karola_gab i (2011-07-09 18:52:05)
Dziewczyny. Najważniejsze to jest żyć zgodnie ze swoim wnętrzem. Nie trzeba być szczupłym, żeby być pięknym.
Najważniejsze to się dobrze odżywiać i zdrowo. Najważniejsze jest zdrowie. A szczupła sylwetka to nie koniecznie zdrowie.
Też tak ciągle sobie wmawiałam, że ach, liczy się wnętrze, to co w głowie i sercu, stosunek do ludzi, świata, zdrowie i tak dalej. I wiesz? To faktycznie jest niesamowicie ważne. Ale dzisiaj pomyślałam sobie tak: za tydzień kończę 20 lat. Od zawsze walczyłam ze sobą, z wagą, czasem z mniejszym, czasem z większym sukcesem. Był czas, kiedy rzeczywiście sporo schudłam, później się zatrzymywałam i brakowało sił i chęci. I zawsze, ale to zawsze zazdrościłam dziewczynom w moim wieku ubranymi w krótkie szorty, spódniczki, rurki, krótkie sukienki. Minie mi zaraz 20 lat, a ja nadal marzę o tym, żeby poczuć się szczupło i ubrać się w te cholerne szorty, spódniczki, sukienki. I jak teraz się nie wezmę za siebie, to kiedy je ubiorę? Po 30? Po 40? Chcę się w nie ubrać, póki skórę mam w miarę jędrną i zaraz nie zacznie na mnie wszystko wisieć. Jestem świadoma tego, że mam ładną buzię, fajne rysy twarzy, uwielbiam swoje włosy i oczy. Więc dlaczego muszę to przykryć wagą? Po co?
Pewnie, że najważniejsze to żyć zgodnie ze swoim wnętrzem. Ale nie będę, dopóki takie kretyńskie coś jak wzmożony apetyt i większa waga niż bym chciała mną rządzi. Mną! Jak mam odnosić sukcesy w życiu, kiedy coś tak banalnego rządzi moim życiem? Jak mam uczyć swoje dzieci asertywności, siły, odwagi, jak nie mogę poradzić sobie z własnym JA? To chyba byłaby straszna hipokryzja.
Jejku, przepraszam, że tak nie na temat, ale chyba musiałam.
I czekam na kolejne znalezione (lub przeżyte przez was?) historie motywacyjne.