Etap Drugi życia dorosłegoKategorie: Rodzicielstwo, Ciąża Liczba wpisów: 139, liczba wizyt: 317121 |
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 21-10-2011 23:14
I dzisiaj znowu weterynaryjnie. Teraz mamy rok spokoju o ile Pana Psa jakieś licho nie weźmie.
Przedwczoraj znowu zagościłam u fryzjera. Po wyjściu oczywiście pełen zachwyt. Pięknie ułożone, lekkie, pełne blasku. Dzisiaj umyłam włosy i znowu to samo. Porazka jakaś. Chyba muszę zmienić fryzjera. Chyba koniecznie. Dobrze, że jestem w stanie jeszcze je upiąć w desperacką kitkę.
Szymciurion poczynia pierwsze kroki w kierunku raczkowania. Co prawda lepiej mu wychodzi pełzanie na wstecznym, ale myślę, że wkrótce i do przodu ruszy :) No i siedzi coraz sztywniej kluseczka leniwa moja kochana. Noo, a najbardziej dumna jestem z jego "BABA BABA" i "MMMAMMMA". Zapewne jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, co mówi, nie wie co to Baba, czy Mama, ale wypowiada te słowa bardzo wyraźnie (czasem zamiast MMMAMMMA powie czysto MAMA) i z miłą chęcią :)
Zaobserwowałam u Niego także zamiłowania muzyczne. Uwielbia się bawić termoopakowaniem, wkłada je sobie między nóżki i wali w nie rączkami jak w bębenek :) Kiedyś dałam mu do rączki plastikową łyżkę do nakładania lodów i do kompeltu garnek. Walił ową łyżką w garnek z taką radością, że jeszcze go takiego uradowanego nie widziałam. Tak samo się cieszy jak ktoś miesza herbatę i "dzwoni" łyżeczką o szklankę. Chcemy mu z Mężem kupić cymbałki. Chyba by mu się spodobały :) Oczywiście to musiałaby być zabawa pod ścisłą kontrolą, żeby sobie maleństwo krzywdy nie zrobiło :)
Powiększyłam dziś kolekcję Szymciuszkowych książeczek o sztuk 7:) Mamy już ich ze 30 :) Mi nikt nie czytał książeczek. Ja bedę lepszą Mamą:) Ba, myślę, ze już jestem ;)
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 04-10-2011 21:50
Dzisiaj byliśmy w Ł. Wyspacerowaliśmy się, że szok. Pies się wybiegał po lesie, a Szymciur nawdychał świeżego powietrza. Wracaliśmy już o zmierzchu. Ja prowadziłam. Całą drogę się wkurzałam, ze mnie wszyscy kierowcy rażą długimi światłami , dopiero Mąż mi uświadomił, że robią tak dlatego, bo ja też im świecę po oczach długimi
Oddałam dzisiaj spodnie do skrócenia do "pogotowia krawieckiego". Do odebrania będą w czwartek.
Potem poszłam do papierniczego kupić dwie kartki imieninowe. Podczas, gdy ja wybierałam kartki, wszedł mały chłopczyk i zaczął się rozglądać po sklepie (w sklepie owym też sprzedają zabawki). Pani się go pyta: "Mogę Ci kochanie w czymś pomóc?". A chłopczyk do niej: "Poplosę 2 zeszyty w klatkę". W ręce trzymał dwa złote. Pani na to: "Masz tylko dwa złote, wystarczy Ci na jednen", "no to poplosę jeden" - popatrzyłam na chłopczyka i mi się go strasznie szkoda zrobiło. Pierwszoklasista jak nic, nawet nie potarfił wymawiać jeszcze "r", seplenił tak słodziutko. Buzię miał umazaną w jakichś chrupkach, pewnie Mama mu dała na zeszyty, a dzieciątko sobie chrupki kupiło. Pytam się pani ile mu do tego zeszytu brakuje... 40 groszy... No to mówię pani, żeby mu sprzedała dwa, ja dopłacę. Zgodziła się. Straszną mam słabość do dzieci :) Zwłaszcza takich malutkich. Jego Mamy w pobliżu nie było, wracał ze szkoły sam. Jak na mój gust, to troszkę za wcześnie, żeby takie malutkie dziecko tak bardzo usamodzielniać.
Potem jeszcze byłam u weterynarza zaszczepić Tolka na choroby zakaźne. Jakoś wyjątkowo ludzi przede mną za dużo nie było. Tylko pan z Yorkiem (nie takim nowym ). 20 tego mamy szczepienie przeciw wścikliźnie i znowu rok spokoju.
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 29-09-2011 22:47
Dawno nie pisałam. Szymciur strasznie absorbujący jest ostatnimi czasy. Zarówno w dzień non stop domaga się uwagi, jak i trzy ostatnie nocki też zarwane były. Płacze moje kochane maleństwo, nosić się każe, a mi już sił brakuje. Dobrze, że jest Mąż, to zajmujemy się Nim na zmianę i jest mi o wiele lżej. Wydaje mi się, że to zębuszkowania ciąg dalszy może być.
Dzisiaj przywiozłam Tolka :) Szymciurowi przypadło psiątko do gustu, Dawno nie widziałam, żeby się Szymciątko tak cieszyło na jakiś widok :) Próbował nawet się smoczkiem podzielić, chciał Tolkowi włożyć go do pyska Tolek też chyba polubił Szymciura. Lizał go strasznie, aż Szymciur włoski mokre miał całe. Nie pozwoliłam tylko na lizanie po buzi. I tak było przed kąpielą, więc chwilę później i tak Szymciura z Tolkowej śliny wymyliśmy. Fajnie jest mieć wszystkich członków rodziny na miejscu. Brakowało mi Tolka strasznie. Jego też od razu kąpać musiałam, bo po tym "łańcuchowaniu" cuchnął przeokrutnie. Szkoda, że psisko nie może być cały czas z nami. Mąż wyjedzie i psa znowu trzeba będzie do Rodziców zawieźć. Nie miałabym jak z nim na spacery wychodzić :(