Życie z AniołkiemKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 80, liczba wizyt: 184274 |
Nadesłane przez: nowisia dnia 03-01-2011 08:44
Już zamknęłam rozdział, można powiedzieć, że cała książę. I odłożyłam wysoko na półkę. Smutny sylwester, bardzo zbliżający do rodziny, trochę tkliwy i poczucie wielkiej niesprawiedliwości. Ale to już za mną. Teraz piszę nowy rozdział i biore życie w swoje ręce. Mam nadzieję, że się pwiedzie. Chciałam nawet zacząć nowego bloga, ale nie...mój Aniłek będzie ze mną zawsze...i mam nadzieję, że będzie moim Aniołem stróżem...
Dalej wysyłam CV, czekam na odpowiedzi, zobaczymy, co zycie przyniesie.
Nadesłane przez: nowisia dnia 30-12-2010 11:22
...oj zleciał ten rok jak szalony...
Wczoraj miałam telefoniczną rozmowę wstępną, prowadzoną przzZ firmę rekrutacyjną z wawy. Jedna firma otwiera oddział tu w 3mieście i potrzebuje ludzi do rozkręcenia. Może cos się uda?? - Powiem szczerze, że chiałabym, bo lubie takie wyzwania...jak coś można stworzyć od podstaw. Daje to dużą satysfakcje...Może wyżyję się zawodowo i to będzie dla nas dobre lekarstwo??
Kurcze nie zapeszam ale bardzo zainteresowałam mnie ta oferta:)
W domu - różnie, kwardratowo i podłużnie...ciągle wychodzą jakieś nowe /stare sprawy...Mam nadzieję, że to już koniec niespodzianek. Strasznie mnie wypompował ten rok...
A jutro - mam gości, mam nadzieję, się nieco zrelaksować...Może to dobry sposób na dobre wejście w Nowy Rok?? Żegnam ten rok z wielkim rozczarowaniem, rozgoryczeniem i smutkiem...Nie myślałam, że tyle spraw może się skomplikować, tyle może się pogmatwać. Zastanwiam się, skad biorę tą siłę, żeby iść dalej...Czasami chciałabym po prostu zniknąć...Tak trudno wierzyć w lepsze jutro...
WSZYSTKIM WAM ŻYCZĘ WIELU POMYŚLNOŚCI W NOWYM ROKU!! I oby nie był on gorrszy od mijającego.
DO SIEGO ROKU!!
Nadesłane przez: nowisia dnia 29-12-2010 09:06
...pracy trwają. Wysyłam codziennie po kilka CV i generalnie juz zaczyna się ruch...zaczynają oddzwaniać umawiać się na spotkania - czuję w tym udział mojego Aniołka:) Nie napalam się, podchodzę z niespotykanym. jak na mnie, dystansem do tego wszystkiego. Od czasu śmierci Zosi do wszystkiego podchodzę zupełnie inaczej...kompletnnie zmieniła mi sie perspektywa...Myślę, że to dobrze bo czasem za bardzo angażowałam się w pracę. A niestety doświadczenie pokazuje, że nie warto. Więc dystans, dystans i jeszcze raz dystans. Starać się - jak zawsze - być profesjolanym, ale nie dać się zwariować. Przede wszystkim spokój.
Leki, które ostatnio biore naprawdę pomagają....broniłam się przed nimi, chciałam być wszystkiego świadoma, ale nie dałam rady...Okazało się, że troche oszukuję samą siebie...a teraz - jestem spokojniejsza, bardziej wyciszona i naprawdę czuję się lepiej. Mój mąż też...to dobrze...