Opublikowany przez: aguska798 2011-04-10 21:09:32
Był wrzesień 2002 roku, rozpoczął się rok szkolny- po uroczystym apelu wróciłyśmy z siostrą do domu- domu dziecka i zaczepiła nas koleżanka mówiąc, że dziś do naszej grupy dołącza mała Karolinka
Karolinka- mała blondyneczka z króciutką grzywką- mała, malutka, gdy ją pierwszy raz ujrzałam to zabrałam ją do siebie do pokoju i mieszkałyśmy we trójkę- ja, moja siostra i Karolinka
Dziewczynka przychodząc do domu dziecka nie miała nic ze sobą- była bardzo zaniedbana, nie miała ubrań na zmianę, była jeszcze w pampersach i ze smoczkiem, jak na 3 latka nie umiała nic powiedzieć poza "ami" i "aami"- czyli siku i kupa- nic więcej.
Na początku była bardzo nie ufna, zastraszona, ja pomimo młodego wieku- musiałam się nią opiekować- no bo wychowawca jest jeden, za 8 godz przychodzi kolejny, a "Agnieska" była cały czas. I wiedziała, że ma do mnie przychodzić gdyby coś
Pamiętam jak odrabiałam lekcje z j. niemieckiego, powtarzałam słówka na głos- to ona później chodziła i powtarzała: "JA", "JA" albo "NO" po agielsku- wszyscy byli po wrażeniem, że ona po polsku nie mówi, a już poliglotką jak papież jest
Bardzo często moczyła się w nocy, musiałam kilka razy w nocy wstawać, gdy miała koszmary i krzyczała, budziłam się gdy zgrzytała ząbkami i czytałam jej bajki na dobranoc- zawsze gdy jej czytałam chwytała mnie za ucho- i tak trzymała, aż w końcu nie usnęła- moja mała dziewczynka.
Pierwsze odwiedziny jej matki były wielkim przeżyciem dla dziecka- prawie zdążyła się przyzwyczić do nowego miejsca i obyczajów, aż przyszła mama- ta mama, która przecież jest dla 3-letniego dziecka całym światem! Po dwóch godzinach pobytu i wtulaniu w mamę- trzeba było ją "odrywać" od niej- trzymała się kurczowo jej bluzki rękami i nogami, gryzła, krzyczała i płakała potem bez ustanku kilka godzin, tak była poruszona- matka również po kilku takich odwiedzinach uciekała z płaczem.
Lecz takie dziecko również potrafi się przyzwyczić, dostosować, gdy poszła do przedszkola pierwsze 2 tygodnie siedziała cicho w kąciku, bała się, że znów ktoś ją zostawi, porzuci w obcym miejscu. Lecz strach minął i była bardzo zadowlonym przedszkolaczkiem, szybko łapała nowe słówka i kontakt z rówieśnikami.
Czas mijał- Karolinka gdy się bała przychodziła do mnie spać, wychowawcy zawsze się dziwili, gdy budzili nas rano- nas obie w jednym łóżku- a ja nie raz nawet nie wiedziałam, kiedy ona do mnie przyszła
Nawet kiedyś jak siedziałyśmy i rozmawiałyśmy to Karolinka powiedziała: "Wies Agnieska, telaz to Ty jestes moją mamą" Jak mi było wtedy przyjemnie:-)
Po roku Karolinka wróciła do domu, do mamy- mama znalazła pracę i warunki bytowe w domu poprawiły się
Po świętach Bożego Narodzenia zobaczyłam z daleka karolinkę i jej mamę- jej mama niosła jakieś wiaderko- krzyczłam Karolinka- nie usłyszała
Powiedziałam siostrze, że idziemy małej kupić prezent na gwizdkę i zajdziemy do niej i tak też zrobiłyśmy- czułam, że nie jest jej za dobrze w domu. zapukałyśmy, jej mama nam otworzyła, w domu panował bałagan, był taki dziwny zapach- odór
Karolinka nas nie poznała, była strasznie zlękniona, wzięłam ją na kolanka i zapytałam, co dostała od św. Mikołaja- powiedziala, że kredki i kartki. Od nas dostała misia i slodycze.
Po dwóch tygodniach rodzinę odwiedził kurator sądowy- Karolinka wróciła do domu dziecka- rodzicom odebrano prawa rodzicielskie-
W wieku 5 lat przed snem Karolinka przypominała sobie zdarzenia z domu sprzed 2 lat!: "Wies Agnieska, jak byłam w domu, to byli goście i pili i ja nie mogłam wtedy spać......"
Karolinka podrosła, poszła do szkoły- jej traumatyczne przeżycia zawarzyły na nauce. Nie mogła się skupić, gdy uczyła się kolorów, literek, nie umiała zapamiętać, trzeba było bardzo dużo z nią pracować.
Lecz dla Karolinki pojawiła się szansa- adopcji! Małżeństwo z Włoch postanowiło adoptować i ją i brata. Przyjeżdzali na ferie, wolne dni od szkoły- mieszkali z nimi w hotelu pod opieką psychologa- dogadywali się bez słów- po roku nadszedł dzień adopcji- dla Karolinki na pewno radosny, dla nas zresztą też, wiadomo- Italia:-)
Urwałam się z lekcji, aby móc pożegnać moją małą dziewczynkę- gdy przyszłysmy po ostatnie rzeczy do pokoju nie mogłam opanować łez, że juz nigdy nie zobaczce mojej małej dziewczynki
Gdy zapakowali się do samochodu, mieli jechać do USC zmienić akty urodzenia jej i brata, Karolinka wybiegła z samochodu! Rozpłakana i wołająca: "Agnieska, Agnieska". Jeszcze raz, ostatni raz mocno ją przytuliłam, również się popłakałam i powiedziałam: "jedź kochana, będzie Ci tam dobrze".
Później dzownili z Włoch kilka razy, Jej brat z nami rozmawiał przez telefon, Karolinka nie chciała, gdy już usilnie poprosiłam brata, aby dał Karolinke do telefonu: Karolinka, jesteś tam, Karolinka? W odpowiedzi usłyszłam: "Si, Si" Mała nie chciała już rozmawiać po polsku, widocznie chciała zapomnieć, miała już inny świat, duży dom z ogrodem, dużego psa i własnych rodziców.
Mam nadzieję, że jest jej tam dobrze, moja mała Karolinka
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
aguska798 2012.10.31 21:25
Na szczęście Karolince jest dobrze:) Odnalazłyśmy kontakt poprzez facebooka i nieraz piszemy za pomocą translatora:) Karolinie i jej bratu jest bardzo dobrze:) Uczą się, realizują swoje marzenia i są szczęśliwi:)))
karola_gabi 2011.04.12 20:41
wzruszyłam się strasznie
asiawojtekkarolcia 2011.04.11 23:03
piękne..
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.