Opublikowany przez: ULA 2012-04-15 09:47:57
Wiedziałam, że tak się stanie, nie wiedziałam, że aż tak. Biologicznie mam nowe ciało, nie ważne, że jest tam blizna na pół brzucha, tak jakbym spotkała Kubę Rozpruwacza, ważne, że mała chwyta pierś i nagle milknie, zanurzając się prawie cała w rozkosz picia mleka. W sumie myślałam, że nie polubię tego ciała, że będę się frustrować, że nie wchodzę w moje ulubione dżinsy (ileż to już czasu???), że ten biust, to nijak modelowo nie wygląda.
I wychodzi na to, że strasznie płytką istotą byłam. Zakładam, że to jest już czas passe! Społecznie skłonna jestem zapisać się do wszystkich organizacji postulujących zgodę na karmienie dziecka WSZĘDZIE, w restauracji, na australijskim lotnisku czy w poznańskim Parku Sołackim. I pomyśleć, że kiedyś mi to przeszkadzało. I te akcje: gdzie można poruszać się wózkiem (po poznańskich chodnikach lepiej się nie poruszać), gdzie są podjazdy (głównie, gdzie ich nie ma), gdzie?
Staję się przez małą pozytywistyczną aktywistką, Karol Marcinkowski normalnie! Plastycznie i gdzie to nasze wychuchane i zadbane mieszkanie? Tu pielucha, tam krem, gdzieś czapeczka. Fizycznie można to nazwać chaosem, choć desperacko twierdzę, że jest to chaos kontrolowany. Poza paroma dyslokacjami, które nigdy wcześniej w naszym domu nie miały miejsca. Ale jakoś tak się ostatnio dzieje, że pewne rzeczy giną w czasoprzestrzeni. Nowością dla mnie jest fakt, że mnie to nie wyprowadza z równowagi?!
Lingwistycznie poznałam błyskawicznie nowy język. Na razie co prawda składa się z kilku słów (łech, łech, łech, iś ne, iś ne, aaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!), ale jestem dumna, że umiem je rozczytywać. Wychowaniowo, fizycznie, ze zręczności powinnam dostać sześć, choć wczesniej nie byłam w tym dobra.
Wiecie w jakich pozycjach potrafię małej zmienić pieluszkę, lub założyć skarpetki??? Historycznie nabrałam podziwu dla mojej mamy. Jak wyglądał świat bez jednorazowych pieluszek i Internetu??? Bez aparatów cyfrowych i możliwości zrobienia miliona zdjęć, bo mała akurat: się uśmiechnęła, rozryczała, zmarszczyła czoło? Czuję się jak Japończyk, fotografując, a potem wysyłając kolejny newsletter z tytułem: Malutka. Chemicznie kiedyś mi się wydawało, że analizowanie składów kupsk :) jest zajęciem przynajmniej żenującym, jeśli nie świadczącym o pewnym upupieniu wręcz ferdydurkowskim.
Och, jak bardzo się myliłam! Ilość rozmów w tym temacie z mamą i pediatrą niepoliczalna. Ekonomicznie aktualnie miałabym maksa z podstaw przedsiębiorczości. Z dwóch powodów po pierwsze musiałam, czy musieliśmy (bo nie wiem dlaczego ciągle piszę tu w pierwszej osobie, a malutka ma przecież kochającego tatę) opanować cennik dziecięcy (tu są tańsze pieluchy, a tam chusteczki i proszek), dwa jak kiedyś dorosnę do otwarcia własnej firmy, to będzie coś z biznesem dziecięcym! Nie, wcale nie zapowiadam tu, że zrobię wam konkurencję!
Religijnie - uświadomiłam sobie, w jakim kraju mieszkam i jak męczący jest fakt posiadania kochanego i wyczekanego dziecka bez ślubu. Traumatycznie przeżywam procedury typu uznanie ojcostwa (odbierane przez panią z markerowo różowymi paznokciami) czy zmienianie nazwiska małej (w szpitalu musiała być pod moim). To świat, o którym nijak nie miałam pojęcia. Ale z Nią. Bo nie ma już świata bez Niej!
Moja nowa życiowa rola – rodzic KONKURS praca nadesłana na adres e-mail
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.