Mama w pracy i po pracy oraz...synKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 107, liczba wizyt: 267475 |
Nadesłane przez: castilla dnia 27-09-2011 13:40
...dawno mnie nie było na blogu...Ostatnio tylko - praca i...praca. Dorzucili mi nowych obowiazków (czy coś za tym wiecej pójdzie...?) Podobno w obecnych czasach mamy sie cieszyć, że...mamy pracę! Stara śpiewka od (z przerwami np. 2007-2009) od kilku, jak i nie kilkunastu lat...
No, ale żeby to wszystko się jakoś "kręciło", to przecież muszą kogoś zatrudniać? Więc w sumie, aż tak "wielkiej łaski" nie robią...
Miłoszek coraz więcej zaczyna rozmawiać. Po wakacyjnym obyciu z dziećmi, przestał sie "wstydzić" i powoli wyrasta na małego "całuśnika" :) Dobrze, że nie idzie w bicie, płacz i temu podobne "rejony"...ogólnie to mu (jesli chodzi np. o zabawki na placu zabaw) nic tak bardzo nie potrzebne - to chyba zaczyna sie wdawać w mamusię :) To dobrze, zbytni konsumpcjonizm, nikomu nigdy nie wyszedł na zdrowie! :)
Nadesłane przez: castilla dnia 30-08-2011 12:41
...i tak! Dzisiaj "śmigam" szybciej z pracy. Niestety nie jest to związane z szybszym powrotem do domu, do Miłoszka:( Kiedyś, jak jeszcze byłam sama, zaangażowałam się w sprawy naszej Wspólnoty Mieszkaniowej i w sumie jestem członkiem zarządu. Długo nie działalam, bo raz że Miłosz był mały, a po drugie nie mam zmiennika, aby go w domu zostawić i zająć sie problemami zgłaszania usterek, czy też eksploatacji do administratora. Czasem jedynie zgłaszałam telefonicznie. Ale postanowiliśmy zweryfikować ich pracę, która wygląda na mało rzetelną i w tym celu, jako że się trochę w tym orientuję, jadę przejrzeć faktury i inne dokumenty. Siedzibę mają dokładnie na drugim końcu miasta, niż ja pracuję, pomijając, że właściwie to pracuję za miastem...:)
No nic...czasem i tak trzeba. Kiedyś się w sumie więcej udzielałam, w różnych rzeczach. Może już czas powrócić do starej normy..?
Nadesłane przez: castilla dnia 26-08-2011 13:28
...no może i czas coś napisać...jakoś ostatnio nie mogę znaleźć "weny":( Nawet nie to, że nie mam czasu, ale jakoś tak się "słowo nie klei". Czasem tak bywa...
Ostatnie "podrygi" lata, w tym roku niezbyt nas rozpieszczającego, to też ostatni jego weekend należy wykorzystać maksymalnie. Tak zamierzam - czyli dziś i jutro plaża, zobaczę co ewentualnie z niedzielą. Może choć ranek będzie jeszcze do plażowania odpowiedni, bo potem ma juz być chłodniej. Czyli pozostana spacery...i nie ma wyjscia - pozostaje dziecko na basen od września zapisać, no ale ja to juz sobie nie popływam :( Przede wszystkim nie mam z kim zostawić Miłoszka, a i ja za zamkniętymi pływalniami nie przepadam. Pozostaje więc czekanie do...nastepnego lata. Smutna perspektywa, ale taka jest rzeczy kolej...