Ja też z wielu rzeczy zrezygnowałam, żeby tylko być. Bo wiem, że następna taka okazja, żeby Was poznać osobiście, się po prostu nie zdarzy. Nie oddaliśmy auta do mechanika, chociaż byliśmy na dziś umówieni. Bo bez auta miałabym ciężko się dostać na dworzec chociażby. Umówimy się na inny termin. Nie idę na 18tkę do kuzyna (pójdę z życzeniami na drugi dzień) a moja Mama, która się tam wybiera, będzie miała pod opieką Szymusia. Muszę spać u Mamy z piątku na sobotę, bo pociąg mamy bardzo wcześnie rano i Szymusia musiałabym chyba o 4 budzić, żeby zdążyć go mamie dopiero rano zawieźć. Mój Mąż pierwszy raz do pracy będzie się musiał "odprawić" sam (bo akurat też w sobotę wyjeżdża i nie wiadomo jak zwykle na jak długo), nie zrobię mu śniadanka ani kanapeczek na drogę - pogodził się z tym, bo wie, jak bardzo mi na tym spotkaniu zależy. I nawet fakt, że cały wyjazd mnie nieźle po kieszeni trzepnie - bo bilet w jedną stronę kosztuje 115 zł (nie licząc już taksówki, czy innego środka transportu, którym się na miejsce dostaniemy)... A teraz tyle osób nagle "odpada", że jest mi po prostu przykro :(