Mama na etacieKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 15, liczba wizyt: 33317 |
Nadesłane przez: Asiencja dnia 26-02-2014 20:46
Nie zawsze jest super i wesoło. Objawów ciąży mam całą gamę i niestety nie są one najprzyjemniejsze - migdały, imbir, skórka od chleba, bułki itd. nie działają. Leków nie należy podawać więc odpadają. Niestety przy tym wszystkim doszły złe wyniki badań krwi i z zaleceniem odpoczywania - jak się da to na powietrzu - trafiłam na l4. Tylko jak odpoczywać w mieszkaniu na świeżym powietrzu? Wystawiłam sobie big leżak na balkon i rozłożyłam śpiworek i grzałam się na słoneczku z lapkiem na kolanach. Tlenoterapia zmniejsza nudności więc jest jednak jakiś jej plus ;)
Są też pozytywy - ba nawet mega pozytywy - wczoraj widziałam Fasolindę na USG - ma 15,8 mm i jest już całkiem sporą Fasolą ;) Na zdjęciu odwórciła się do nas plecami i nie chciała patrzeć :P Serduszko bije i wszystko wygląda ok. Teraz tylko muszę zadbać o poprawę swoich wyników i będziemy obie szczęśliwe :)
Z polecenia mojego doktora trafiłam do Poradni jednego z warszawskich szpitali i przyjęli mnie od ręki... mam nadzieję, że szybko poradzimy sobie z kłopotami i są one tylko przejściowe. Ważne żeby Fasola była cała i zdrowa a resztę opanujemy :)
Nadesłane przez: Asiencja dnia 21-02-2014 20:23
Po wielkiej euforii przyszło przerażenie - jak sobie poradzę? Nie znam intrukcji obsługi dzieci, dziecko trzymałam na rękach raz: miało 2 miesiące i zaczęło się drzeć więc szybko oddałam mamusi :D a teraz? Jak rozpoznam, że płacze bo głodne, że ma mokro, że się denerwuje - no jak? Jak sobie poradzę ze spacerami z wózkiem i dwoma psami? Czy psy będą zazdrosne? Jak się pomieścimy wszyscy? No i co wyjazdami?
Mnóstwo jest Jak? Czy? Ale? przecież tyle kobiet dało radę to dlaczego ja mam nie dać?
Dużo osób zadaje mi pytanie dlaczego pracuję a nie jestem na l4? A więc (tak tak pamiętam moją polonistkę, która mówiła: Nie zaczynaj zdania od a więc) pracuję bo lubię. Bo nie jestem obłożnie chora, nie muszę leżeć, nie mam przeciwwskazań do normalnego życia. Swoją drogą co można robić przez tyle miesięcy w domu?
Nadesłane przez: Asiencja dnia 13-02-2014 20:47
We wtorek zachorowałam - obudziły mnie wymioty, gorączka i ból głowy i brzucha. Ledwo żywa wysłałam małża do lekarza. Zapisał mnie i stawiłam się pod drzwiami gabinetu... Wchodzę, a w zasadzie wpełzam do gabinetu, siadam i pada pytanie "z czym przychodzę?" - miałam na końcu języka, że z kawą poranną ale brak sił powstrzymał mnie od ciętej riposty. Pan doktor przeprowadził wywiad, obadał, ostukał i mówię Panu Lekarzowi, że jestem w 7 tygodniu ciąży no i co słyszę? "I co ja mam teraz z panią zrobić?". Patrzę na Pana Doktora i niedowierzam... Pan się zreflektował i mówi "bo ja nie wiem co Pani podać!" Zaniemówiłam... wyszłam z plikiem recept, rozpisaną dietą i w razie czego prośbą o jechanie na Ostry Dyżur. Takich to mamy lekarzy.
Całe szczęście kleik ryżowy, ryż, suchary i biszkopty pomogły i na Ostry Dyżur nie musiałam jechać - na moje szczęście ;)