Najpierw proszę zapoznac się z tym
I odpowiedzieć na pytanie naszego ginekologa:):):)
31 stycznia 2011 22:56 | ID: 400201
Ja faktycznie, wstydziłam się na początku tego badania..ale chciałam się przełamać..zwłaszcza, że coś ze mną zaczęło się dziać...A mianowicie..doktor przy pierwszym badaniu rozpoznał u mnie wirus brodawczaka ludzkiego...i nie zraziłam się tym..Gdybym przyszła 2 lata później byłoby za późno- miałabym raka szyjki macicy- dlatego wolę badać się regularnie..i nie zgadzam się z zarzutami tej osoby, która napisała poprzedni wątek...
31 stycznia 2011 22:58 | ID: 400203
ha, założyłam ten sam wątek...:-) scalcie go
31 stycznia 2011 23:05 | ID: 400213
Ja też byłam poddawana badaniu. w sumie to nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej.
Niektórzy ginekolodzy są trochę mało delikatni i minus tej sprawy.
Pierwsze badanie tego typu miałam robione przez lekarza w obecności pielęgniarki. Głupio się czułam.
1 lutego 2011 06:55 | ID: 400295
A jak inaczej ginekolog ma zbadac pacjentke?
no to mnie rozbawiało... :)
Ja swoja pierwsza wizyte wspominam niemile, trafilam do kobiety, ktora to malo powiedziane, ale byla niedelikatna i najzwyczajniej w swiecie niemila - a malo tego, kazała mi zrobic w wieku 12lat test ciazowy - bo mialam rzekome objawy ciazy - stwierdziła to bez badania :) Nie wysłala na zadne badania, tylko swoje diagnozy postawiła.. :) no parodia.
Potem trafiłam do faceta - nie powiem, czulam sie troche skrepowana, ale, szybko sie rozluzniłam..
Przemiły gosc, bardzo delikatny i pomocny. Juz na nastepne badania szłam bez stresu. Mało tego, prowadził moja ciaze, prowadził ciaze moich kuzynek i wszystkie sa zachwycone.
Nigdy osob trzecich nie bylo podczas badania.
Chyba lekarze sa od tego by pomoc prawda? a ginekolog pomaga w sprawach sfery bardziej intymnej - wiec kurde- musi badac.
I nie sadze ze wciskana jest nam ciemnota..
A dlaczego proszeni sa o wychodzenie mezczyzni? Zastanawiam sie, ktory facet, chciałby zobaczyc swoja kobieta, rozwalona na fotelu ginekologicznym, podczas badania. Sama swego czasu zapytałam lekarza, jak bylam w ciazy i miałam usg dopochwowe. Lekarz odpowiedział wprost- reakcje mezow sa rozne, a nie chcemy przeciez zadnego konfliktu.Nie wiem co w tym dziwnego, jak dla mnie calkowicie zrozumiałe.
Poza tym kurcze, niektore sprawy powinny zostac miecy lekarzem a pacjentka..
1 lutego 2011 07:32 | ID: 400302
Odpowiadając na pytanie naszego eksperta - NIE, NIE CZUJĘ BY LEKARZ WCISKAŁ MI CIEMNOTĘ. Nigdy nie czułam się też traktowana przedmiotowo jak nie czułam tego, że łamane są granice pomiędzy zwyczajnym badaniem a czymś więcej. Do ginekologa chodzę od 15 lat - zarówno do kobiet jak i mężczyzn. Z niektórymi miałam bardzo dobry, wręcz "przyjacielski" kontakt. Ale wszystkich traktowałam "bezpłciowo". Badanie to badanie. Zawsze w rękawiczkach i z użyciem odpowiedniego sprzętu. Dla mnie osobiście ważniejsze jest to, że w tej chwili liczy się moje zdrowie niż fakt, że ktoś zagląda mi w intymne miejsca.
Czasami gdy szłam tylko po receptę czułam pewien "niedosyt", że nie zostałam przebadana. Bo wychodzę z ząłożenia że lepiej badać częściej niż coś przegapić.
Moja ciocia przegapiła i od 6 lat już jej nie ma z nami.
1 lutego 2011 07:57 | ID: 400312
Sama od siebie, pomimo dobrych wyników robię raz do roku cytologię. Sama o tym pamiętam i uwazam, że to mój obowiązek. Badanie na fotelu nie jest przyjemne ale trwa chwilę i nigdy nie czułam się ponizona ani wykorzystana w jakiś sposób. To w naszym interesie leży aby zadbać o swoje zdrowie.
1 lutego 2011 11:40 | ID: 400548
Zdecydowanie popieram tutaj wypowiedź ginekologa!
Ja z kolei zetknęłam sie z lekarzem, który nie miał w ogóle w zwyczaju badać pacjentek! i wręcz twierdził, ze to one podniecają sie badaniami! Był nawet na ten temat artykuł w lokalnej gazecie!
Dlatego absolutnie popieram badania ginekologiczne wtedy, kiedy są potrzebne! Jeśli ktoś twierdzi, ze z opisu można zdiagnozować chorobę -np. nadżerkę- to chyba nie wie o czym mówi!
Od kilku lat chodzę do tego samego ginekologa - sympatyczny człowiek, ze świetnym podejściem do pacjentek.
Uważam, ze badanie pacjentek jest wręcz obowiazkiem lekarza, a jeśli ktoś twierdzi inaczej, być moze nigdy u niego nie był.
Śmeiszy mnie wstyd przed takim badaniem - jeśli chodzi o dojrzałe kobiety, bo pzry pierwszych wizytach to oczywiście normalne! Jesteśmy dorosłe i w naszym interesie jest dbanie o własne zdrowie.
Co do obecności osób trzecich nigdy nie miałam z tym problemów.
1 lutego 2011 12:06 | ID: 400580
Byłam z moim synem u dentysty. Gdy wyszliśmy od niego synek zrobił okropne bllllllleeee. że,, on tak musiał pchać mu te ręce do buziii"!!! Przecież to sprawa techniczna i inaczej się nie dało!
Tak jest i u ginekologa i ja do tego również tak podchodzę. Inaczej się nie da! I nie wiem czy mogła bym opisać lekarzowi słowami o moich dolegliwościach lub że ich nie mam! Pewnie by zapytał,, po co pani przyszła?"
Co do osób trzecich to przy badaniu raczej sobie nie wyobrażam. Myślę że i ta trzecia osoba też czuła by niesmak.
1 lutego 2011 12:37 | ID: 400623
...Stokrotka:"Co do osób trzecich to przy badaniu raczej sobie nie wyobrażam. Myślę że i ta trzecia osoba też czuła by niesmak...."
też nie chciałabym obecności osób trzecich przy badaniu...
jedyny raz czułam się troszkę nieswojo w trakcie badania ginekologicznego, kiedy okazało się, że lekarzem jest moja była sympatia , jeszcze z panieństwa...
pożartowaliśmy tylko i na tym skończyło się...więcej do Niego już nie poszłam...
1 lutego 2011 13:02 | ID: 400639
W Polsce nie jest popularna ( zwłaszcza u starszych lekarzy i na nFZ) obecność mężą/partnera na badaniu.
Uważam, że jesli kobieta tego potrzebuje tego, nie powinno jej się robić problemów.
Ja będąc w ciaży, gdy chciałam aby mąż był przy usg, miałam wrażenie że robi mi się wielką łaskę.
Co do reszty zgadzam się z Wami.
1 lutego 2011 13:53 | ID: 400692
...Stokrotka:"Co do osób trzecich to przy badaniu raczej sobie nie wyobrażam. Myślę że i ta trzecia osoba też czuła by niesmak...."
też nie chciałabym obecności osób trzecich przy badaniu...
jedyny raz czułam się troszkę nieswojo w trakcie badania ginekologicznego, kiedy okazało się, że lekarzem jest moja była sympatia , jeszcze z panieństwa...
pożartowaliśmy tylko i na tym skończyło się...więcej do Niego już nie poszłam...
Sama nie wyobrażam sbie takiej sytuacji:) Trudno oddzielic wtedy profesję od prywatnej znajomości, ale świat jest mały i tak bywa:)
Co do obecności przy badaniu to ja raczej tak jak Melisa miałam na myśli USG, bo przy samym badaniu ginekologicznym też nie wyobrażam sobie obecności kogoś trzeciego. Właściwie to nie widzę nawet takiej potrzeby.
1 lutego 2011 22:41 | ID: 401565
Nie widzę tu wciskania żadnej ciemnoty.Kilka lat temu poszłam do ginekologa po tabletki.Byłam wściekła kiedy kazał mi się rozebrać i na samolocik.Zrobił cytologię,usg dopochwowe i poszlam do domu.Po 14 dniach zadzwonił do mnie,że mam się natychmiast zgłosić w gabinecie.Pobiegłam i będę mu dziękować do końca życia.Dysplazja cytoplazmatyczna,usunięcie jednej-trzeciej szyjki macicy,a co by było gdyby wypisał tabletki i poszłabym do domu?Ciążę bliźniaczek też prowadził,przetrzymał mnie miesiąc przy rozwarciu na 2 cm.Nigdy przy badaniu nie było osób trzecich.
1 lutego 2011 23:26 | ID: 401621
Ja z moją żoną chodzę na każdą wizytę i nie widzę nic w tym złego nie wyobrażam sobie tego inaczej. Uczestniczę w tym od samego poczęcia naszego dziecka. Żona wybrała tak wspaniałego lekarza, że aż się miło tam chodzi. Nigdy mnie nie wyprosił z gabinetu nawet jesteśmy na Ty. Kiedy nie mogę iść z żoną to wiem, że dobrze ją zbada i mam telefon zarówno od żony jak i od niego, że z żonką i dzieckiem jest wszystko wporządku. I nie wyobrażam sobie wizyty bez badania, wkońcu po to tam moja kobieta się udaje.
1 lutego 2011 23:35 | ID: 401636
Brawo to się nazywa tatuś od poczęcia!!
24 lutego 2011 12:49 | ID: 429003
Dziękuję za wypowiedzi. Spodziewałem się, że tak będzie. Uważam, że wątek można spokojnie zamknąć.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.