On,Ona i dzieciakiKategorie: Żyj chwilą, Rodzicielstwo Liczba wpisów: 108, liczba wizyt: 252456 |
Nadesłane przez: malenstwo_1986 dnia 08-11-2011 22:01
Dlugodystansowe spacery to juz nie na moj kregoslup i moj przeciazony organizm. Z mezem zrobilismy sobie wieczorny spacer do Manufaktusy i spowrotem wymieklam (lacznie godizna marszu w obie strony). Nogi w pewnym momencie odmowily posluszenstwa, lewa strona ledzwi zaczela bolec przy stawianiu krokow;/...
Dzis uswiadomilam sobie ze nosze kolejengo wielkoluda a moj brzuch nie jest wcale taki maly jak mi sie wydawal. Kregoslup juz sie tak odgial do przodu ze w okolicach ledzwi mam siodelko, ktorego normalnie nie mam. Maluch wiercil sie cala droge wbijajac sie w pecherz odczuwalam straszny dyskomfort.
A po poworcie do domu, jak usiadlam tak nie wstaje do tej pory czyli jakies 3,5 godziny. Myslalam, ze "urodze" ze zmeczenia:)...ale do 18 listopad amusze dotrwac, pozniej moge rodzic.
A i kupilam sobie herbatke zurawinowa, nawet dobra ja lubie takie specyfiki ziolowe:).
Nadesłane przez: malenstwo_1986 dnia 07-11-2011 21:33
Dzis odebralam czwartkowe wyniki badan i szczerze mowiac zmartwilam sie. W wynikach na anty HBS posiadanie przeciwcial na wzw B, wyszedl mi niewielki ich poziom. Martwie sie czy to nie swiadczy o tym, ze moglabym miec ukryte WZW B :(. W czwartek polece zrobic jeszcze antygen HBS, ktory wykluczy posiadanie WZW typu B.
Rozpoczal sie 36 tydzien, jeszcze 4 i bedzie nas czworo, a ja bede mogla wskoczyc w swoje stare spodnie:). Przede mna jeszcze obrona i mam nadzieje, ze uda mi sie obronic przed porodem.
Roksana siedzi u babci cala szczesliwa, a ja w koncu sie wyspalam. W tym miesiacu planuje dzieciom zrobic pokoj na gorze i skompletowac wyprawke i grzecznie czekac az sie zacznie. Na pewno tym razem na wlasne zyczenie nie wysle siebie do szpitala przed terminem, bo tam chyba jajo zniose. Sama bez meza i dziecka:(, ech.
Zapomnialam dodac ze uda mi sie urodzic w wybrnaym przeze mnie spzitalu bo po nowym roku zamykaja tam porodowke, szkoda:(
Nadesłane przez: malenstwo_1986 dnia 06-11-2011 22:59
Dzis zawiozlam dziecko do babci. Pojechalysmy po poludniu, bo umowilam sie z babcia, ze przyjedziemy na obiad. Rano zjedlismy rodzinnie sniadanko, mloda co prawda zjadla jak wrobelek, ale zawsze cos. Maz ma wolne, wiec pomogl mi zaniesc ogromna trobe turystyczna z ciuchami Roksany na przystanek, bo Roksana zostaje u babci do momentu obrony.
Do babci pojechalysmy tramwajem. Atrakcja i radosc byly ogromne. Pomijam fakt, ze nikt nie ustapil mi miejsca tym bardziej w ciazy z malym dzieckiem i wielka torba, ale poslzysmy na koniec tramwaju, mloda usiadla na torbie i podziwiala wszystko co mijalismy. Byla tak zafascynowana cala wycieczka, ze siedziala jak trusia i podziwiala:). A przystanek przed planowana wysiadka poznala okolice zaczela krzyczec: "Mamusiu tu babcia mieszka. Jedziemu do babci. Hurra (zaczela bic sobie brawo)". Byla taka radosna, ze az mnie sie usmiech na buzi namalowal:)...Dotachalam torbe do babci, ledwo (byla ciezka) ale dalam rade. Roksana poleciala do przodu na szczescie miedzy blokami, wiec bylam spokojna. Weszla do domu i juz na klatce krzyczala: "Babciu, babciu jestem juz, tak sie ciesze, ze cie widze." Buziakow i radosci bylo co nie miara.
Misja zakonczona powodzeniem i ogromem radosci dziecka z wycieczki do babci:).
Teraz moge troche odpoczac i przygotowac sie do obrony a pozniej czekac na piekny moment narodzin. Zakupilam sobie nianie elektroniczna a dziecku kupilam latarke zwierztako fisher pricea, tera przynajmniej tata bedzie mial swoja a ona swoja:).
Po powrocie bez Roksnay bylo tak cicho i pusto w domu - tak dziwnie. Jutro pewno bedziemy z mezem tesknic, ale wiem ze u babci nie dzieje jej sie krzywda, a i babcia bedzie miala troche towrzystwa, bo mieszka sama:)