Etap Drugi życia dorosłegoKategorie: Rodzicielstwo, Ciąża Liczba wpisów: 139, liczba wizyt: 325129 |
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 04-04-2011 17:19
Czasem trzeba znaleźć się na skraju załamania nerwowego i niemalże depresji, żeby mogło znowu wyjrzeć słoneczko. Właśnie wróciłam ze spacerku. Spacerowałyśmy z Martyną chyba z godzinę. Świeże powietrze, słońce i rozmowa "na żywo" z drugim człowiekiem poczyniły cuda. Moja psychika podleczona i wszystko od razu widzę w kolorach. Na Szymusia świeże powietrze też działa jak lekarstwo. Po spacerku zawsze jest taki spokojniutki i przeważnie śpi jak zabity aż do samej kąpieli. Dzisiaj wybudził się przy wyciąganiu z wózka, ale jest taki spokojny, kochany i radosny. Leży sobie spokojnie i się tylko uśmiecha :) Mi też jakoś lżej na sercu kiedy widzę, że temu Maleństwu nic nie dolega.
A poranek zaczął się "burzowo". Noc do połowy przespana spokojnie, a od 3 nad ranem znowu koszmar. Od 5 praktycznie non stop nosiłam go na rękach, bo tylko to go uspakajało. Zasnął dopiero koło 12 w południe. Czułam się tak bezsilna i wycieńczona, że szkoda gadać. Wszystko odbiło się na moim Mężu :( , na którym niechcąco wyłądowałam swoje emocje. Przepraszam, nie chciałam tego...
Mąż niedługo wraca, z czego cieszę się niezmiernie. Szkoda mi gGo, że nie może być przy nas, przy Szymusiu... Nie może patrzeć jak Szymuś rośnie, jak się uśmiecha... To musi być straszne... Już niedługo będziemy razem :)
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 02-04-2011 09:41
Tak bym chciała, żeby mój blog emanował radością, której przecież obok tych wszystkich nieszczęść i smutków też nie brakuje. A tu się nie da, ciągle COŚ. Już nie wspomnę o badaniu krwi Szymusia. Myślałam, że mi serce pęknie kiedy zobaczyłam tę igłę, która była grubsza od tych jego maleńkich żyłek-niteczek. I jego płacz... A tak się uśmiechał malutki jak jechaliśmy do przychodni. Uwielbia spacerki. A ten spacerek tak boleśnie się dla niego skończył. I 3 probówki krwi "upuszczone". W poniedziałek mają już byc wyniki. Mam nadzieję, że wynik będzie w obu indeksach ujemny.
Dzisiejsza noc należała do najkoszmarniejszych jakie dotąd z Szymusiem przeżyliśmy. Zapewne w cieście drożdżowym zjedzonym na kolację, w składzie było mleko. Czemu mi to wcześniej nie przyszło do głowy? Ciasta zjadłam spory kawałek, co strasznie odbiło się na Szymku dzisiejszej nocy. Nie pomogły nawet kropelki SS. Do tego strasznie bolał mnie ząb. I to nie taki zwyczajny ból. Najwyraźniej jakieś zapalenie, bo ból promieniuje też na ucho, gardło i nawet na oko ;( Boli mnie cała lewa strona twarzy :(( Wszystko od jednej głupiej ósemki (a mówią, że to ząb mądrości). Dentystka nie zaleczyła mi jej, chociaż widziała, że jest popsuta, ale stwierdziła, że skoro mnie nie boli, to nie ma sensu jej zaleczać, bo ona i tak jest do usunięcia, tylko trzeba najpierw zrobić prześwietlenie, a że mój poprzedni stan na prześwietlenie nie pozwalał, miałam to zrobić już po "roziązaniu". Boli dalej. Dobrze chociaż, że ból piersi przeszedł, bo bym się wykończyła.
Żeby tego wszystkiego było mało, to jeszcze wczoraj wieczorem zadzwoniła Teściowa, że z Tolkiem się dzieje coś niedobrego i trzeba z nim jechać do weterynarza :( Coś nie tak z jego jądrami :( Podobno strasznie napuchły i zrobiły się rozognione i czerwone. Pewnie jakieś zapalenie. Albo być może podczas tego pożaru, kiedy był jeszcze u moch Rodziców ktoś go kopnął albo uderzył. Pełno tam było w końcu strażaków i policjantów, może ktoś mu chcąco albo niechcąco zrobił krzywdę. Teść jest z nim właśnie u wetka, czekam na telefon.
Szymek dalej robi Show :( Jęczy, stęka, mam nadzieję, że się w końcu zmęczy i zaśnie. Ja czuję się tak wycieńczona, że przy każdym wstawaniu z łóżka robi mi się ciemno przed oczami.
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 30-03-2011 09:38
Dzisiejsza noc już nie była taka kolorowa. Aczkolwiek nie było jeszcze tragicznie. Takie małe Szymon Show, trwające jakieś 2,5h , czyli da się przeżyć. I znowu dopiero nagrzana pieluszka przyniosła ulgę. Wczoraj dzwoniła Mama, że przyszła paczka. Pewnie kropelki. Chociaż dziwna sprawa z tymi kropelkami, bo zaraz po ich zakupie otrzymałam maila od Allegro, że aukcja pani od kropelek została usunięta a ja otrzymam swoje pieniążki z powrotem. Pani sprzedajaca kontaktowała się ze mną, czy mimo to jestem zainteresowana zakupem poza Allegro, ale jakoś nie miałam odwagi robić zakupów poza Allegro. Skoro aukcja została usunięta to musiał być ku temu powód. Pogodziłam się zatem, że kropelek nie będzie. Mąż we Francji miał się o nie spytać. W każdym bądź razie, mimo iż aukcja została usunięta do transakcji jednak doszło. Muszę sobie je jakoś od Mamy odebrać.
Teraz śpi sobie Szymcio grzecznie ale też ledwo zasnął. Pomogła dopiero kołyska przywleczona tu z sypialni. Dobrze, że ma kółeczka i nie ma problemu z jej transportem. Szymusia ukołysałam, bo strasznie znowu jęczał, a ja mogłam w spokoju zjeśc śniadanko.
Dalej bolą mnie piersi, chociaż przystawiam Szymka tak często jak tylko się da. Prawa boli troszkę mniej, a lewa z wyraźnym stanem zapalnym boli tragicznie ;( Po obiedzie mam iść na spacerek, muszę koniecznie pamiętać o zakupie kapusty. Wierzę, że okłady przyniosą ulgę. W przeciwnym razie będę musiała udać się do doktora.
Strasznie tęsknie za Tolkiem. Nie ma go już 3 tygodnie, czyli od mojego porodu. Mąż zawiózł go do moich Rodziców, żeby nie było problemów z psem na początku, bo nie wiadomo jak on zaregauje na Szymcia. A potem Mąż wyjechał i miałabym problem z wychodzeniem na spacery. Teraz Tolcio musiał się przeprowadzić do Męża Rodziców, bo przez ten pożar nie mieli co z psem zrobić. Siostra Młodsza mieszka u Siostry Starszej, Mama z Babcią u Wujka, Mama przychodzi tylko sprzątać i usuwać skutki tragedii. A Ojciec, który jako jedyny odważył się dalej mieszkać w domu, nie ma ani głowy ani czasu do zajmowania się psem. Jak Mąż wróci ( a wróci może już za tydzień :)) to przywieziemy Tolka. Chociaż w Rodzinie są temu bardzo przeciwni. Że niby psy to zabójcy i Tolek na pewno zagryzie Szymka albo ciężko go okaleczy. Kurcze, może nie wszysctkie psy to urodzeni mordercy? Tolek jest taki spokojny i grzeczny. Ja wiem, że to tylko zwierzę i na pewno trzeba będzie pilnować i nigdy nie dopuścić do sytuacji, w której maluszek zostałby sam na am z psem. Ludzie też się między sobą mordują i to nie znaczy, że każdego człowieka trzeba z góry traktować jako potencjalnego zabójcę. Na pewno musimy spróbować ich ze sobą "poznać". Wierzę, że wszystko będzie w porządku.