Opublikowany przez: Wxxx 2011-07-29 00:07:23
Kiedy w domu pojawia się niemowlę , wszystko się zmienia. Reorganizacji podlega nie tylko życie rodziców, ale też i starszych dzieci.
Był 15 kwietnia 2009 r. Wraz z malutkim Wojtkiem wychodziłam ze szpitala. Od samego rana dzwoniły do mnie dziewczyny i pytały, o której mają po nas przyjechać. Nasz wypis jednak nie był jeszcze gotowy i trzeba było na niego czekać. Mówiłam, że jak tylko będziemy mieli gotowe dokumenty to się do nich odezwę. Jednak Zuza z Julką były tak podekscytowane tym, że wracamy do domu,iż od 14 siedzieli pod drzwiami. O 15-stej opuściliśmy szpital. Już pod drzwiami dostałam od Męża bukiet kwiatów, a Wojtuś od dziewczyn-misia maskotkę. Kiedy znaleźliśmy się w domu dziewczyny wciąż siedziały przy łóżeczku i podziwiały Małego. Zuza była tylko trochę zawiedziona tym, że jej brat jest łysy...:-) Po kilku dniach najstarsza siostra zabrała Wojtusia na spacerek. Bardzo prosiła o to i w końcu się zgodziłam. Zachwyt małym dzieckiem zaczął ustępować po kilku tygodniach. Wojtek miał kolki i bardzo płakał. Powoli zaczynało to być uciążliwe dla moich starszych dzieci. Nagle okazało się, że nie mogą zapraszać do siebie kolegów, bo mały płacze, jest niespokojny...Często brałam je na kolana i tłumaczyłam, że kolki w końcu mijają, że Wojtek z tego wreszcie wyrośnie. Dziewczyny rozumiały, ale ciężko było im się pogodzić ze zmianami. Powoli jednak wszyscy zaczęliśmy oswajać się z nową sytuacją. Wojtek rósł i dawał nam wszystkim coraz więcej radości. Często wówczas wspominałam czasy kiedy dziewczynki były takie małe. Nie miałam wówczas prawa jazdy, samochodu, poruszałam się tylko pieszo lub busem. Wszędzie zabierałam dzieci ze sobą, bo Mąż dużo pracował i nie miałam z kim je zostawić. Nie było mi łatwo, ale dałam radę. Gdy na świecie pojawił się Wojtek wszystko wyglądało inaczej. Kiedy musiałam wyskoczyć do miasta, zostawiałam dziecko z Zuzią. Kiedy musiałam coś zrobiś w domu np. posprzątać czy umyć okna, Wojtka na dwór zabierała Julka. Nauczyłam się cieszyć każdą chwilą dzieciństwa mego synka, bo miałam świadomość jak szybko mija czas. Zdawałam sobie sprawę, że Wojtek niedługo wyrośnie, że podobnie jak dziewczęta, będzie miał swoje sprawy, swoich kolegów, nie będzie chciał się pieścić i całować, bo stwierdzi, że jest na to za duży.
Teraz nikt z nas nie wyobraża sobie życia bez tego szkraba. Każda z sióstr na swój sposób zajmuje się bratem. Julka rozpieszcza go, przytula gdy płacze, zabiera na spacery i do koleżanek. Zuza zaś stwierdziła,że musi go troszkę wychować, dlatego beszta go i strofuje kiedy mały coś zbroi. Obie jednak bardzo kochają swego braciszka i jak mówią, nie pozwoliłyby go skrzywdzić nikomu.
My z Mążem często rozmawiamy o decyzji, którą podjęliśmy 4 lata wcześniej, decyzji o powiększeniu rodziny. Oboje zdajemy sobie sprawę, że była to najmądrzejsza decyzja jaką podjęliśmy w naszym życiu. Zdajemy sobie sprawę, że nie wszyscy nas rozumieli. Wiemy, że niektórzy szeptali, że trójka dzieci to na dzisiejsze czasy jednak za dużo i że chyba nie stać nas na kolejne dziecko! Zdajemy sobie sprawę, że nie możemy kupić naszym dzieciom drogich zabawek, ale wiemy, że mamy w sercach ogrom miłości, której wystarczy dla całej trójki naszych pociech!
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.