Artykuł promocyjny Opublikowany przez: Redakcja Familie Redakcja 2019-10-15 12:40:27
Autor zdjęcia/źródło: @materiały Partnera artykułu
Możliwości wyszukiwania jest wiele, a używanych samochodów na sprzedaż jeszcze więcej. Niemal każdy lśni i prezentuje się wspaniale, ale może kryć w sobie wiele tajemnic – ma przecież jakąś historię. Sprzedawca może jej nawet nie znać, a bywa też, że zna, ale niekoniecznie chętnie ujawnia. Jest jednak sposób na dotarcie do przeszłości pojazdu będącego obiektem zainteresowania.
Z pomocą przychodzi VIN, czyli Vehicle identification Number – 17 znaków przypisanych raz na zawsze każdemu pojazdowi, który opuszcza fabrykę. Numer ten trafia do dowodu rejestracyjnego, a w samym pojeździe znajduje się w różnych miejscach. Każda istotna czynność oraz zdarzenie związane z danym samochodem odnotowywane są w bazach danych, które można potem odpytać – to właśnie jest sprawdzenie numeru VIN.
Procedura jest bardzo prosta. Wystarczy znać numer VIN i wpisać go w okienko formularza na stronie. Tak inicjuje się wyszukiwanie. Kolejnym etapem jest płatność kartą lub poprzez PayPal – usługa kosztuje kilkadziesiąt złotych. Potem trzeba już tylko odebrać i uważnie przeanalizować raport. Będzie on informował o tym, czy pojazd był kradziony, w jakich krajach był rejestrowany, jakie stany licznika odnotowywano w warsztatach i stacjach obsługi, czy w jakich wypadkach pojazd uczestniczył, jakie uszkodzenia były w nim naprawiane oraz kiedy należy wykonać kolejne przeglądy i konserwacje. Raport może zawierać zdjęcia pojazdu i rozmaite informacje dodatkowe.
Istnieje wiele serwisów oferujących sprawdzanie samochodów po numerze VIN. Listę najlepszych znaleźć można pod adresem bestvindecoder.com.
Najczęściej upragniony model dostępny jest nie na miejscu, lecz gdzieś daleko. Trzeba umówić się ze sprzedawcą i pojechać na miejsce, by obejrzeć pojazd dokładnie. To trwa i kosztuje, warto więc jechać tylko wtedy, gdy samochód zostanie zawczasu sprawdzony. W tym celu wystarczy poprosić sprzedającego o numer VIN i odpytać bazy danych. Dopiero gdy historia pojazdu nie wykaże niczego niepokojącego, warto wybrać się w podróż. W wielu wypadkach taka zdalna weryfikacja zaoszczędzi przejechanych nadaremnie kilometrów.
Jedną z najlepszych rad dla kupujących używane samochody jest ta: nigdy nie wybierać się do sprzedawcy samemu. Chodzi tu o czynnik psychologiczny: kto upatrzy sobie jakiś pojazd i poważnie myśli o jego zakupie, w tym zazwyczaj do głosu dochodzą emocje. Taki człowiek wyobraża już sobie siebie za kółkiem „nowego” pojazdu, myśli o jego zaletach, o rzeczywistości po zakupie – a tym samym staje się mniej czujny. Dobrze więc zrobi, jeśli zabierze ze sobą kogoś, dla kogo ten zakup nie odgrywa żadnej roli. Oczywiście najlepiej by było, gdyby był to prawdziwy fachowiec, ale nie jest to absolutnie konieczne. W zupełności wystarczy, by miał pojęcie o samochodach i zachował zimną krew, uważne spojrzenie oraz chłodny dystans.
Oględzin najlepiej jest dokonywać przy dobrym świetle i z pomocą kogoś, kto potrafi dostrzec ślady lakierowania, napraw kluczowych elementów nadwozia, rdzę w zakamarkach, wycieki oleju, ślady wilgoci w miejscach, gdzie jej być nie powinno, a nawet… ślady manipulacji przy tabliczce z numerem VIN. Ważny test dla sprzedawcy: zgoda na kontrolę auta w serwisie wybranym przez kupującego.
Najlepiej od kogoś, do kogo ma się zaufanie, ale takie okazje (rodzina, znajomi) należą raczej do rzadkości. Kupujący ma zatem z reguły do czynienia z kimś obcym i tu właśnie pojawia się element ryzyka. Dobrze byłoby kupić po prostu od innego prywatnego właściciela, ale nigdy nie ma gwarancji, że nie jest to sprytny handlarz, doskonale znający się na sztuce kupowania taniej i sprzedawania drożej. Niepokojące może być, jeśli z dowodu rejestracyjnego wynika, że pojazd jest zarejestrowany na osobę trzecią albo na sprzedającego, ale od niedawna.
Komisy samochodowe? Tu niestety też nie jest całkiem bezpiecznie. Choćby dlatego, że samochody oferowane w komisach to bardzo często te same, które można znaleźć w ogłoszeniach internetowych i na aukcjach, tyle że… z wyższą ceną. Największe zaufanie budzą komisy działające przy salonach sprzedaży i autoryzowanych stacjach obsługi. Tyle tylko, że to właśnie tam najłatwiej o fachowca z odpowiednim sprzętem, który może odpowiednio „podrasować” auto.
Miejsc całkowicie bezpiecznych po prostu nie ma, dlatego wszędzie należy wykazywać czujność i ostrożność. Nie zabezpieczą one całkowicie przed chybionym zakupem, ale zminimalizują jego ryzyko.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.