Rozwodnicy mniej lojalnymi pracownikami? - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

Rozwodnicy mniej lojalnymi pracownikami?

8odp.
Strona 1 z 1
Odsłon wątku: 3219
Avatar użytkownika a1410
a1410Poziom:
  • Zarejestrowany: 17.02.2009, 17:36
  • Posty: 1981
  • Zgłoś naruszenie zasad
8 grudnia 2009, 15:37 | ID: 88783
Witajcie! Spotkałem ostatnio znajomego, który od 20 lat prowadzi sporą dziś firmę i który w luźnej rozmowie powiedział, że jeżeli ktoś z jego pracowników rozwodzi się lub rozstaje ze stałym partnerem, to on w krótkim czasie pozbywa się takiej osoby, bo życie go nauczyło, że rozwodnicy są mniej lojalni oraz mniej odpowiedzialni oraz że trudno na nich polegać i że prędzej czy później spowodują jakiś kłopot.. Sam nigdy nad tym nie myślałem, ale gdy po tej rozmowie zacząłem sobie przypominać historie z ostatnich kilkunastu lat, o które sam się otarłem, to nie mogłem nie przyznać mu racji, gdyż wszystkie osoby pracujące w naszej firmie, które miały problemy w swoich związkach, już u nas nie pracują i choć powody odejścia były różne, to jednak zawsze leżały po ich stronie. Zdaję sobie sprawę, że to jest kolejny "trudny" temat który poruszam na tym forum,  myślę jednak, że jest wart chwili refleksji...
Użytkownik usunięty
    1
    • Zgłoś naruszenie zasad
    8 grudnia 2009, 15:51 | ID: 88787
    Tak temat trudny - jako człowiek" po rozwodzie - mogę napisać , że jest wiele racji w tym co napisaleś, czy jednak do końca? Decyzja o rozwodzie nie nalezy do latwych a w szczególności jeśli są jeszcze dzieci w związku. Świat z powodu rozwodu niekiedy staje na głowie, walą się przyjaźnie oraz odczucia innych "krewnych". taki "pracownik" przywalony ogromem odpowiedzialności przechodzi "katusze" i potrzebuje wsparcia. Wszedzie widzi tych "złych", którzy starają się wbić nóż w plecy. Może to "strach". Jednak co do odpowiedzialności? - to zależy od osobowości "pracownika". Nie można wszystkich traktować jedną miarką - ponieważ rozwody są z różnych powodów - od uzgodnionych i bezkrwawych, po te z walką. Ja osobiści nie uważam, ze byłem pracownikiem mniej lojalnym, czy mniej odpowiedzialnym - zapewniam, ze w swojej pracy byłoby to wychwycone i zostalbym odsuniety od czynności, za które odpowiadam. Więc zgadzam się, ze temat "trudny" - i meritium z moojej strony, każdy ma prawo do życia w godności, potrzebuje wsparcia - a wyrzucanie go z pracy? to moim zdaniem pomyłka, która może doprowadzic do tragedii.
    Użytkownik usunięty
      2
      • Zgłoś naruszenie zasad
      9 grudnia 2009, 06:40 | ID: 89033
      nie lubię takiego generalizowania. że ludzie "po rozwodzie" są tacy, że "mieszkańcy miasta X" są tacy, a "matki pracujące" są takie. Oczywiście dla każdej teorii znajdzie się sporo przykładów na tak ale znajdzie się też tyle samo wyjątków. słusznie zauważył Sopel, że osoba która zmaga się z taką decyzją jak rozwód (nieistotne z czyjej winy) ma tyle problemów prywatnych że może się poczuć przytłoczona obowiązkami w pracy. i jeżeli jest jej źle w domu to wsparcia może szukać w pracy. niekoniecznie z dobrym skutkiem. ale tak samo może być z osobą która ma pod swoją opieką chorego lub która straciła kogoś bliskiego. nie generalizujmy - rozwodnicy to nie tylko osoby które zawiniły ale również te które zostały zranione i pozostawione przez ukochaną osobę. i nie zawsze jest wina po obu stronach.
      idą święta, idą święta :)
      Avatar użytkownika aśka r
      aśka rPoziom:
      • Zarejestrowany: 31.03.2009, 13:19
      • Posty: 3249
      3
      • Zgłoś naruszenie zasad
      13 grudnia 2009, 06:46 | ID: 91240
      Mama Tymka napisał 2009-12-09 07:40:15
      nie lubię takiego generalizowania. że ludzie "po rozwodzie" są tacy, że "mieszkańcy miasta X" są tacy, a "matki pracujące" są takie. Oczywiście dla każdej teorii znajdzie się sporo przykładów na tak ale znajdzie się też tyle samo wyjątków. słusznie zauważył Sopel, że osoba która zmaga się z taką decyzją jak rozwód (nieistotne z czyjej winy) ma tyle problemów prywatnych że może się poczuć przytłoczona obowiązkami w pracy. i jeżeli jest jej źle w domu to wsparcia może szukać w pracy. niekoniecznie z dobrym skutkiem. ale tak samo może być z osobą która ma pod swoją opieką chorego lub która straciła kogoś bliskiego. nie generalizujmy - rozwodnicy to nie tylko osoby które zawiniły ale również te które zostały zranione i pozostawione przez ukochaną osobę. i nie zawsze jest wina po obu stronach.
      Tu się zgodzę z Kasią ja z kolei wiem jak wygląda świat i problemy z punktu widzenia osoby która z dnia na dzień straciła kogoś bliskiego i możesz mi wierzyć że gdybym wróciła dziś do tamtych czasów kiedy to się stało to nigdy w życiu nie dałabym sobie wrzucić tylu obowiązków co wtedy miałam chociaż wtedy wydawało mi się że tak jest najlepiej bo funkcjonowałam trochę jak robot zaprogramowany i nie miałam czasu się nad sobą rozczulać i za wiele rozmyślać. I może dla mnie było to jakimś sposobem na znieczulenie bólu jaki odczuwałam, ale w tym wszystkim była jeszcze moja córka która się nie mogła w tym odnaleźć. Więc tak jak Kasia pisze ja osobiście wrzuciłabym rozwodników i wszystkie osoby samotne do jednego worka, bo kiedyś słyszałam opinię psychologa że rozwód to bardzo podobne doświadczenie jak śmierć bliskiej osoby i co więcej po obserwacjach siebie i ludzi którzy się rozwiedli mam takie same odczucia. Ale jednocześnie zgadzam się z Soplem to czy się jest dobrym pracownikiem to nie zależy od tego czy się rozwodzimy czy nie itp., bo jeżeli ktoś jest odpowiedzialny, pracowity i solidny to nawet jak niechcący zdarzy się jakaś niedyspozycja w związku z jego problemami osobistymi to załatwi tą sprawę z pracodawcą jak się należy i jak pracodawca zachowa się fer (nie wiem jak to się pisze) to ta osoba potrafi to docenić tylko musi mieć na to szansę. A podejście tego pracodawcy w ten sposób jest okropne i nawet jak ma jakieś takie doświadczenia tego typu to jak od razu zwalnia takiego pracownika to zamiata problem pod dywan. Bo przecież wystarczy czasem trochę poobserwować człowieka i jak się widzi że coś jest nie tak to nawet nie wiecie ile daje zwykła ludzka życzliwość i nie raz wystarczy jedno życzliwe słowo i można odzyskać naprawdę solidnego człowieka w firmie.
      Avatar użytkownika BeataK
      BeataKPoziom:
      • Zarejestrowany: 07.10.2009, 10:43
      • Posty: 15
      4
      • Zgłoś naruszenie zasad
      22 grudnia 2009, 13:48 | ID: 96481
      Wydaje mi się, że jest to naciągana teza. Jak sięgam pamięcią znam sporo ludzi po rozwodzie i pracują w starych miejscach lojalnie. Warto by było poczytać jakieś badania na ten temat, ale wydaje mi się, że rozwód i nielojalność w pracy to ciut naciągana teza. Oczywiście część ludzi odchodzi z pracy, bo po rozwodzie zmieniają np. miejsce zamieszkania.
      Avatar użytkownika Ulinka
      UlinkaPoziom:
      • Zarejestrowany: 20.10.2009, 18:42
      • Posty: 6675
      5
      • Zgłoś naruszenie zasad
      23 grudnia 2009, 08:22 | ID: 96783

      Rozwodnicy są mniej lojalnymi pracownikami? Nie sądzę, może początkowo mniej solidnymi, roztargnionymi, może niewydajnymi. Podobno największy poziom stresu wywołuje śmierć bliskiej osoby, następnie rozwód.

      Avatar użytkownika eva
      evaPoziom:
      • Zarejestrowany: 21.11.2009, 13:44
      • Posty: 525
      6
      • Zgłoś naruszenie zasad
      27 grudnia 2009, 22:03 | ID: 98098
      Faktycznie rozwód to nic miłego.... Wywraca życie do góy nogami. Bywa najgorszym życiowym doświadczeniem. Może więc objawić się jakąś chwilową niedyspozycją w pracy, ale nie sądzę, że aż taką, by człowieka wyrzucić... W pracy niestety spędzamy wiele godzin, więc siłą rzeczy może damy to odczuć również tu...Nie sądzę, że osoby rozwiedzione pracują gorzej... Może nawet lepiej.... Może praca ma wtedy większe znaczenie, bo są np. samotnymi rodzicami..... Zależy to oczywiście od sytuacji, ale myślę, że nie należy tematu uogólniać. Osoby porzucone, skrzywdzone, zranione dobić jeszcze wyrzuceniem z pracy?To chyba nielogiczne....
      Avatar użytkownika Tigrina
      TigrinaPoziom:
      • Zarejestrowany: 26.11.2009, 22:06
      • Posty: 4674
      7
      • Zgłoś naruszenie zasad
      27 grudnia 2009, 22:09 | ID: 98100
      U nas kiedyś pracował mężczyzna- rozwodnik. Nikt mu nie robił problemu z jego tzw. "statusu rodzinnego", miał dziecko, na które płacił alimenty i z którym miał określone dni odwiedzin i raczej robili mu grafik tak, żeby te dni z dzieckiem miał wolne od pracy. A w pracy był bardzo rzetelny, teraz pracuje gdzie indziej, bo znalazł bardziej płatną pracę na swoje możliwości i wykształcenie.
      Avatar użytkownika dziecinka
      dziecinkaPoziom:
      • Zarejestrowany: 07.05.2008, 09:21
      • Posty: 26147
      8
      • Zgłoś naruszenie zasad
      28 grudnia 2009, 10:31 | ID: 98306
      No właśnie, chyba teza o rozwodnikach nie jest do końca prawdziwa. Byc moze zależy troche i od szefa, od tego, jak odniesie sie do pracownika po rozwodzie.