Opublikowany przez: aguska798 2011-03-04 12:34:49
Następnego dnia....
Poszłam do rodziców i faktycznie źle się tam działo.
Wystarczy mi niewielki ból brzucha, mignięcie żarówki, gdy pomyślę o "domu" i już wiem, że coś jest nie tak.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie pamiętam od kiedy moi rodzice zaczęli pić...Od kiedy piją? Chyba od zawsze...
Gdy byłam dzieckiem ich picie było sporadyczne zależne od okazji. Mama straciła pracę, gdy kończyłam VI klasę szkoły podstawowej.Mama była nauczycielką i pracowała w tej samej szkole, gdzie ja się uczyłam. Kiedyś dyrektorem tej szkoły był pan, którego mama dobrze znała, byli ze sobą na TY. Wiedział, że matka lubi przyjść do pracy "wypita" lub na kacu. Pracowała tam 15 lat! Przez te lata raz leczyła się z prośby dziadków, rodziców mamy. Niestety przychodzi taki czas, że dyrektorzy się zmieniają. Do pracy przyszła taka kobieta, która tego nie akceptowała umojej matki. Raz kazała jej się leczyć, kolejnymi razy zagroziła wyrzuceniem z pracy. Nie poskutkowało...Pani dyrektor kazała matce samej się zwolnić, bo inaczej musiałaby jej wydać taką opinię, po której nie znalazłaby żadnej pracy. Później matka pisała różne odwołania, ale nic to nie dało.
Kiedy pracowała, gdy piła, wiedziała, że musi wstać do pracy i wytrzeźwieć. Ale została bezrobotna... Pili z ojcem nawet tydzień bez przystanku... Ojciec jest z zawodu stolarzem, lecz nigdy nie miał pracy takiej na stałe. Odkąd pamiętam zawsze "robił na czarno". W każdej pracy, gdy nie przyszedł na czas, wyrzucano go.
Kiedy pracowała matka, on uważał, że nie musi pracować. Lecz gdy zabrakło jej wypłaty, nie miał innego wyjścia.
Ich picie bez umiaru miało bardzo szybki okres czasu...Właściwie jego konsekwencje... Gdy oboje stracili pracę zaczynałam gimnazjum, pod koniec pierwszej kasy trafiłyśmy do domu dziecka.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Odkąd pamiętam nie przeżyłam też żadnych prawdziwych, rodzinnych świąt. Święta to zawsze był doskonały czas do picia. Co roku na Wigilię chodziłam z siostrą i rodzicami do dziadków. Ale rodzice rzadko byli trzeźwi... Nie pamiętam też, żebyśmy chociaż raz dostały jakiś choćby "maleńki" prezent od "św. Mikołaja" w domu. Zawsze tylko u dziadków czekały prezenty.
To samo dotyczy Świąt Wielkanocnych, ferii zimowych i wakacji. Gdy trafiłyśmy do domu dziecka pierwsze święta spędziłyśmy u dziadków . Rodzice dopiero na II dzień Bożego Narodzenia wytrzeźwieli. W drugie święta w ogóle się nie pojawili, bo dziadkowie powiedzieli, że jeżeli mają być pijani, to lepiej żeby nie przychodzili.
W te ostatnie święta byli trzeźwi....Ale to i tak nie były prawdziwe święta. Ja ich jeszcze nigdy nie poczułam. Ciekawa jestem jakie będa następne? Zresztą i tak nie poczuje magii świąt...:-(
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pamiętam moją I Komunię Św.....
C. D. N.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Poczułam tą magię świąt, lecz dopiero w wieku 20 lat.....U rodziny Lukasza na święta..... Zawsze lepiej późno niż wcale:-)
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
dagmara_84 2011.10.24 16:00
Demony przeszłości....o DDA napisałam pracę magisterską , ale i tak mogłabym pisać i pisać....
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.