Opublikowany przez: Mama Tymka 2012-02-23 08:10:29
Planujemy wyjazd i atrakcje na zimowisko
Przygotowania do tegorocznych wakacji zimowych rozpoczęły się już we wrześniu. Wtedy ustaliliśmy termin i zarezerwowaliśmy pokój. Przez następne kilka miesięcy czekaliśmy na luty roztaczając wizję i planując co będziemy robili i jak spędzimy te kilka dni. Choć gdy zima się zaczęła, a dokładnie gdy nie chciała się zacząć to troszkę byliśmy przerażeni. Tymczasem szczęśliwie okazało się, że trafiliśmy na najlepszy okres – temperatura idealna od -5 do -8 stopni. No i śniegu po kolana. Albo nawet i więcej.
Tymkowy udział w planowaniu zaczął się dużo później niż nasz. Zaprosiliśmy Go do tego prawie na ostatnią chwilę... przywilej trzylatka i jego nieumiejętności oceny czasu. Nie wdrażałam więc Go we wszystko. Ale gdy zimowisko było już na wyciągnięcie ręki wtedy zaczęliśmy opowiadać i wsłuchiwać się w plany naszego dziecka. A plany były rozmaite. Po pierwsze bałwan. Na tę okazję spakowaliśmy nawet marchewkę, która miała robić za nos. Po drugie jazda na nartach, a dokładnie skakanie jak Kamil Stoch. Po trzecie sanki. Przygotowując się do wyjazdu postanowiliśmy nawet zakupić kask oraz gogle dla Młodego. Tak na wszelki wypadek. Bo Tymek do ostatniej chwili twierdził, że jeździć chce i będzie chciał. I szczerze mówiąc byłam pewna, że tak będzie.
Realizujemy plany czyli jesteśmy w Bukowinie
Wyjechaliśmy w poniedziałek zaraz po śniadaniu. Samochód obładowany maksymalnie, a w środku my, siedzący jak na szpilkach. Bo już, już, już… już chcemy tam być. Dojechaliśmy bez przeszkód. A jak dojechaliśmy to się zaczęło urlopowanie. Z naszych planów zrealizowaliśmy prawie wszystko. Nie wypaliły tylko dwie kwestie na które zarówno my jak i Młody się szykowaliśmy. Niestety nie udało nam się ulepić bałwana bo śnieg za nic nie chciał w tym z nami współpracować. A Tymek choć do końca wybierał się na narty to jednak rano, gdy byliśmy już w drodze do wypożyczalni sprzętu, wpadł w histerię i stwierdził, że On woli sanki. Nie naciskaliśmy bo uważamy, że to ma być przyjemność, a nie kara. I dlatego, że nam jeszcze na punkcie nart nie odbiło. Uszanowaliśmy więc zdanie naszego dziecka i narciarska przygoda skończyła się na samym fakcie posiadania kasku i gogli.
Skoncentrowaliśmy się na sankach, zabawie w śniegu, rzucaniu śnieżkami i robieniu „aniołków”. Gdy trzeciego dnia spadło 80 cm śniegu to zrealizowaliśmy też obiecane „chodzenie tunelami”. Powiem Wam, że dla 3,5letniego malucha nie trzeba było niczego więcej. Ani nart, ani źródeł termalnych, ani kuligu. Wystarczyło kilka godzin na górce i po kolana w śniegu. Bo choć mróz szczypał w policzki, a biały puch wchodził pod kombinezon to i tak mieliśmy problemy z tym by nasze dziecko wróciło do pokoju. Tak było fajnie, że zwyczajnie nie chciał.
Mieliśmy też przyjemność po raz pierwszy być z Tymkiem w restauracji, gdzie ku naszej „rozpaczy” okazało się, że Młody jak nic potrafiłby nas puścić z torbami. Bo choć na początku zażyczył sobie pulpeciki, ziemniaczki i marchewkę, których oczywiście w karcie nie było, i choć twierdził, że zupy nie chce, to koniec końców zjadł i mój rosół i poprawił dwoma porcjami placków ziemniaczanych. A dorosły po jednej by miał już dość.
A najbardziej bezcenne… mina pani Jadwigi na hasło Młodego, który zajadał zupę pieczarkową: „Mamo uwieeeeeeeeeeeeeelbiam tu miesztać”. Potrafi rozwalić na łopatki, prawda?
W przyszłym roku Bukowina jest obowiązkowa. Nie może być inaczej. Mam nadzieję, że uda się wtedy pojeździć na nartach całą trójką. A tymczasem nie pozostaje nam nic innego jak czekać na wakacje i przygodę z morzem. Na planowanie przyszłorocznego zimowiska zabierzemy się zaraz po powrocie z Wrzosowa.
Skleciła Kaśka K. (mama Tymka)
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Wxxx 2012.02.24 13:59
Szczerze mówiąc nigdy nie wyjeżdżaliśmy zimą, przeważały kwestie finansowe, nie stać nas na dwa wyjazdy rocznie, ale po przeczytaniu Twego artykułu i obejrzeniu zdjęć mocno żałuję, że nigdy nie zaliczyliśmy zimowego wypadu
Mama Tymka 2012.02.24 12:49
Dziękuję za wszystkie komentarze. I serdecznie polecam taki wyjazd wszystkim rodzicom. Bo również dla nas to jest naprawdę niewyobrażalna frajda :)
soniavenir 2012.02.23 17:20
Kasiu! Zawsze twierdziłam, że urlop (26 dni) powinien być dzielony na dwie a najlepiej trzy części. Nie znudzi się a wypocznie!!! A pomysł na zimę w górach i lato nad morzem jest rewelacyjny!!! Widzę, ze nieźle wypoczęliście i wybawiliście.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.