Opublikowany przez: monika.g 2017-07-18 15:40:25
Autor zdjęcia/źródło: mat. prasowe @ jcstudio / Freepik
Zdrowe odżywianie oraz aktywność fizyczna to bardzo ważne elementy życia, do których Katarzyna Bujakiewicz przywiązuje bardzo dużą wagę. Zawsze wybiera to, co najlepsze dla swojej rodziny i stawia na naturę. Nic więc dziwnego, że w swojej diecie stosuje tylko naturalne i zdrowe składniki oraz wybiera naturalną metodę leczenia jaką jest homeopatia. Pani Kasia przyznaje, że jest zakochana w homeopatii. Według niej to najlepsza metoda leczenia i dodatkowo jest jedyną metodą, którą bezpiecznie mogą stosować kobiety w ciąży, matki karmiące i dzieci.
Zdrowy tryb życia pojawił się w którymś momencie, nastąpił wtedy pewien przełom w moim życiu, gdy postanowiłam rzucić niezdrowe jedzenie. Gdy byłam młoda nie myślałam o tym czy coś jest zdrowe czy nie. Kiedyś było ogólnie więcej zdrowego jedzenia, wychowałam się w takich czasach, gdy jedzenia było niewiele, ale było dużo zdrowsze niż współcześnie. Według mnie „eko jedzenie” to nie jest jakiś wynalazek, ale wracanie do tego co było kiedyś, czyli do prostego, polskiego jedzenia jak najmniej przetworzonego. Wróciłam do takiego właśnie jedzenia, gdy zaszłam w ciążę i miałam sporo wolnego czasu, żeby przeglądać informacje na temat zdrowego odżywiania.
Ciąża to taki moment, gdy nawet lekarze niezwiązani z homeopatią polecają właśnie te leki, ponieważ mogą być one bezpiecznie stosowane przez kobiety w ciąży. Gdy się przeziębiłam i imbir z cytryną już nic nie pomagał to mój lekarz polecał mi właśnie całą gamę leków homeopatycznych, które mogłam zastosować.
Homeopatię znałam już dużo wcześniej, ponieważ mam rodzinę w Belgii i ciocię, która ją stosowała. W tym kraju homeopatia jest stosowana na szeroką skalę. Można po prostu iść do apteki, opisać swoje dolegliwości farmaceucie, a on dobierze odpowiednie środki. Moja ciocia miała mnóstwo takich leków w małych fiolkach i gdy mi coś dolegało od razu dawała mi odpowiedni lek. Tak się wyleczyłam z uczulenia słonecznego, bo teraz już wiem co stosować przed ekspozycją na słońce, dzięki czemu unikam wszelkich uczuleń.
Najbardziej jednak cenię homeopatię za to, że mogę ją stosować również u dziecka, którego nie muszę zalewać dużą ilością leków chemicznych. Dzięki temu moje dziecko przez 6 lat swojego życia bardzo mało brało leków chemicznych, a antybiotyk stosowaliśmy zaledwie 2 razy i tylko dlatego, że byłam jeszcze zbyt mało świadomą mamą i się na to zgodziłam.
Poza tym leczę ją wyłącznie homeopatycznie, bo ja jestem taką trochę „matką-wariatką”. Gdy moje dziecko zaczyna kaszleć nie śpię po nocach, nasłuchuję, oglądam ją i już jestem zaniepokojona, ale to może jest po prostu urok późnego macierzyństwa.
Natomiast gdy Ola była jeszcze niemowlakiem miałyśmy problem z kolkami. W godzinach 23:00 – 2:00 w nocy tak płakała, że nawet suszarka i noszenie w nosidle czy przeróżne inne sposoby nic nie pomagały. Wtedy właśnie leki homeopatyczne nam przyszły z pomocą. Tak samo było przy problemach z ząbkowaniem, na które najlepszą radą okazał się lek Camilia.
Nie, bo mam książki i lekarzy homeopatów, którzy zawsze doradzą jak stosować dany lek. Poza tym te leki są bezpieczne i mają idealną dla dzieci formę słodkich granulek, które Ola nadal uwielbia „ciumkać”, jak my to mówimy. Nie jest trudne, aby przy stosowaniu tych podstawowych leków nauczyć się właściwego ich dawkowania. Natomiast przy bardziej skomplikowanych infekcjach lepiej zwrócić się o poradę do lekarza. Sama robię to na takiej zasadzie: przy pierwszych objawach przeziębienia, gdy Oscillococcinum już nie działa i zaczyna się kaszel to mam zawsze Stodal i Drosetux, więc w zależności od rodzaju kaszlu stosuję odpowiedni syrop. Gdy i to nie pomaga, a infekcja się rozwija warto się wybrać do lekarza homeopaty.
Oczywiście, ale oprócz tego potrzebna jest również silna wola. Jestem aktywną osobą, a po ciąży pamiętam, że nie mogłam biegać w związku z tym robiłam długie, dwugodzinne spacery. Jeszcze w czasie ciąży pytałam rehabilitanta jaki czas musi minąć od porodu, żebym znów mogła zacząć biegać. On powiedział, że jak się już dobrze poczuję, więc mniej więcej po miesiącu, a najwcześniej po 2 tygodniach. Wyznaczyłam więc sobie taki cel: 2 tygodnie. W rzeczywistości od porodu minęło 7 miesięcy zanim wróciłam do biegania. Byłam tak zmęczona i niewyspana, karmiłam piersią i stwierdziłam, że jednak sobie odpuszczę. Organizm po ciąży jest bardzo wycieńczony. Mnie wspomogła bardzo arnika, która przyspiesza gojenie ran. Na osłabienie natomiast najlepszy jest sen. Jak już moje dziecko zaczęło trochę więcej spać, a ja z nim to wtedy dopiero ruszyłam, żeby się sobą zająć. Robiłyśmy to wspólnie, bo miałam sportowy wózek, a w Poznaniu mamy bardzo dobry teren do biegania, więc razem biegałyśmy.
Chodziłam na różne spotkania dla mam i kobiet w ciąży. Na jednym z nich pani psycholog mówiła, że bardzo fajnie jest w czasie ciąży mieć przyjaciółkę, która również jest w ciąży, drugą, która ma już dzieci i może podzielić się swoimi doświadczeniami oraz jeszcze jedną, która dzieci nie ma i zbliża nas dzięki temu bardziej do świata realnego.
Mi bardzo pomagało właśnie takie wsparcie, bo jestem osobą towarzyską i nie lubię samotności.
Miałam właśnie koleżankę, która razem ze mną była w ciąży, w którą zaszła miesiąc przede mną, drugą, która rok wcześniej urodziła i trzecią bez dzieci. Codziennie, gdy nasze dzieci spały spotykałyśmy się w parku, żeby wspólnie spędzać czas. Niestety omawiałyśmy głównie tematy związane z kupką, karmieniem czy snem naszych dzieci, przez co koleżanka bez dzieci przestała się z nami spotykać. Jeszcze zanim to nastąpiło postanowiłyśmy odciąć się od tych tematów, skończyłyśmy karmienie piersią, więc planowałyśmy wyjechać na kilka dni do Rzymu na wino i relaks. Pytamy, więc koleżankę bez dzieci czy jedzie z nami, a ona na to „nigdy w życiu!”, a dlatego że będziecie cały czas gadać o dzieciach. My na to, że nie, ale ona nie dała się namówić i słusznie. Skończyło się na tym, że chodziłyśmy spać o 20, bo wreszcie mogłyśmy się wyspać i zachwycałyśmy się każdym napotkanym dzieckiem.
Warto więc mieć taką osobę, która tak jak my jest w podobnej sytuacji i zrozumie ten nasz stan szaleństwa związany z macierzyństwem. Warto też zająć się swoim dzieckiem już po porodzie, bo dzieci są cudowne i obserwowanie jak rosną jest niepowtarzalnym uczuciem.
Ja trochę wypadłam przez to nawet z obiegu, zrezygnowałam z kolejnej roli w serialu, właśnie po to, żeby być ze swoim dzieckiem, pochylić się nad tym maleństwem i dbać o jego właściwy rozwój oraz zdrowie.
Katarzyna Bujakiewicz
Aktorka, mama i miłośniczka zdrowego trybu życia. Znana z roli pielęgniarki Marty Kozioł z serialu "Na dobre i na złe", grała również w takich znanych produkcjach jak "Stara Baśń", "Zróbmy sobie wnuka" czy "Listy do M.". Prywatnie szczęśliwa mama 7-letniej Oli. „Matka wariatka” – jak sama siebie określa, promuje zaangażowaną postawę wobec rodzicielstwa i zdrowy tryb życia całej rodziny, włączając w to nie tylko odżywianie i ruch, ale także zdrową i naturalną profilaktykę.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.