Opublikowany przez: monika.g 2018-10-12 01:25:26
Autor zdjęcia/źródło: pixabay.com
Nocą temperatura jest znacznie niższa niż w ciągu dnia, nawet jeśli dzień był wyjątkowo ciepły nie oznacza to, że noc również taka będzie. Poza tym w czasie snu temperatura ciała się obniża i organizm łatwo się wychładza, dlatego do snu potrzebujemy kołdry. Mimo to, a może właśnie dlatego, autorka bloga bieganiezwozkiem.pl postanowiła spędzić noc z niemowlakiem na balkonie, a relację zamieściła na swoim blogu.
Zainspirowana książką Lindy Åkeson McGurk pt. „Nie ma złej pogody na spacer. Tajemnica szwedzkiego wychowania dzieci” mama 6-miesięcznej dziewczynki postanowiła przeprowadzić eksperyment z nocowaniem na balkonie. Przyznała także, że jej mąż nocował już w ten sposób z dziewczynką dwa razy. Oczywiście najbardziej obawiała się ona tego, że córeczka zmarznie. Dlatego otuliła ją ciepło kilkoma kocykami, założyła czapeczkę, a w gondoli od wózka, w której spało maleństwo postawiła budkę.
Dziecko usnęło dość szybko, a problemy z zaśnięciem miała mama. Najpierw przeszkadzała jej głośna muzyka u sąsiadów, potem… gorąco, od wielu warstw okrycia i równocześnie chłodno w głowę od zimnego powietrza na zewnątrz. Następnie jeszcze inne hałasy takie jak szczekanie psa czy dźwięk pociągu w oddali. Gdy wreszcie zaczęła zasypiać córeczka się przebudziła i mama musiała podać jej smoczka. Udało jej się zasnąć około 2 w nocy, a o 3 malutka znowu się przebudziła, bo była głodna. Blogerka w końcu nie wytrzymała – nakarmiła dziecko i wróciła z nim spać do domu.
Jako rodzice bardzo boimy się infekcji u dziecka, którego organizm nie ma jeszcze dobrze wykształconej odporności, przez co jest bardziej podatny na zakażenia. Stąd właśnie mamy tendencję do przegrzewania malca, który przecież nam nie powie, że jest mu za chłodno czy za zimno. Dlatego wolimy ubrać go cieplej, żeby nie zmarzł. To jednak nie jest do końca dobra metoda, ale z kolei zbytnie wychładzanie dziecka poprzez hartowanie go w nieodpowiedni sposób wcale nie jest lepsze.
Wbrew powszechnej opinii infekcje nie biorą się z wyziębienia. Ich przyczyną są wirusy, bakterie i grzyby, które dla jednych są zupełnie nieszkodliwe, a u innych wywołają stan zapalny i groźną chorobę.
Jak zareaguje na nie nasz organizm zależy od „szczelności” naszego układu immunologicznego, który będzie w stanie się przed nimi obronić lub nie. Wyziębienie oczywiście osłabia odporność, ale przegrzewanie również.
To naturalne, że wolimy mieć ciepło niż marznąć, jednak dla naszej odporności lepsze jest nieprzegrzewanie. Nasz klimat jest bardzo zmienny i dość chłodny, po gorącym lecie nagle następuje gwałtowne ochłodzenie. Zbyt duża różnica temperatur wpływa na osłabienie odporności. Dlatego lepiej jest zachowywać stałą, umiarkowaną temperaturę otoczenia, aby nie rozregulowywać naszego organizmu i nie narażać go na duże wahania temperatur. Na pogodę oczywiście nie mamy wpływu, ale możemy hartować nasz organizm w inny sposób. T
To oczywiste, że małego dziecka nagle nie weźmiemy z ciepłego domu na dwór, żeby tam spało, bo się rozchoruje. Potrzebne jest do tego odpowiednie przygotowanie.
Blogerka w wywiadzie dla TVP podkreśliła, że córeczkę hartuje od urodzenia. Malutka urodziła się w lutym i jej pierwszy spacer po niecałym tygodniu od porodu odbył się przy temperaturze kilku stopni poniżej zera. Trwał zaledwie kilka minut, ale następne były już stopniowo wydłużane do kilkunastu minut. Teraz mama wychodzi z nią 2 razy dziennie, nie zakłada jej zbyt dużo warstw ubrań, gdy na dworze jest powyżej zera i nie wieje wiatr. Dziewczynka dodatkowo chodzi także na basen. Mama podkreśla, że dziecko nie choruje.
Spanie na balkonie z kilkumiesięcznym dzieckiem to dość ekstremalny rodzaj hartowania, ale być może skuteczny po odpowiednim przygotowaniu. Odważyłybyście się na to? A może macie za sobą już podobne eksperymenty z dziećmi? Wzmocniły one odporność Waszych maluchów?
Czekamy na Wasze komentarze pod artykułem ↓↓↓
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.