Blogi
»
Życie z Aniołkiem
|
lis 2024
|
|
Mo | Tu | We | Th | Fr | Sa | Su |
| | | | 1 | 2 | 3 |
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | |
-
Nadesłane przez: nowisia
dnia 17-11-2010 14:11
....dzisiaj niestety odmówił częściowo posłuszeństwa. Na mój babski rozum od jakiegoś czasu dzieje się coś z elektryką. A to zapala się kontrolka ABSu, a to wycieraczki w ogóle nie ciągną...to tak jak kiedyś przy słuchaniu walcmana wysiadały powoli baterie...napięcie spadało....spadało....;a kaseta grała coraz wolniej....i wolniej... nasze autko co prawda jest roche bardziej skomplikowanej budowy niż walcman, ale myślę, że to coś z alternatorem lub akumulatorem, albo jedno i drugie. Znowu wydatki, ale bez auta niestety człowiek jak bez ręki. Tyłeczek wygodny i wszędzie daleko. Mam nadzieję, że szybko go postawimy na 4 kółka;)
Dzisiaj pogoda taka, że trudno psa wygnać. Moja córcia wróciła już ze szkoły, teraz chcwilunia relaksu i do lekcji. Ostatnio ostro ćwiczymy ortografie, nasza mała "mistrzyni pióra" wyłapała na dyktandzie 19 byków!!! To porządne stadko:) Nie widziałam tego na oczy, bo Pani jeszcze nie oddała. Na paczątku się irytowałam ale teraz odpuściłam i śmiech mnie ogarnia jak widzę nieraz radosną twórczość mojej córeczki:) Podobno tylko ćwiczenie czyni mistrza;) Damy rade.
A poza tym?? Ryż się gotuje na zupę pomidorową, posprzątane...dzień jak codzień...i tylko Zosi brak:(
-
Nadesłane przez: nowisia
dnia 16-11-2010 11:34
...załatwiony. Postalam troche wczoraj w kolejce ale w sumie poszło dość sprawnie - jak na urząd. Pani - małolata - niezbyt była miła (straszne wożonko) Przygasiłam ją szybciutko i zaraz podała 3 oferty pracy, po czym jeszcze szybciej wystawiła wezwanie na 6 stycznia. Szlag mnie trafia, że takie Pindzie siedzą tam za nasze podatki i jeszcze łaske robią jak mają kogoś obsłużyć. Masakra.
Wieczorem posiedzieliśmy, Julka z tatą obejrzała Harrego Pottera a ja sobie w tym czasie poczytałam. Kończę własnie "dom nad rozlewiskiem". Książka fajna, telewizyjny serial beznadziejny. Zamarzyło mi się takie fajne gospodarstwo agroturystyczne z klimacikiem, wśród natury, blisko ludzi...może kiedyś się uda:)
A dzisiaj?? Czekam aż Julka wróci ze szkoły, zrobiłam zupę pomidorową (wyszła mniamuśna), potem może zaliczymy z Julką spacerek. Sie zobaczy.
Dzień jak codzień...
-
Nadesłane przez: nowisia
dnia 15-11-2010 08:09
...były wczoraj ale świętowaliśmy od piątku. W piątek, jak wspomniałam byli moi rodzice. Ulepiłam pierogi ruskie - pół dnia w kuchni a konsumowanie zajęło jakieś 10 minut???:) uwielbiam dogadzać kulinarnie mojej rodzince:) Trochę posiedzieliśmy, mój mąż razem z moim tatą jak zwykle pobawili się swoimi najnowszymi gadżetami w postaci telefonów.
W sobotę od rana charmider - pies moich rodziców to instny piorun. Nie ma przy nim chwili spokoju:) wstałam więc dość szybko, sniadanko, kawka. Reszta dnia strasznie leniwa - nie chciało się nam kompletnie nic...;) Pod wieczór wpadł nasz znajomy i zaczął przybąkiwać, że zjadłby moją pizze, mój mąż podchwycił temat. Była godzina 22:) Niewiele myśląc wsiadłam w samochód podjechałam do Tesco, kupiłam co trzeba i o godzinie 1 w nocy zajadaliśmy się moją pizzą:) Kompletnie nas pogięło...jeszcze nigdy o tej porze nie robiłam pizzy:) Ale dobra była jak nie wiem. Chciałam nawet zapalić na niej świeczki urodzinowe;) - ale bałam się, że wosk się rozpuści:)
Wczoraj trzeba było to wszystko jakoś wytrzepać. Standardowo więc ruszyliśmy na basenik. O godzinie 14 wyruszyliśmy do Sopotu. Najpierw oczywiście odwiedziliśmy naszą Zosię...kwiatuszki trzymają się dzielnie, zapaliliśmy znicze...smutno nam się zrobiło, że nie ma jej z nami, że są urodzinki tatusia a jej nie ma...spłakałam się jak bóbr...to wciąż strasznie boli i chyba nigdy nie przestanie...na codzień jakoś leci, nie rozpamiętuję, nie rozmyślam, ale jak już wrócę do tego wszystkiego, dopada mnie straszny smutek i żal. Zastanawiam się, czy w tej chwili nie jestem na etapie oszukiwania samej siebie, że wszystko jest niby w porządku, że się pogodziliśmy...Boję się, że jeszcze przyjdzie moment, kiedy nas to wszystko doścignie...
Zaraz zbieram się do Urzędu Pracy - mam wezwanie w celu "przyjęcia propozycji pracy":) Zobaczymy, co mi zaproponują:)
Jutro napisze.
© 2008-2024 MedFood Group SA
Do góry
Chcesz być na bieżąco z Familie.pl?
zamknij
Dołącz do nas na Facebooku