlają tego, co masz w głowie, a na maturze nie oblali Cię za nazwisko, bo egzamin jest sprawdzany anonimowo.
- Zarejestrowany: 20.08.2010, 06:49
- Posty: 1492
Też uważam, że wcale teraz nie jest trudniej...po prostu - do wygody sie za bardzo przyzwyczajamy...
pamietam czasy, że nie mozna było uzywać kalkulatora i pofatygowac sie trzeba było, aby liczyć "na piechotę", ale myslenia przynajmniej uczyło...
Ja skonczyłam studia o tematyce społecznej, potem tez rachunkowość, w liceum byłam w biol-chem, a teraz zajmuje sie po cześci technicznymi tematami :) Tk jak w Stanach - trzeba być uniwersalnym, aby przeżyć...
A co do ambicji rodziców - najgorsze jest to, że jak swoje niezrealizowanie chcą odbijac na dzieciach...dlatego - mam nadzieję - moje dziecko tego nie zazna i ja poprzez nie nie mam się zamiaru realizowac...
Zechce - to zda maturę i pójdzie na studia, zechce być sportowcem, czy kucharzem - jego sprawa!
Ale na pewno nie będę mu zabierac dzieciństwa "katując" go dodatkowym angielskim, zajeciami jakimiś , itp.
Jak będzie chciał - to sie nauczy. Mnie też nikt do nauki nie zmuszał!
Też uważam, że wcale teraz nie jest trudniej...po prostu - do wygody sie za bardzo przyzwyczajamy...
pamietam czasy, że nie mozna było uzywać kalkulatora i pofatygowac sie trzeba było, aby liczyć "na piechotę", ale myslenia przynajmniej uczyło...
Castilla, a teraz na maturze można spokojnie używać kalkulatorów.
- Zarejestrowany: 17.05.2009, 08:11
- Posty: 104
Mi się wogóle nie podoba podział podstawówki. Idąc z jednej szkoły do drugiej zawsze jest jakaś różnica w przerobionym programie. Dzisiejsi nauczyciele chyba są mniej skuteczni, bo kiedyś ktoś mający korepetycje uważany był za kompletnego głąba, a dzisaj to chleb powszedni. I na dodatek korepetycji udzielają ci sami nauczyciele, którzy uczą tylko dostają dodatkową kasę wrrrrrrrrrrrrrrr
Leno tobie się akurat udało
Majdosia, mnie się nic nie 'udało' na maturze. Ciężko na to pracowałam, nikt mi nie dał prawie 70% za darmo, to nie było 'fuksem' zdobyte, tylko cholernie ciężko wypracowane. W klasie maturalnej prawie nie wyściubiałam nosa z książek, ze słowników, z zeszytów i repetytoriów. I tylko to procentuje.
- Zarejestrowany: 20.08.2010, 06:49
- Posty: 1492
Też uważam, że wcale teraz nie jest trudniej...po prostu - do wygody sie za bardzo przyzwyczajamy...
pamietam czasy, że nie mozna było uzywać kalkulatora i pofatygowac sie trzeba było, aby liczyć "na piechotę", ale myslenia przynajmniej uczyło...
Castilla, a teraz na maturze można spokojnie używać kalkulatorów.
Ja wiem, u mnie tez było można (aż tak stara nie jestem :), tylko na lekcjach czasami kazali schowac i policzyć "na piechotę" - aby się po prostu nauczyć liczenia (ja do tej pory w pamięci coś tam policzę :)
A w ogole tak Leno - po sposobie Twojego pisania - przyznam się - myślałam, że jesteś starsza :) To oczywiście komplement, ponieważ poziomem odbiegasz mocno od rówieśników, także i sposobem logicznego rozumowania, jak i formułowania wypowiedzi :)
A ja juz nie wierzyłam w dzisiejszą młodzież! Przywracasz mi wiarę w pokolenie obecnych studentów!
Mi się wogóle nie podoba podział podstawówki. Idąc z jednej szkoły do drugiej zawsze jest jakaś różnica w przerobionym programie. Dzisiejsi nauczyciele chyba są mniej skuteczni, bo kiedyś ktoś mający korepetycje uważany był za kompletnego głąba, a dzisaj to chleb powszedni. I na dodatek korepetycji udzielają ci sami nauczyciele, którzy uczą tylko dostają dodatkową kasę wrrrrrrrrrrrrrrr
Teraz jest moda na korepetycje. Uczniom się nie chce słuchać na lekcji, bo i tak mamusia zapłaci za korki i będzie ok.
Nie wrzucaj wszystkich nauczycieli do jednego worka. Nie wszyscy przyjmują na korepetycje swoich uczniów.