Ekskomunika za in vitro - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

Ekskomunika za in vitro

248odp.
Strona 12 z 13
Odsłon wątku: 37614
Avatar użytkownika Ulinka
UlinkaPoziom:
  • Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
  • Posty: 6675
  • Zgłoś naruszenie zasad
18 października 2010, 17:36 | ID: 311768
Abp Henryk Hoser, szef Zespołu Ekspertów Episkopatu ds. Bioetycznych, zagroził w sobotę ekskomuniką politykom, którzy poprą w Sejmie projekt ustawy legalizującej metodę in vitro (z mrożeniem zarodków). - Jeżeli są świadomi tego, co robią, i chcą, by taka sytuacja zaistniała, jeżeli nie działają w kierunku ograniczenia szkodliwości takiej ustawy, to moim zdaniem automatycznie są poza wspólnotą Kościoła - powiedział hierarcha. Tak działa ekskomunika - potwierdzenie ze strony Kościoła nie jest potrzebne. /rp.pl/ W piątek Sejm ma zająć się projektami ustaw, które regulują kwestię zapłodnienia pozaustrojowego. Czy nie jest to przypadkiem wywieranie presji na posłach ustanawiających prawo?
Avatar użytkownika aluna
alunaPoziom:
  • Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
  • Posty: 4070
221
  • Zgłoś naruszenie zasad
24 października 2010, 20:29 | ID: 315602
Ciekawe czy zaadoptuje dziecko skoro tak bardzo żałuje że ma własne poczęte z miłości metodą in-vitro...
Usmiech to magia-powstaje z niczego a cuda zdziała
Avatar użytkownika Bartt
BarttPoziom:
  • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
  • Posty: 5452
222
  • Zgłoś naruszenie zasad
24 października 2010, 20:42 | ID: 315609
Chyba napisał, że nie kierowała nimi miłość, a egoizm... i nie widzę powodu, dla którego miałby nie akceptować dziecka. 
Demokracja bez wartości zamienia się w totalitaryzm...
Avatar użytkownika aluna
alunaPoziom:
  • Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
  • Posty: 4070
223
  • Zgłoś naruszenie zasad
24 października 2010, 20:54 | ID: 315617
A ja myślałam że chciane dzieci katolików rodzą się z miłości... Aż współczuję jego żonie - egoista bez uczuć wyższych, który chciał mieć dziecko tylko dlatego że przedłuża to istnienie jego genów i wartościuje go jako reproduktora wysokiej klasy...super powód, aby pragnąć dziecko..no rzeczywiście miłość bliźniego w najwyższej formie... no i jak czlowiek który z pobudek egoistycznych sprowadził na świat niewinną istotę  , może w sposób altruistyczny zaadoptowac cudze dziecko ? Wierzę w cuda i magie - ale bez przesady...{$lang_naughty}
Usmiech to magia-powstaje z niczego a cuda zdziała
Avatar użytkownika Bartt
BarttPoziom:
  • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
  • Posty: 5452
224
  • Zgłoś naruszenie zasad
24 października 2010, 21:01 | ID: 315621
Smutny musi być Twój świat... ale to Twój wybór. 
Dla mnie jego tekst jest wielkim świadectwem. Potrafił przyznać się do tego, że źle postąpili - do tego, że nim i jego żoną kierował egoizm. Tak bardzo pragnęli mieć dziecko, że nie zauważyli nawet, jak to pragnienie stało się ich bożkiem - dążyli do jego realizacji za wszelką cenę. A niestety cel nie uświęca środków. 
Jak to ktoś fajnie napisał "Gdy miłością nazwiesz to, co miłością nie jest - wtedy jawnie czynisz zło - chociaż o tym nie wiesz". 
Demokracja bez wartości zamienia się w totalitaryzm...
Avatar użytkownika aluna
alunaPoziom:
  • Zarejestrowany: 17.09.2008, 06:35
  • Posty: 4070
225
  • Zgłoś naruszenie zasad
24 października 2010, 21:12 | ID: 315625
Mój świat jest wspaniały - otwarty, pełny miłości, empatii, szczęścia, kompromisow, wzlotow i upadków, nadzieji i radości życia - czego i tobie życzę...i może się to stać , jak tylko zrzumiesz słowo "empatia"...
Usmiech to magia-powstaje z niczego a cuda zdziała
Avatar użytkownika aśka r
aśka rPoziom:
  • Zarejestrowany: 31.03.2009, 13:19
  • Posty: 3249
226
  • Zgłoś naruszenie zasad
25 października 2010, 07:53 | ID: 315707
Bartt napisał 2010-10-24 23:01:22
Smutny musi być Twój świat... ale to Twój wybór. 
Dla mnie jego tekst jest wielkim świadectwem. Potrafił przyznać się do tego, że źle postąpili - do tego, że nim i jego żoną kierował egoizm. Tak bardzo pragnęli mieć dziecko, że nie zauważyli nawet, jak to pragnienie stało się ich bożkiem - dążyli do jego realizacji za wszelką cenę. A niestety cel nie uświęca środków. 
Jak to ktoś fajnie napisał "Gdy miłością nazwiesz to, co miłością nie jest - wtedy jawnie czynisz zło - chociaż o tym nie wiesz". 
Ci ludzie byli w grupie tych wybranych którym było dane przeżyć bardzo piękne chwile narodzin swojego dziecka. Jest wiele ludzi którzy tak samo się starali o dziecko jak oni i tyle samo wysiłku włorzyli aby również to przeżyć odeszło stamtąd z kwitkiem. A on tu wypisuje jakieś brednie że to mu rozwaliło małżeństwo? Przecież on nie przechodził przez to sam tylko z kobietą którą kochał podobno na dobre i na złe która zresztą dużo więcej musiała poświęcić żeby mu wydać jego dziecko a on co się sfrustrował tym? Ludziom to się chyba w głowach poprzewracało.
Avatar użytkownika Bartt
BarttPoziom:
  • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
  • Posty: 5452
227
  • Zgłoś naruszenie zasad
25 października 2010, 08:01 | ID: 315709
Czy to są brednie? Z tego co pisał, to właśnie sprowadziło to rzeczywisty kryzys na ich małżeństwo. Nie wiem czemu ich wzajemną miłość kwestionujesz. On jej chyba nie podważa... po prostu mówi, jak się z żoną pogubili i jakie tego były konsekwencje. Nie zwala na nią winy, nie deprecjonuje dziecka.
Demokracja bez wartości zamienia się w totalitaryzm...
Avatar użytkownika ducinaltum
ducinaltumPoziom:
  • Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
  • Posty: 1300
228
  • Zgłoś naruszenie zasad
25 października 2010, 08:04 | ID: 315712
Człowiek dzieli się swoim trudnym doświadczeniem i to są brednie? W innych sytuacjach apalujecie o nieocenianie ludzi i empatię, a tutaj mi jej brakuje... Poznałam kilka historii małżeństw starających się o dziecko przez wiele lat; jedni próbowali in vitro, inni inseminacji, inni zabiegów chirurgicznych. Podejście "produkacyjne" rozbija relację. Nikt nie pomniejsza tragedii tych ludzi. Ale jeśli przyznają sami przed sobą i przed innymi, że dla ich małżeństwa było to fatalne - dajmy im do tego prawo. Przyznają się do tego nie po to, by oddać teraz dziecko, nie dlatego, że nie kochają teraz dziecka, które się urodziło - ale by nie popełniać więcej błędów traktowania dziecka jak produktu, by przestrzegać innych, by naprawić to, co da się naprawić. By pomóc sobie.
Użytkownik usunięty
    229
    • Zgłoś naruszenie zasad
    25 października 2010, 08:19 | ID: 315723
    Dużo rodziców po urodzeniu się ich pierwszego dziecka przechodzi kryzys. Myślę, że nie ma tu znaczenia jaką metodą poczęło się dziecko. Kryzys może pojawić się również po przysposobieniu dziecka. Znam rodzinę zastępczą, która właśnie przechodzi taki kryzys. Należałoby się w ogóle zastanowić, czy jest się naprawdę gotowym na dziecko.
    Avatar użytkownika aśka r
    aśka rPoziom:
    • Zarejestrowany: 31.03.2009, 13:19
    • Posty: 3249
    230
    • Zgłoś naruszenie zasad
    25 października 2010, 08:23 | ID: 315727
    ducinaltum napisał 2010-10-25 10:04:27
    Człowiek dzieli się swoim trudnym doświadczeniem i to są brednie? W innych sytuacjach apalujecie o nieocenianie ludzi i empatię, a tutaj mi jej brakuje... Poznałam kilka historii małżeństw starających się o dziecko przez wiele lat; jedni próbowali in vitro, inni inseminacji, inni zabiegów chirurgicznych. Podejście "produkacyjne" rozbija relację. Nikt nie pomniejsza tragedii tych ludzi. Ale jeśli przyznają sami przed sobą i przed innymi, że dla ich małżeństwa było to fatalne - dajmy im do tego prawo. Przyznają się do tego nie po to, by oddać teraz dziecko, nie dlatego, że nie kochają teraz dziecka, które się urodziło - ale by nie popełniać więcej błędów traktowania dziecka jak produktu, by przestrzegać innych, by naprawić to, co da się naprawić. By pomóc sobie.
    To niech idą do psychologa a nie rozpisują się na prawo i lewo jakie zło im wyrządziła decyzja jaką podjęli jako dorośli ludzie. Wielu ludzi staje przed wieloma problemami typu choroby śmiertelne dzieci czy choroby przewlekłe czy śmierć bliskich (nie w wyniku swoich świadomych decyzji) i jak mają problem z odnalezieniem się w tym co ich spotkało szukają pomocy w miejscach do tego przeznaczonych a nie w gazetach które to potem wykorzystują jako argumentów na swoją stronę. Ja osobiście nie umniejszam tego że był to dla nich ciężki okres w życiu bo ja sama jak pomyślę że miałabym się stresować ciągle czy już zaszłam czy nie itp a domyślam się że tego jest dużo więcej to czapki z głów że przez to przeszli i się nie dziwię że teraz potrzebują psychologa itp I tu też właśnie widzę rolę dla księży bo jeżeli ci ludzie tak bardzo przeżywają to co się stało to powinni być wysłuchani i ktoś powinien im wytłumaczyć że jak modlili się (bo podejrzewam że tak było) żeby to dzieciątko przyszło na świat to Pan Bóg ich wysłuchał i dlatego mogą tulić tę istotkę w ramionach (dla mnie co by ktokolwiek cokolwiek nie pisał czy mówił jest to cud). Tylko jak słyszą ciągle tu i tam że zrobili źle to w końcu w to wierzą i się gubią.
    Avatar użytkownika ducinaltum
    ducinaltumPoziom:
    • Zarejestrowany: 10.12.2009, 22:12
    • Posty: 1300
    231
    • Zgłoś naruszenie zasad
    25 października 2010, 08:30 | ID: 315734
    aśka r napisał 2010-10-25 10:23:37
    ducinaltum napisał 2010-10-25 10:04:27
    Człowiek dzieli się swoim trudnym doświadczeniem i to są brednie? W innych sytuacjach apalujecie o nieocenianie ludzi i empatię, a tutaj mi jej brakuje... Poznałam kilka historii małżeństw starających się o dziecko przez wiele lat; jedni próbowali in vitro, inni inseminacji, inni zabiegów chirurgicznych. Podejście "produkacyjne" rozbija relację. Nikt nie pomniejsza tragedii tych ludzi. Ale jeśli przyznają sami przed sobą i przed innymi, że dla ich małżeństwa było to fatalne - dajmy im do tego prawo. Przyznają się do tego nie po to, by oddać teraz dziecko, nie dlatego, że nie kochają teraz dziecka, które się urodziło - ale by nie popełniać więcej błędów traktowania dziecka jak produktu, by przestrzegać innych, by naprawić to, co da się naprawić. By pomóc sobie.
    To niech idą do psychologa a nie rozpisują się na prawo i lewo jakie zło im wyrządziła decyzja jaką podjęli jako dorośli ludzie. Wielu ludzi staje przed wieloma problemami typu choroby śmiertelne dzieci czy choroby przewlekłe czy śmierć bliskich (nie w wyniku swoich świadomych decyzji) i jak mają problem z odnalezieniem się w tym co ich spotkało szukają pomocy w miejscach do tego przeznaczonych a nie w gazetach które to potem wykorzystują jako argumentów na swoją stronę. Ja osobiście nie umniejszam tego że był to dla nich ciężki okres w życiu bo ja sama jak pomyślę że miałabym się stresować ciągle czy już zaszłam czy nie itp a domyślam się że tego jest dużo więcej to czapki z głów że przez to przeszli i się nie dziwię że teraz potrzebują psychologa itp I tu też właśnie widzę rolę dla księży bo jeżeli ci ludzie tak bardzo przeżywają to co się stało to powinni być wysłuchani i ktoś powinien im wytłumaczyć że jak modlili się (bo podejrzewam że tak było) żeby to dzieciątko przyszło na świat to Pan Bóg ich wysłuchał i dlatego mogą tulić tę istotkę w ramionach (dla mnie co by ktokolwiek cokolwiek nie pisał czy mówił jest to cud). Tylko jak słyszą ciągle tu i tam że zrobili źle to w końcu w to wierzą i się gubią.
    To większość forowiczów nie miałaby prawa rozpisywać się o swoich problemach tutaj, poza gabinetem psychologa. W takiej sytuacji pomoc psychologiczna i duszpasterska jest wskazana - zresztą nie wiemy, czy już z niej nie korzystają. Ale mają prawo dzielić się z innymi tym, przez co przeszli. In vitro to nie tylko ciągle sprawdzanie, czy się jest w ciąży...
    Avatar użytkownika aśka r
    aśka rPoziom:
    • Zarejestrowany: 31.03.2009, 13:19
    • Posty: 3249
    232
    • Zgłoś naruszenie zasad
    25 października 2010, 09:29 | ID: 315808
    ducinaltum napisał 2010-10-25 10:30:43
    aśka r napisał 2010-10-25 10:23:37
    ducinaltum napisał 2010-10-25 10:04:27
    Człowiek dzieli się swoim trudnym doświadczeniem i to są brednie? W innych sytuacjach apalujecie o nieocenianie ludzi i empatię, a tutaj mi jej brakuje... Poznałam kilka historii małżeństw starających się o dziecko przez wiele lat; jedni próbowali in vitro, inni inseminacji, inni zabiegów chirurgicznych. Podejście "produkacyjne" rozbija relację. Nikt nie pomniejsza tragedii tych ludzi. Ale jeśli przyznają sami przed sobą i przed innymi, że dla ich małżeństwa było to fatalne - dajmy im do tego prawo. Przyznają się do tego nie po to, by oddać teraz dziecko, nie dlatego, że nie kochają teraz dziecka, które się urodziło - ale by nie popełniać więcej błędów traktowania dziecka jak produktu, by przestrzegać innych, by naprawić to, co da się naprawić. By pomóc sobie.
    To niech idą do psychologa a nie rozpisują się na prawo i lewo jakie zło im wyrządziła decyzja jaką podjęli jako dorośli ludzie. Wielu ludzi staje przed wieloma problemami typu choroby śmiertelne dzieci czy choroby przewlekłe czy śmierć bliskich (nie w wyniku swoich świadomych decyzji) i jak mają problem z odnalezieniem się w tym co ich spotkało szukają pomocy w miejscach do tego przeznaczonych a nie w gazetach które to potem wykorzystują jako argumentów na swoją stronę. Ja osobiście nie umniejszam tego że był to dla nich ciężki okres w życiu bo ja sama jak pomyślę że miałabym się stresować ciągle czy już zaszłam czy nie itp a domyślam się że tego jest dużo więcej to czapki z głów że przez to przeszli i się nie dziwię że teraz potrzebują psychologa itp I tu też właśnie widzę rolę dla księży bo jeżeli ci ludzie tak bardzo przeżywają to co się stało to powinni być wysłuchani i ktoś powinien im wytłumaczyć że jak modlili się (bo podejrzewam że tak było) żeby to dzieciątko przyszło na świat to Pan Bóg ich wysłuchał i dlatego mogą tulić tę istotkę w ramionach (dla mnie co by ktokolwiek cokolwiek nie pisał czy mówił jest to cud). Tylko jak słyszą ciągle tu i tam że zrobili źle to w końcu w to wierzą i się gubią.
    To większość forowiczów nie miałaby prawa rozpisywać się o swoich problemach tutaj, poza gabinetem psychologa. W takiej sytuacji pomoc psychologiczna i duszpasterska jest wskazana - zresztą nie wiemy, czy już z niej nie korzystają. Ale mają prawo dzielić się z innymi tym, przez co przeszli. In vitro to nie tylko ciągle sprawdzanie, czy się jest w ciąży...
    Pewnie masz rację że nikt z nas nie mógłby pisać nic na forum tylko tutaj jeżeli ja napiszę coś z mojego życia to daję możliwość ludziom aby napisali mi również co o tym sądzą a nie sprzedaję tego gazecie która przedstawia to jako argument do manipulacji poza tym nie zauważyłam żeby tam było napisane coś odnośnie tego co o tym artykule myśli jego żona. Jak pisałam wcześniej moja siostra zanim zdecydowali się z mężem czy poddać się in vitro zasięgnęli informacji na ten temat i zdecydowali że nie chcą tej niepewności i stresu przechodzić ponieważ moja siostra jest osobą bardzo wrażliwą i wszystko bardzo głęboko przeżywa i stwierdziła że nie da rady. Wiem że in vitro to nie tylko lęk o to czy się już zaszło czy nie dlatego napisałam że domyślam się że jest tego dużo więcej bo nie chciałam wchodzić w szczegóły i wiem też że większość przeżyć jest dużo głębsza i żeby nie napisać gorsza.
    Użytkownik usunięty
      233
      • Zgłoś naruszenie zasad
      25 października 2010, 16:26 | ID: 316142
      Wedle kodeksu kanonicznego osoba ekskomunikowana nie ma prawa: uczestniczyć we mszy świętej, przystępować do sakramentów, a po śmierci dostąpić chrześcijańskiego pochówku. Z kolei wierni muszą zerwać ze skazanym kontakty towarzyskie, zarzucić wspólne interesy, a nawet powstrzymywać się od rozmów i odpowiadania na pozdrowienia. Anatema skazuje też na coś jeszcze gorszego. Po odczytaniu sankcji doczesnych przewodniczący i biskupi wypowiadają łacińskie formuły wzywające Trójcę Świętą, apostołów Piotra i Pawła oraz wszystkich świętych, wreszcie trzykrotnie mówią "fiata", "fiata", "fiata"(co oznacza: ma zostać dokonane). Na koniec ciskają świece na ziemię i depczą je. Zapadająca ciemność symbolizuje, że dusze grzeszników skazano na wieczne potępienie i trafią tam, gdzie według Ewangelii św. Mateusza jest jedynie płacz i zgrzytanie zębów. widocznie te wstrząśniecie - jest dla niektórych tylko słowem.
      Użytkownik usunięty
        234
        • Zgłoś naruszenie zasad
        25 października 2010, 16:34 | ID: 316149
        Bartt napisał 2010-10-24 22:42:30
        Chyba napisał, że nie kierowała nimi miłość, a egoizm... i nie widzę powodu, dla którego miałby nie akceptować dziecka. 
        A czym kierują się ludzie poczynający dziecko w sposób naturalny? Również egoizmem- dokładnie takie same pobudki. Egoizmem, ktory przkształca się po narodzinach dziecka w bezwarunkową miłość.
        Użytkownik usunięty
          235
          • Zgłoś naruszenie zasad
          25 października 2010, 16:43 | ID: 316154
          i tej miłości życzę wszystkim rodzicom :) do tych dzieci poczętych w sposób naturalny a przede wszystkim tym co znosili katusze w podjęciu decyzji i doczekali sie potomstwa w inny dostepny medycznie sposób. Szcunek dla tych rodziców co nie wierzyli a otrzymali. Ich miłosc do dziecka to spłata długu wobec nich - a słowa tych dzieci "kocham Cię mamusiu, tatusiu" to nagroda wazniejsza niż ekskomunika.
          Użytkownik usunięty
            236
            • Zgłoś naruszenie zasad
            25 października 2010, 17:02 | ID: 316161
            Mariusz ex Sopel napisał 2010-10-25 18:26:50
            Wedle kodeksu kanonicznego osoba ekskomunikowana nie ma prawa: uczestniczyć we mszy świętej, przystępować do sakramentów, a po śmierci dostąpić chrześcijańskiego pochówku. Z kolei wierni muszą zerwać ze skazanym kontakty towarzyskie, zarzucić wspólne interesy, a nawet powstrzymywać się od rozmów i odpowiadania na pozdrowienia. Anatema skazuje też na coś jeszcze gorszego. Po odczytaniu sankcji doczesnych przewodniczący i biskupi wypowiadają łacińskie formuły wzywające Trójcę Świętą, apostołów Piotra i Pawła oraz wszystkich świętych, wreszcie trzykrotnie mówią "fiata", "fiata", "fiata"(co oznacza: ma zostać dokonane). Na koniec ciskają świece na ziemię i depczą je. Zapadająca ciemność symbolizuje, że dusze grzeszników skazano na wieczne potępienie i trafią tam, gdzie według Ewangelii św. Mateusza jest jedynie płacz i zgrzytanie zębów. widocznie te wstrząśniecie - jest dla niektórych tylko słowem.
            Fajne! A o kręgach z soli, dwunastu czarnych świecach i pentagramie z krwi czarnego koguta na ścianie (zabitego o północy podczas pełni księżyca) nic tam nie ma?
            Join me to the Other Side, Nightside of the Paradise...
            Użytkownik usunięty
              237
              • Zgłoś naruszenie zasad
              25 października 2010, 17:06 | ID: 316163
              Robercie musze Cię zmartwić - nie ma :))) naszukałem się - ruszyłem koligacje rodzinne aby się dowiedzieć :) przyznaję ja tego nie wiedziałem.
              Avatar użytkownika Melisa
              MelisaPoziom:
              • Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
              • Posty: 8231
              238
              • Zgłoś naruszenie zasad
              25 października 2010, 18:04 | ID: 316209
              Mariusz ex Sopel napisał 2010-10-25 19:06:09
              Robercie musze Cię zmartwić - nie ma :))) naszukałem się - ruszyłem koligacje rodzinne aby się dowiedzieć :) przyznaję ja tego nie wiedziałem.
              oj Mariusz , czyżbyś wierzył w piekło? ;)
              Użytkownik usunięty
                239
                • Zgłoś naruszenie zasad
                25 października 2010, 18:23 | ID: 316226
                Tak wierzę w PIEKŁO, w NIEBO i CZYŚCIEC. tak samo jak w BOGA sprawiedliwego oraz SZATANA. Takie sa prawdy wiary KK.
                Avatar użytkownika Bartt
                BarttPoziom:
                • Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
                • Posty: 5452
                240
                • Zgłoś naruszenie zasad
                29 października 2010, 08:49 | ID: 318618
                Ciekawa sytuacja: prof. Janusz Gadzinowski, jeden z najbardziej uznanych polskich neonatologów, wojewódzki konsultant ds. neonatologii i kierownik uniwersyteckiej kliniki jasno opowiedział się przeciw zapłodnieniu in vitro. Poparł swoje stanowisko swoim wieloletnim doświadczeniem i obserwacją efektów in vitro. Zwrócił uwagę, że dzieci poczęte tą metodą mają później więcej problemów ze zdrowiem, niż dzieci poczęte naturalnie. Zaznaczył też, że w pełni akceptuje nauczanie Kościoła. GW i Salon oburzyły się takim zachowaniem profesora. Sprawdzane są możliwości prawnego ukarania lekarza. Oficjalny zarzut jest taki, że nie powinien się powoływać na swoje stanowisko. Jak dla mnie - głupota. Przecież jeśli ktoś jest profesorem uniwersyteckim, to raczej nie z przypadku - o czymś to świadczy. Ciekawe, że gdy inni lekarze oficjalnie popierają in vitro poklepując Napieralskiego po plecach, nie spotykają ich żadne represje.
                Demokracja bez wartości zamienia się w totalitaryzm...