Opublikowany przez: aluna 2010-08-09 22:19:23
W końcu taki scenariusz wielokrotnie sprawdzali przed nimi Niemcy w Hiszpanii a potem w Europie (między innymi w Warszawie). Ataki na ludność cywilną amerykanie trenowali też sami podczas nalotów dywanowych, w tym na cele takie jak Drezno, gdzie masowe mordowanie ludności cywilnej nie wiązało się z atakiem na cele militarne, bo ich tam nie było- miasto nie posiadało nawet solidnej obrony przeciwlotniczej. Atak jądrowy na miasta japońskie był kontynuacją tej sprawdzonej w Europie taktyki, której efektem było zrzucenie dwóch bomb jądrowych. Pierwsza, zrzucona na Hiroszimę wybuchła nad centrum miasta zabijając blisko 80 tys. ludzi i raniąc kolejne 40 tysięcy. Twarde promieniowanie zabiło w ciągu kilku lat kolejne 60 tys. ludzi.
Druga bomba zrzucona na Nagasaki wybuchła na obrzeżach miasta, ponieważ nad miastem były chmury, a Nagasaki była celem 'zapasowym' który wybrano ze względu na problemy techniczne z samolotem, które nie pozwoliły na atak na pierwszy cel. Mimo to w Nagasaki zginęło 75-80 tys. ludzi.
Amerykanie niechętnie mówili wprost, że chodziło o złamanie ducha bojowego wśród japończyków. Oficjalnie atakowano cele wojskowe (w Hiroszimie stacjonował 40 tysięczny garnizon i znajdowały się tu fabryki zbrojeniowe) jednak na jednego żołnierza przypadało tu średnio 6 cywilów
. Taki cel trudno uznać z czysto wojskowy.
Oczywiście w grę wchodziły też zapewne inne czynniki- wyprodukowanie bomb pochłonęło olbrzymie środki i trzeba było jakoś uzasadnić społeczeństwu te wydatki. Kolejna sprawa- amerykanie chcieli pokazać świat (a zwłaszcza Stalinowi), że mają takich bomb więcej, zwłaszcza w przypadku drugiego ataku, który nastąpił po tym, jak Rosja wypowiedziała Japonii wojnę.
Na koniec z innej beczki. Przez lata mówiło się, jakie to straszliwe są skutki promieniowania radioaktywnego. Tymczasem przykłady Hiroszimy i Nagasaki mówią co innego. Bezpośrednio po ataku wykonano szereg fotografii, które można bez problemu znaleźć w internecie. To bezpośredni dowód na to, że promieniowanie radioaktywne w miejscu, w którym fotografie te wykonano nie było zbyt silne. W przeciwnym wypadku klisza fotograficzna uległa by silnemu zaczernieniu. Wbrew oczekiwaniom trwałe skażenie praktycznie nie wystąpiło. Naukowcy zakładali, że miejsca ataku nie będą się nadawały do zamieszkania przynajmniej przez 75 lat, jednak miasta te bardzo szybko podniosły się z ruin.
Oszacowanie rzeczywistych strat (zabici i zmarli w ciągu pierwszego dnia po wybuchu) jest niemożliwe. Szacunki tuż po 1945 roku mówiły o 45.000 śmiertelnych ofiar. Później liczba ta stopniowo rosła, co jednak należy przypisać chorobie popromiennej i skażeniu radioaktywnemu. Najbardziej prawdopodobna ilość zabitych jest mniejsza niż wspomniane 80.000 ludzi.
W wyniku badania prowadzonego przez wspólną komisję japońsko-amerykańską, które objęły ponad 86 tys. ludzi i trwały do lat 60. udało się bezsprzecznie udowodnić związek tylko 800 zgonów z wybuchem. Badacze zadawali ludziom bardzo szczegółowe pytania (np. "na jakim przedmieściu, jakiej ulicy, w którym domu znajdował się pan, gdy bomba detonowała?") i na tej podstawie starali się wyliczyć dawkę promieniowania jaka przypadła każdej osobie oddzielnie. Śledząc dalsze losy tych osób ustalono że:
- 30 noworodków przyszło na świat z upośledzeniem umysłowym
- 250 padło ofiarą popromiennych zawałów serca
- 440 zmarło na guzy nowotworowe
- 87 zachorowało na nowotwory krwi
Cały świat był w szoku. Jeden samolot, jedna bomba i całe miasto w gruzach. Wiaczesław Mołotow ogłasza, że odtąd Związek Radziecki jest w stanie wojny z Cesarstwem. 9 sierpnia druga bomba atomowa "Fat Man" eksploduje nad Nagasaki - jest to kontrowersyjne, gdyż zrzucona bomba nie trafiła (jak ponoć zaplanowano) w port i centrum miasta, lecz wybuchła nad dzielnicą katolicką, skupioną wokół katedry Urakami. Jednak nawet to nie przekonało japońskich władz na zaakceptowanie bezwarunkowej kapitulacji.Pokaż wszystkie artykuły tego autora
centaurek 2010.08.11 19:27
Nie byłoby Pearl Harbor, nie byłoby Hiroshimy...Krytyk i eunuch z jednej są parafii - obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi!
Mariusz ex Sopel 2010.08.11 19:17
I ja zgodze się z Bartem :) Jednak dopiszę, że ta nauka i kierunek mimo dalszego rozwoju nie posuneło się do kolejnych użyć tej strasznej broni. Była to potrzebna lekcja - lekcja , która dała przywódcom świata wiedzę jakim arsenałem dysponują. Nie można tego zapomnieć ani lekceważyć. Ja będą na miejscu amerykanów zrobiłbym to samo .
centaurek 2010.08.11 18:50
Nie amerykanie tę wojnę zaczęli. A to, że wojnę toczyli na terytorium wroga... Toż to taktyka znana i stosowana od niepamiętncyh czasów. Arcymistrzem w takim prowadzeniu wojen był Napoleon. Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego można wysiec kilkanascie tysięcy osób mieczami i to jest OK, ale zabić kilkanaście(dziesiąt) tysięcy osób jedną bombą to już niehumanitarne, sprzeczne z jakąś konwencją... Państwo zaatakowana ma prawo i obowiązek sie bronić. Każdą dostepną metodą. Podobnie zreszta jak rodzina - gdyby ktoś zaatakował moja rodzinę, nie przystapiłbym do czytania KK i zastanawiania się, czy użycie wałka kuchennego jest dopuszczalne ale noża już nie - prałbym w pysk czym popadnie. I na koniec ze schodów ścierwo zrzucił.Krytyk i eunuch z jednej są parafii - obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi!
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.