Opublikowany przez: ULA 2012-03-21 08:20:05
Kiedy zaszłam w ciażę, mieszkając z dala od rodziny licząc tylko na siebie i męża nie zdawałam sobie sprawy tak naprawdę ile rzeczy będę musiała się nauczyc, jak bede musiala prawidłowo postepowac z maleństwem jak sie urodzi i jak się nim opiekowac i pielęgnowac.
Wszystko zaczęło sie zmieniac, mimo radosci były i te mniej przyjemne chwile w czasie ciazy i ciągłe wątpliwości co do macierzyństwa i braku doświadczenia.
Pierwszy poród którego nie moglam się doczekać był cięzki, po 13 godzinach usłyszalam że dziecko traci tętno, serduszko przestaje bić i że jedziemy na salę gdzie będzie wykonane cesarskie cięcie.Bylam wręcz przerażona. Zostałam uśpiona podczas operacji, kiedy mnie obudzono mąz trzymal maleństwo na rękach a ja płakalam ze szczęscia, maleństwo przyszło na świat zdrowe. Chcialam jak najszybciej jechać do domu, aby tam móc nacieszyć się malutkim skarbem.Dopiero po kilku dniach trafilam z naszym kochanym noworodkiem do domu. Jak kazda przyszła mamusia chcialam troszczyc się o swoje malenstwo jak najlepiej potrafię.
Nikt nie nauczył mnie tego prócz mojego instynktu maciezyńskiego, kilku przeczytanych artykułów z poradami czytelniczek a przede wszystkim maleństwa które mnie potrzebowało i uczyło wszystkiego po kolei :) Z dnia na dzień było lepiej,nasze wzajemne czułości i wprowadzanie w zycie niezmiennych rytuałów dało wiele. Nie myślałam wtedy o niczym innym tylko o naszym nowym zyciu z naszym skarbkiem dla którego robiłam wszystko.
Teraz mogę z usmiechem na buzi przyznac sie ze nie było tak łatwo.Zdecydowaliśmy się jednak na drugą ciaże.
Z drugim dzieckiem było nieco inaczaj, nawet poród obyl się w innych okolicznościach, mimo chęci przy porodzie zabraklo męża, musiał zostać ze starszym synkiem na noc w domu, bo niestety rodzina zbyt daleko.
Dziecko urodzilam naturalnie, kiedy wyszliśmy ze szpitala czulam sie bardziej doswiadczoną mamą, ale mylilam sie, przy drugim dziecku ciągle uczylam się nowych rzeczy i nowych postępowań .
Kiedy po pracy wieczorami maz wracal do domu, ja padałam ze zmęczenia.
Wydawało mi się ze sobie sama nie poradzę z dwujką dzieci i pracującym męzem...
Nie mialam pomocnej dłoni, często czułam się samotna i bezradna w obowiązkach domowych.
Dzieci są moją największą miloscią i stawalam na glowie aby wszystko było na swoim miejscu i nalezycie zrobione. Zaczęlam sobie radzić po ustaleniu grafiku domowego, mąz w wolnych chwilach pomagał i wyręczał mnie z obowiazków,a po niedlugim czasie wszystko wróciło do normy, miałam tez czas dla siebie.
Mimo trudnych początków poradziliśmy sobie,a ja i moje dzieciaczki patrzac w oczka przekazywaliśmy sobie milość, pamiętam jak kochalam całować te maleńkie stópki, rączki...
Chłopcy wynagradzają mi moje wysiłki jak tylko potrafią, uśmiechami, tym że są grzeczni, potrafią pomagać a przede wszystkim okazują nam miłosć, często tulą, dawają całuski i robią
niespodzianki:) Czuję jak cudownie jest być mamą:)
Jestem dumną mamusią dwójki najwspanialszych synków.
Gdybym mogła cofnąc czas nie zmnienilabym nic...Moze jedynie uśmiechałabym się wtedy częściej i nie zamartwiałabym się brakiem
doświadczenia:) Uważam ze nie ma nic lepszego niz macierzyństwo. Nasze wesołe, kochane skarby rosną szybko a my mamy szczęście ze jestesmy ich
rodzicami:)
Moja nowa życiowa rola – rodzic KONKURS praca nadesłana na adres e-mail
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.