lis
2024
2008-03
2008-04
2008-05
2008-06
2008-07
2008-08
2008-09
2008-10
2008-11
2008-12
2009-01
2009-02
2009-03
2009-04
2009-05
2009-06
2009-07
2009-08
2009-09
2009-10
2009-11
2009-12
2010-01
2010-02
2010-03
2010-04
2010-05
2010-06
2010-07
2010-08
2010-09
2010-11
2010-12
2011-01
2011-02
2011-03
2011-04
2011-05
2011-06
2011-07
2011-08
2011-09
2011-10
2011-11
2012-01
2012-02
2012-03
2012-04
2012-05
2012-06
2012-07
2012-08
2012-09
2012-10
2012-11
2012-12
2013-01
2013-02
2013-04
2013-05
2013-06
2013-07
2013-08
2013-09
2013-11
| ||||||
Mo | Tu | We | Th | Fr | Sa | Su |
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Szymuś mój synuśKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 203, liczba wizyt: 591627 |
Nadesłane przez: Isiunia dnia 27-06-2012 12:45
Dziś jest zakończenie roku w przedszkolu, starszaki odchodzą. Zaplanowałam założenie koszuli dla mojego synka. Do jeansów. Ale, ciężka sprawa, synek chce iśc w bluzie, bo ma przecież kieszenie! I płacz, próba ściągania koszuli. Usiadłam, wzięłam go do siebie i mówie spokojnie
- Synku, chcesz nałożyć bluze, bo ma kieszenie, tak?
- Taaaak - mówi zapłakany Szymuś
- A ja chciałabym, żebyś miał dziś koszulę, bo to ważny dzień w przedszkolu. I wiesz co? Znajdziemy rozwiązanie tej sprawy. Założymy Ci koszulę i na to bluze. Ściągniesz bluzę przed imprezą, oki?
- Dobrze
Uff, kolejna burza zażegnana. Tylko spokój może nas uratować. Skąd ten spokój w sobie mam? :D
XXXX
Jestem w sklepie, jakieś dziecko, ok. 2 latek płacze, bo mama odjeżdża, a on zostaje z opiekunką. Taka młoda dziewczyna ta opiekunka, może siostra mamy? Trudno jej uspokoić małego berbecia, który zawodzi za mamą. I popełnia podstawowy błąd - nie odwraca uwagi dziecka, tylko piłuje temat (kilka razy pyta): "Ale dlaczego płaczesz, że mama odjeźdża, przecież wróci po pracy". A we mnie wzbiera:
- co znaczy "po pracy" dla maluszka? Po obiedzie, po spaniu, kiedy???
- po jaką cholerę wciąż zadaje to pytanie, wiadomo, ze dziecko chce być z mamą, trudno mu się rozstać, może nie przygotowane itp?
Trudny poranek dla opiekunki. Odjeżdżam spod sklepu, patrze w lusterko i słysze przez szybę, jak mały zanosi się, a młoda, niedoświadczona opiekunka pyta " dlaczego dziś sie tak zachowujesz? Wczoraj mama Cię zostawiła ze mną i nie płakałeś" Masakra.
Wczoraj usłyszałam historię o innym 2-latku, którego ojciec na zmianę brał na ręce i sadzał na siedzeniu w autobusie - mały był marudzący i nudziło mu się. Więc ojciec brał na ręce to dziecię, a kiedy dziecko zaczynało bawić się jego łańcuszkiem, ojciec, w obawie przed zerwaniem pouczał go ostro i znow sadzał na siedzenie. Po czym dziecko znów marudziło, ten brał na ręce - i historia powtarzała się sama. Doszły do tego pokrzykiwania i klapsy ojca na malucha, za próbę zerwania łańcuszka.
Masakra. Dzieci są takie, jak my do nich. Dobrze wiem, co robiłam nie tak 3-2 lata temu. I tych samych blędów wychowawczych staram się nie popełniać. A mój synek staje się fajnym chłopakiem, wiele mogę mu wyjaśnić. Słucham go. Oczywiście, nie jest idealny, ja także. Ale widze wielką zmiane w naszym dogadywaniu i znajdywaniu rozwiązań. Czasem tylko brakuje czasu, cierpliwości. Ale wciąż nad tym pracuje:D
Nadesłane przez: Isiunia dnia 21-06-2012 10:44
To, co nam się wydaje drobiazgiem, sprawą bez znaczenia, dla naszych dzieci urosnąć może do problemu niemal gigantycznego. Moj synek codziennie uczy mnie empatii. Dziś rano, kiedy przygotowywaliśmy się do wyjścia, a ja robiłam makijaż w łazience, Szymek rysował. Oczywiście domek, trawę, i...tulipana. Ale tulipan mu nie wyszedł, więc zawołał mnie, bym mu pomogła poprawić. Niestety, ta poprawka nie zyskała aprobaty. Był wielki płacz, taki tulipan być nie może, więc cały rysunek od nowa. No nic, mamy jeszcze chwilę, myśle, więc Szymek za drugą kartkę i rysuje tulipana. I domek i komin. Ale tulipan znów nie taki. Mozecie sobie wyobrazić płacz, mieszankę złości, niezadowolenia z siebie...Przytulałam synka, pozwoliłam mu się wyżalic, uspokajałam, ustaliliśmy, że po przedszkolu kupimy gumkę i zetrzemy tulipana i narysujemy kolejnego. Kiedy dojechaliśmy do przedszkola, synek zapytał, czy ma czerwone oczy. Nie chciał pokazać w przedszkolu, że płakał. Powiedziałam mu, że wygląda jak facet i że wszystko jest OK. Trzymałam jego małą rączkę w drodze do przedszkola i myślałam, że daję radę. Że radze sobie w takich sytuacjach, że mój spokój, empatia, miłośc i jednak stanowczość rozwija się wraz z dorastaniem mojego synka. Tak to właśnie podbudowywałam się i motywowałam wchodzac do przedszkola. I myślę, że nam, rodzicom takie małe sukcesy wychowawcze sa b. potrzebne. Czuję często wielką odpowiedzialność związaną z wychowywaniem człowieka. Dla świata, dla innych ludzi, dla niego samego...
Nadesłane przez: Isiunia dnia 05-06-2012 09:57
Moja codzienna mantra, kiedy odprowadzam synka do przedszkola to: najpierw buziaczek, a potem: Kocham Cię synku, bądź grzeczny w przedszkolu"
Dziś odprowadzam mojego wesołego bączka i już schylam się, by go pocałować i mantrę wypowiedzieć, a tu...Synek zarzuca mi ręce na szyję:
-Mama, kocham Cię. Bądź grzeczna w pracy - mówi głosem poważnym i zaraz usmiecha się pod wąsem.
Uwielbiam jego poczucie humoru!
******
Poranek, chociaż wczesny, rozpoczął się od tulenia. Szymek wśliznął się do mojego łóżka (po moim uprzednim przyzwoleniu), wytarmosiliśmy się i pogadaliśmy, potem go ubrałam, a on bawił się jeszcze w swoim pokoju. Wskoczyłam więc do łóżka i chciałam poczytać książkę, było jeszcze dosyć wcześnie, ale Szymek co chwilę mnie wołał. A to klocek nie tak się wpiął, a to inna lego-tragedia. Oddychałam spokojnie więc, by nie kumulowac złej energii od rana i chociaż miałam ochotę te wszytskie Lego za okno wyrzucić, i spokojnie naprawiałam dachy i inne sprawy w Lego budowie...