Jak już wiecie byłem w tym tygodniu w delegacji. Niestety miałem wątpliwą przyjemność wracać pociągiem ze Szczecina. Usiadłem więc sobie w ostatnim wagonie bo tam zawsze jest pusto i na moje nieszczęście jakaś baba z dwójką dzieciaków w Stargardzie się dosiadła Chłopak mógł mieć z 9 lat, a dziewczynka z 2, baba nie wiem w średnim wieku i gruba. Myślałem, że dostanę kur..... Dzieci były w miarę normalne, ale że ta baba o byle pierdołę na nie krzyczała a jak mała chciała iść do kibla matka jej zabroniła to też się co chwilę darły. Jak po raz kolejny baba straszyła dzieciaka że jak cytuje "się nie zamknie to Pan (czytaj Misiek ) Cię zabierze nie wytrzymałem i powiedziałem Babie żeby nie mieszała mnie w wychowanie swoich dzieci bo i tak jej marnie idzie stał się w sumie cud. Poszli do innego przedziału a ja po 4 godzinach męki miałem spokój :) co myślicie o tej sytuacji ?
