Opublikowany przez: Kawoszka
Gdy twoja pociecha była niemowlakiem, z niepokojem słuchałaś o tym, że jej rówieśnicy już siedzą. Teraz, gdy dziecko jest starsze, martwi cię, że nie mówi tyle, co będąca w tym samym wieku córka sąsiadów. Gdy jednak okazuje się, że to twój smyk jest w czymś „pierwszy”, czujesz spokój i rozluźnienie. Jeśli rozpoznajesz w tym opisie siebie – czas skończyć w ciągłym porównywaniem...
DLACZEGO PORÓWNUJEMY?
Młode mamy uwielbiają porównywać. Mimo głosów psychologów i mimo uspokajających słów lekarzy („Proszę pani, on naprawdę ma jeszcze na to czas!”), ciągle możemy usłyszeć „Kasia jeszcze nie chodzi? Marysia już dawno zaczęła!”, albo „Mój Kajtek w tym wieku mówił już całymi zdaniami!”.
Tak naprawdę chęć porównywania bardzo łatwo jest wyjaśnić – dążymy do pewnego schematu, do prawidłowości, ale jednocześnie bardzo chcemy, aby nasze dziecko było wyjątkowe – czyli, inaczej mówiąc, pierwsze. Kiedy więc widzimy, że nie opanowało jeszcze umiejętności, które mają już rówieśnicy, (na dodatek ciągle ktoś nam o tym przypomina) czujemy niepokój. Z drugiej strony, gdy to właśnie nasza pociecha zaczęła mówić zdumiewająco szybko – duma nas rozpiera. Nasze dziecko jest przez moment „najlepsze”.
Takie postępowanie jest zrozumiane z punktu widzenia psychologii – nikt nie chce odbiegać od pewnych standardów. Jeśli ważne dla nas kwestie od nich odchodzą (np. nasze dziecko wciąż nie chodzi, choć ma 12 miesięcy), zaczynamy się martwić. Co istotne, wyraźniejsze i ważniejsze są dla wielu rodziców widoczne różnice między dzieckiem, a rówieśnikami, niż książkowe albo lekarskie normy. „Książki książkami, ale jakoś wszystkie dzieci już dawno to potrafią!”.
JESZCZE NIE CHODZI, ALE ZA TO MÓWI KILKA SŁÓW!
Mamy, które lubią porównywać swoje dziecko z innymi często sądzą, że przecież tak naprawdę nie jest to nic złego. I tak rzeczywiście może być – ale tylko w sytuacji, gdy fakt, że inne dziecko posiada jakieś umiejętności, a nasze jeszcze nie, nie przekłada się na nasze wymagania oraz ocenę malca.
Przykład – Ania, mama małej Laury zauważa, że większość rówieśniczek córki już od pewnego czasu stawia samodzielne kroki. Laura jeszcze tego nie robi – jej mama więc przy okazji kontrolnej wizyty u lekarza pyta o te kwestie i słyszy, że musi minąć jeszcze sporo czasu, zanim stanie się to powodem do niepokoju. Ania przyjmuje to zatem jako wystarczającą odpowiedź i przy innych mamach zachwala inne sukcesy córki – w końcu chodzenie jest tylko jedną z wielu sfer rozwoju.
W takiej sytuacji mówimy nie tyle o porównywaniu jako takim, ale o zauważeniu pewnej różnicy w rozwoju dzieci i upewnieniu się, że różnica ta nie jest nieprawidłowością. Jednocześnie jej dostrzeżenie nie wpływa na ocenę dziecka i nie przekłada się na usilne dążenie do wyrównania „zaległości” malca.
JESZCZE NIE CHODZI, MUSZĘ COŚ Z TYM ZROBIĆ
Druga opcja wyżej wymienionego przykładu jest taka, że Ania nie zwraca uwagi na słowa lekarza i przyspieszenie nauki chodzenia u dziecka wyznacza sobie jako najważniejszy cel – w końcu jej córka nie może być „gorsza” od innych. Pojawia się tak dobrze znane: „Ale zobacz kochanie, Antek tak ślicznie już chodzi” – czyli pierwszy sygnał: „nie jestem zadowolona, bo inni robią coś lepiej od ciebie”.
Problem ma oczywiście głębsze znaczenie. Mamy, które z niepokojem przyjmują fakt, że ich dziecko nabywa później różne umiejętności albo nie we wszystkim jest „idealne”, porównują je z innymi dziećmi także w późniejszych okresach życia.
„Zobacz, Patrycja ma same piątki, dlaczego ty tak nie umiesz?”, „Pawełek jakoś nie sprawia problemów swojej mamie, ty za to zawsze musisz coś nabroić!”. Dla mam ma to stanowić motywację – jednak czy same byłyby zmotywowane, słysząc niepochlebne porównanie, np. od męża? („Żona Piotra zawsze tak fajnie się ubiera, ty zawsze tak szaro wyglądasz!”).
KONIEC Z PORÓWNYWANIEM
Warto podkreślić – porównywanie nigdy nie prowadzi do zmotywowania osoby, która ma jakieś zaległości. Wręcz przeciwnie, jest niemiłe i raczej przygnębiające. Zamiast więc zastanawiać się, czy możesz zrobić coś, by twoja pociecha była taka, jak inne, pomyśl, co jest w niej wyjątkowego.
bardzo często |
|
31,0% |
od czasu do czasu |
|
17,2% |
raczej rzadko |
|
17,2% |
praktycznie nigdy |
|
34,5% |
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
dagmaruffka 2015.10.08 13:23
Nigdy żadne z rodziców nie porównywało mnie do innych i ja również tego nie będę robiła.
Stokrotka 2015.10.08 12:23
Nigdy tego nie lubiła! Każde dziecko inaczej się rozwija, każde w swoim rytmie i tak jest dobrze!
Sonia 2013.10.29 14:42
Takie porównywanie i nie daj Boże krytykowanie bardzo niekorzystnie odbija się na dziecku. Takie zachowanie rodziców, op[iekunów może bardzo zaniżyć u dziecka poczucie własnej wartości!!!
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.