Tabletki na alergię i depresję znacząco zwiększają ryzyko
wystąpienia demencji. Część z nich jest dostępna bez recepty - pisze Piotr Kościelniak.
Z takich pigułek korzystają miliony ludzi na świecie. To tzw. cholinolityki wykorzystywane do leczenia astmy i depresji, problemów z pęcherzem czy łagodzenia objawów alergii. Badania naukowców Wydziału Farmacji University of Washington dowodzą, że stosowanie ich przez dłuższy czas znacząco podwyższa ryzyko wystąpienia choroby Alzheimera oraz innych form demencji. To istotne, bo najczęściej z takich leków korzystają ludzie w podeszłym wieku, i tak narażeni na otępienie – obniżenie sprawności umysłowej.
Leki o działaniu antycholinergicznym (blokujące działanie neuroprzekaźnika acetylocholiny) już obecnie mają wpisane wśród działań ubocznych możliwe problemy z pamięcią krótkotrwałą i koncentracją. Jednak nowe badania publikowane na łamach „JAMA Internal Medicine" wskazują, że ich długotrwałe używanie prowadzi do nieodwracalnych zmian rzutujących na jakość życia.
Przyjmowanie takich leków przez ponad trzy lata zwiększało zagrożenie demencją (we wszystkich formach) średnio o 54 proc. w porównaniu z osobami niekorzystającymi z cholinolityków. W przypadku samej choroby Alzheimera zagrożenie rosło jeszcze bardziej – było aż o 63 proc. większe.
– Starsi ludzie powinni być świadomi, że wiele leków, w tym także takie dostępne bez recepty, jak na przykład tabletki nasenne, ma silne działanie antycholinergiczne – powiedziała autorka tych badań prof. Shelly Gray, geriatra i farmakolog z University of Washington. – Dlatego powinni powiedzieć swoim lekarzom również o tych z pozoru niewinnych lekach.
Bez paniki
Lekarze podkreślają jednak, że pacjenci nie powinni wpadać w panikę i przerywać leczenia, które zostało uzgodnione ze specjalistą. – Nikt nie powinien rezygnować z leczenia bez konsultacji – zastrzega prof. Gray. – Ale z drugiej strony lekarze muszą się przyjrzeć, jakie leki przyjmują ich pacjenci, zwłaszcza ci starsi, i spróbować zmniejszyć dawki.
Jej zespół zbadał 3434 osoby w wieku powyżej 65 lat. W chwili rozpoczęcia obserwacji żadna z nich nie cierpiała na demencję. Przez siedem lat podglądano ich stan zdrowia, kontrolowano leki przepisywane przez lekarzy, a także takie, które kupowali sami.
Naukowcy zauważyli, że zwiększone ryzyko demencji obejmuje osoby, które przyjmowały przez trzy lata codziennie 10 mg doksepiny albo 4 mg difenhydraminy lub 5 mg oksybutyniny. W grupie badanych pacjentów na chorobę Alzheimera zapadło 637 osób, a u 160 osób zdiagnozowano inne formy demencji.
Doksepina to szeroko stosowany tzw. trójpierścieniowy lek przeciwdepresyjny. W Polsce występuje w kapsułkach 10 i 25 mg. Difenhydramina to dostępny zwykle bez recepty lek hamujący podrażenienie błędnika (np. przy chorobie lokomocyjnej), łagodzący alergie oraz pieczenie po ukąszenia owadów. Jest składnikiem (w dawce 25 mg), obok paracetamolu, popularnego leku nasennego i łagodzącego objawy przeziębienia. Oksybutynina to z kolei lek na używany głównie w walce z problemami z pęcherzem (nietrzymanie moczu).
Badacze nie są pewni, dlaczego akurat te leki mają tak negatywne działanie. Wiadomo jednak, że u osób z alzhei- merem występuje niedobór acetylocholiny. Z badań na zwierzętach wynika zaś, że podawanie im cholinolityków w dużych dawkach prowadzi do tworzenia się złogów beta-amyloidu – charakterystycznych dla choroby Alzheimera zmian w mózgu.
Podejrzenia były
Już w 2006 roku na łamach „British Journal of Medicine" naukowcy ostrzegali, że leki tego rodzaju obniżają sprawność umysłową pacjentów w podeszłym wieku. Z badań na 372 osobach wynikało, że aż 80 proc. pacjentów używających cholinolityków należałoby zdiagnozować jako cierpiące na łagodną formę otępienia.
W kolejnych analizach opublikowanych w 2013 roku naukowcy z Uniwersytetu Indiany przekonywali, że przyjmowanie takich leków nawet tylko przez 60 dni prowadzi do osłabienia pamięci.
„Prowadzimy jeszcze badania – musimy jeszcze zrozumieć ten mechanizm" – pisze prof. Gray na łamach „JAMA Internal Medicine". Mają w tym pomóc sami pacjenci, którzy zobowiązali się po śmierci przekazać swoje ciała nauce.