Co robić, kiedy dziecko płacze - szokujące rady psycholożki w TVN!
Kochani, oglądaliści ten odcinek? http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/jak-reagowac-na-placz-dziecka,102550.html
Zobaczcie koniecznie jak pani "pseudo - psycholożka" każe sadzać płaczące dzieci na "karnej kurce", nie reagować na płacz nawet przez 40 minut i jeszcze wiele gorszych i bardziej szokujących rad udziela!
Zgroza! I takich ludzi słuchają potem młodzi rodzice, bo ptytułują się psychoterapeutami i psychologami dziecięcymi!
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
tak ;-)
- Zarejestrowany: 27.10.2009, 16:11
- Posty: 30511
Jeśli chodzi o ocenianie to jeśli taka pani psycholog wrzuca do netu swoje publikacje to musi sie z tym liczyć, że zostanie poddana ocenie więc nie ma sensu mieć wyrzutów sumienia.
Matka Beaty z Mastrechefa tez została oceniona.
Jeśli chodzi o ocenianie to jeśli taka pani psycholog wrzuca do netu swoje publikacje to musi sie z tym liczyć, że zostanie poddana ocenie więc nie ma sensu mieć wyrzutów sumienia.
Matka Beaty z Mastrechefa tez została oceniona.
No coś w tym jest Aluś...
- Zarejestrowany: 04.03.2013, 09:05
- Posty: 936
A ja mam pytanie do wszystkich Was, które uważają, że zostawienie dziecka ze swoimi myślami, żeby się wyciszyło (czy to na kanpie, w kącie, na kurce-płaczce czy gdzie tam sobie wymyslimy) jest złym roziwązaniem:
jak reagujecie na wycie swojego dziecka bo chce zjeść 10 batonika pod rząd i urządza scenę "masz mi dać -bo JA chcę batonika-= TERAZ!!!!" - tlumaczycie już od godziny, że nie można, że nie jest to zdrowe, że dostanie jak zje obiad itd- bez rezultatu dziecko ciagle wyje wniebogłosy- tłumaczenie nie pomaga. Jakie metody stosujecie w takich wypadkach? Albo podobna sytuacja: od 15 minut dziecko wyje w sklepie, że chce tą zabawkę- rzuca się na podłogę, tupie nóżkami itd.Tłumaczenie nie pomaga.
Ja w takich sytuacjach zostawiłabym dziecko, żeby posiedziało aż się uspokoi -samo (w sklepie- w zasięgu mojego wzroku). A Wy?
- Zarejestrowany: 06.09.2013, 12:28
- Posty: 26
Widzę, że dyskusja umarła śmiercią tragiczną :)
Osobiście uważam, że zostawienie dziecka samego sobie do wyciszenia - w sytuacjach ekstremalnych jest jak najbardziej ok.
- Zarejestrowany: 03.10.2013, 20:15
- Posty: 26
Nagrałabym wyjące dziecko telefonem i puściłabym mu... może by pomogło;)
A tak na poważanie uważam, że nie ma sposobu cudownego nad zapanowaniem histerią dziecka. Na pewno bić nie można, spokojne wytłumaczenie nie pomaga zatem istotnie pozostawienie dziecka, żeby się uspokoiło wydaje się najlepszym sposobem.
A ja mam pytanie do wszystkich Was, które uważają, że zostawienie dziecka ze swoimi myślami, żeby się wyciszyło (czy to na kanpie, w kącie, na kurce-płaczce czy gdzie tam sobie wymyslimy) jest złym roziwązaniem:
jak reagujecie na wycie swojego dziecka bo chce zjeść 10 batonika pod rząd i urządza scenę "masz mi dać -bo JA chcę batonika-= TERAZ!!!!" - tlumaczycie już od godziny, że nie można, że nie jest to zdrowe, że dostanie jak zje obiad itd- bez rezultatu dziecko ciagle wyje wniebogłosy- tłumaczenie nie pomaga. Jakie metody stosujecie w takich wypadkach? Albo podobna sytuacja: od 15 minut dziecko wyje w sklepie, że chce tą zabawkę- rzuca się na podłogę, tupie nóżkami itd.Tłumaczenie nie pomaga.
Ja w takich sytuacjach zostawiłabym dziecko, żeby posiedziało aż się uspokoi -samo (w sklepie- w zasięgu mojego wzroku). A Wy?
Monika teoria i praktyka lubią się od siebie różnić... :) Powiem Ci, że w praktyce wcale tak prosto to nie wygląda.... Poza tym dzieci są różne, różnie reagują, mamy są też różne. Nie ma jednej recepty na zachowanie, o którym piszesz.
Ja bym najpierw spróbowała dopatrzyć się powodów takiego wymuszania i zachowania u dzieci. Gdzieś ono się tego nauczyło, prawda? Niemowlak nie uczy się z umiejętnościami manipulacji. Więc może warto czasem spojrzeć na siebie i przeanalizować, gdzie tkwi powód takich zachowań? W końcu to my, rodzice od pierwszych dni wychowujemy dziecko, więc dlaczego potem to w dziekcu doszukujemy się wad, a nie w swoim postępowaniu i może właśnie w swoich metodach wychowawczych?
- Zarejestrowany: 04.03.2013, 09:05
- Posty: 936
A ja mam pytanie do wszystkich Was, które uważają, że zostawienie dziecka ze swoimi myślami, żeby się wyciszyło (czy to na kanpie, w kącie, na kurce-płaczce czy gdzie tam sobie wymyslimy) jest złym roziwązaniem:
jak reagujecie na wycie swojego dziecka bo chce zjeść 10 batonika pod rząd i urządza scenę "masz mi dać -bo JA chcę batonika-= TERAZ!!!!" - tlumaczycie już od godziny, że nie można, że nie jest to zdrowe, że dostanie jak zje obiad itd- bez rezultatu dziecko ciagle wyje wniebogłosy- tłumaczenie nie pomaga. Jakie metody stosujecie w takich wypadkach? Albo podobna sytuacja: od 15 minut dziecko wyje w sklepie, że chce tą zabawkę- rzuca się na podłogę, tupie nóżkami itd.Tłumaczenie nie pomaga.
Ja w takich sytuacjach zostawiłabym dziecko, żeby posiedziało aż się uspokoi -samo (w sklepie- w zasięgu mojego wzroku). A Wy?
Monika teoria i praktyka lubią się od siebie różnić... :) Powiem Ci, że w praktyce wcale tak prosto to nie wygląda.... Poza tym dzieci są różne, różnie reagują, mamy są też różne. Nie ma jednej recepty na zachowanie, o którym piszesz.
Ja bym najpierw spróbowała dopatrzyć się powodów takiego wymuszania i zachowania u dzieci. Gdzieś ono się tego nauczyło, prawda? Niemowlak nie uczy się z umiejętnościami manipulacji. Więc może warto czasem spojrzeć na siebie i przeanalizować, gdzie tkwi powód takich zachowań? W końcu to my, rodzice od pierwszych dni wychowujemy dziecko, więc dlaczego potem to w dziekcu doszukujemy się wad, a nie w swoim postępowaniu i może właśnie w swoich metodach wychowawczych?
Ola, Twój wywód nie odpowiada na moje pytanie. Albo masz takie sytuacje i reagujesz albo nie masz i nie masz potrzeby reakcji. Moje pytanie odnosi się do już zaistniałych sytuacji- konkretnych więc stwierdzenie, że dzieci się róożnią nie ma tu racji bytu. Pytam o Ciebie i Twoje dzieci - jak Ty reagujesz na takie zachowanie (jeśli takie są). Chodzi mi tu o to co robicie w praktyce a nie teorie co możnaby było zrobić.
Dopatrywanie się popełnionych błędów i ich ewentualna naprawa to długotrwały proces a problem z wyjącym dzieckiem masz tu i teraz- co robisz?
Zdarzyło mi się kilka razy w ten sposób postąpić, czyli zostawić dziecko aż samo się uspokoi, jednak efekty nie były ciekawe. Leposzym sposobem jest np. odwrócenie uwagi czymś innym czy po prostu zabranie dziecka z tego sklepu, zamiast wystawianie go wyjącego na publiczny widok i robienie sobie tym dodatkowego stresu. Bo dla mnie to chyba bardziej stresujące - patrzeć jak dziecko płacze w sklepie i znosić spojrzenia ludzi wokół - niż np. wziąć dziecko za rękę i z tego sklepu wyprowadzić.
Z naszej dyskusji wynika, że wyjścią są dwa: wziąć na przetrzymanie albo przytulić, a tak naprawdę wyjść może być milion. I trzeba szukać najlepszych, niekoniecznie najbardziej skrajnych.
Jesli zaś chodzi o mój "wywód" to ma on na celu:
- po 1 właśnie pokazanie, że metod jest więcej i że na każde dziekco może działać inna
- po 2 pokazanie, że można sobie myśleć w teorii, że weźmie się dziecko na przetrzymanie, ale kiedy zdarza się taka sytuacja faktycznie to często można zmienić zdanie... - piszesz, co byś zrobiła, ale być może sytuacja nabierze dla Ciebie innych barw, kiedy faktycznie przed nią staniesz.
- Zarejestrowany: 13.12.2012, 16:22
- Posty: 2286
Zdarzyło mi się kilka razy w ten sposób postąpić, czyli zostawić dziecko aż samo się uspokoi, jednak efekty nie były ciekawe. Leposzym sposobem jest np. odwrócenie uwagi czymś innym czy po prostu zabranie dziecka z tego sklepu, zamiast wystawianie go wyjącego na publiczny widok i robienie sobie tym dodatkowego stresu. Bo dla mnie to chyba bardziej stresujące - patrzeć jak dziecko płacze w sklepie i znosić spojrzenia ludzi wokół - niż np. wziąć dziecko za rękę i z tego sklepu wyprowadzić.
Z naszej dyskusji wynika, że wyjścią są dwa: wziąć na przetrzymanie albo przytulić, a tak naprawdę wyjść może być milion. I trzeba szukać najlepszych, niekoniecznie najbardziej skrajnych.
Jesli zaś chodzi o mój "wywód" to ma on na celu:
- po 1 właśnie pokazanie, że metod jest więcej i że na każde dziekco może działać inna
- po 2 pokazanie, że można sobie myśleć w teorii, że weźmie się dziecko na przetrzymanie, ale kiedy zdarza się taka sytuacja faktycznie to często można zmienić zdanie... - piszesz, co byś zrobiła, ale być może sytuacja nabierze dla Ciebie innych barw, kiedy faktycznie przed nią staniesz.
popieram.
Przytulenie albo odwrócenie uwagi jest skuteczniejszą metodą,albo powiedzieć dobrze kupię Ci batonika ale np jutro bo dziś zjadłaś za dużo i będziesz miała chore ząbki.
Dzieci nie lubią słowa NIE,lepiej go zamieniać na tak albo dobrze ale...np jutro,innym razem,jak będe miała pieniążki itd.