Opublikowany przez: Marcin1984 2011-03-18 10:10:14
Jak każda młoda osoba miałam plany i marzenia, które w beztroski sposób realizowałam. Najpierw liceum, które z trudem wytrzymałam, potem studia, praca w szkole… Moje życie zdawało się być normalne i poukładane. Niestety, tak się nie stało, ale zacznijmy od początku.
Skończyłam filologię angielską i zaczęłam uczyć w szkole, najpierw podstawówka, potem doszła do tego szkoła językowa. Praca pochłaniała mnie bez reszty. Spędzałam w niej całe dnie. Nagle pojawił się on, Patryk. Nasza miłość wybuchła szybko i tak samo szybko zgasła. A miało być już na zawsze, w zdrowiu i chorobie. Byliśmy w sobie zakochani, zamieszkaliśmy razem.
Za namową Patryka, odeszłam z pracy i znalazłam sobie inną - bliżej niego. Przeprowadziłam się do Katowic, zamieszkaliśmy razem i to był początek końca naszego związku. W czasie, gdy mieszkaliśmy razem, uświadomiłam sobie, że w naszym związku zawsze najważniejsze było, co on chce, jakie on ma potrzeby. W życiu Patryka nie było miejsca dla moich uczuć, ani nawet dla miłości… Niedługo potem zaszłam w ciążę, ale jego to nie interesowało. Kazał mi usunąć, bo perspektywa bycia ojcem nie była uwzględniona w jego planach na przyszłość. Nie pozostało mi nic innego, jak spakować się i odejść od niego. W jednej chwili przekreślił dwa lata naszego wspólnego życia…
Wróciłam w moje rodzinne strony, do Łaz na Śląsku. Mój świat się załamał. Nie dość, że zawiodłam się na Patryku, to uświadomiłam sobie, że nie jestem gotowa na bycie samotnym rodzicem. Zbyt dużo siebie poświęciłam będąc w związku z tym człowiekiem, dlatego gdy zobaczyłam na teście dwie kreski, zamiast się cieszyć, zaczęłam martwić się o swoją przyszłość.
Choć w czasie ciąży była ze mną rodzina i przyjaciele, którzy bardzo mnie wspierali, to wydaje mi się, że przeszłam przez nią samotnie. Zawsze, gdy widziałam na ulicy szczęśliwych tatusiów pchających wózek, chciało mi się płakać. U mnie tak nie będzie, czemu ten świat jest taki niesprawiedliwy? - Myślałam sobie wtedy.
Patryk zamiast mnie wspierać, na każdym kroku próbował uprzykrzyć mi (nam) życie. Zostawił nas i nie widział w tym nic złego. Dalej uważa, że nasze rozstanie nie jest jego winą, tak się nie zachowuje poważny facet!
Kompletowanie wyprawki dla Kubusia z jednej strony było wielką frajdą, z drugiej zaś odczuwałam żal, że jestem z tym sama. Czułam się bardzo zagubiona… W tym momencie trafiłam na Familie.pl i przekonałam się, że nie tylko ja mam taki problem. Mogłam się wygadać i było mi łatwiej. Dalej bolała mnie samotność, ale czas zaczął powoli leczyć te rany.
Stres spowodowany ciążą i perspektywa zostania samotną mamą sprawił, że nie wszystko rozwijało się, tak, jak powinno. Ciążą okazała się zagrożona. Niemal co noc modliłam się o to, żeby dziecko urodziło się całe i zdrowe. Kolejnego ciosu bym nie zniosła. Każda wizyta u ginekologa, to była niepewność i ogromny strach. Kubuś mi to jednak wynagradzał. Bicie jego serca i każdy kopniak w brzuchu sprawiał, że smutek i żal zamieniały się w radość, że na świat przyjdzie nowy człowiek – mój syn.
Termin miałam na październik. Za oknem było szaro, zimno i jakoś tak nieprzyjemnie. Udzielił mi się ten depresyjny nastrój i nastawiłam się na to, że rodzić będę w bólach przez kilkanaście godzin. Na szczęście okazało się zupełnie inaczej. Krótko, sprawnie i niemal bezboleśnie. Kubuś przyszedł na świat 18 października 2010r. Do dziś pamiętam, co odpowiadałam wszystkim koleżankom, które pytały o to, jak to jest rodzić. Zawsze mówiłam, że znośnie, mogę rodzić, tylko niech mnie już nie nacinają.
Po porodzie ból fizyczny ustępował innemu. Zastanawiałam się cały czas, jak ja sobie poradzę, czy będę potrafiła być dobrą matką dla swojego dziecka? Jak Kubuś będzie się rozwijał bez ojca? Setki pytań w głowie i żadnej odpowiedzi. To było straszne.
Dziecko, niczego nieświadome, spało sobie słodko obok mnie. Było / jest kochane i bardzo spokojne. Mimo, iż wiedziałam, że to jest najważniejszy mężczyzna mojego życia, to pierwszy miesiąc przepłakałam. Nauczyłam się karmić piersią (choć początkowo było to okropne uczucie), przewijać, ubierać i funkcjonować w świecie. Gdyby nie pomoc rodziny, nie wiem, jak bym dała sobie z tym radę. Nie przeszkadzało mi to jednak tak bardzo, co więcej, sprawia mi to ogromną przyjemność.
Codziennie widzę, jak Kubuś uczy się czegoś nowego, jak rośnie i jestem z niego dumna. Nie tylko z niego, z siebie również, że znalazłam siłę, żeby przetrwać wszystko. Znów nauczyłam się uśmiechać.
Kiedy mój pięciomiesięczny Kubuś płacze uspokajam go, kiedy jest śpiący utulam do snu, kiedy choruje czuwam nad nim. Uczę go świata. Macierzyństwo nauczyło mnie przede wszystkim konsekwencji. Bycie mamą jest dla mnie zupełnie nową rolą, w której odnalazłam się rewelacyjnie. Czas pokazał, że jestem silną kobietą, być może zawsze taka byłam, ale potrzebny był mi silny impuls, żeby się o tym przekonać.
Co będzie dalej, czas pokaże. Idę do przodu. To co było kiedyś, nie ma już znaczenia. Teraz buduje wszystko od nowa z Kubusiem. Owszem mam chwile kiedy dopada mnie przygnębienie, ale wystarczy że spojrzę na buźkę mojego maleństwa i już przechodzi. Staram się żyć spokojnie.
Najbardziej boję się pytań o ojca. Czy będę potrafiła Kubusia wychować na dobrego człowieka? Czy moje dziecko będzie szczęśliwe? Wiem, że nie zastąpię mu ojca i tego też się boję. Czy uda mi się znaleźć stałą pracę? Wiele pytań, żadnych konkretnych odpowiedzi i wielka nadzieja na dobre jutro.
Dla mnie syn zawsze będzie moim największym życiowym sukcesem.
wysłuchał:
Marcin Osiak
m.osiak@familie.pl
Jeśli chcesz opowiedzieć nam swoją historię, zgłoś się do mnie na adres m.osiak@familie.pl
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Rupi1312 2011.03.24 18:32
...po ślubie to jest odkrywanie tajemnic sexu...:)
46.112.*.* 2011.03.23 20:00
a jest SEX po ślubie?
46.112.*.* 2011.03.23 19:23
DLA mojej żony SEX .JEJ słowa ,TYLKO GŁUPOTY CI W GŁOWIE,.Przed ślubem to nie wiedziała co z tyłkiem zrobić
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.