Mama Tymka napisał 2009-12-09 07:40:15nie lubię takiego generalizowania. że ludzie "po rozwodzie" są tacy, że "mieszkańcy miasta X" są tacy, a "matki pracujące" są takie. Oczywiście dla każdej teorii znajdzie się sporo przykładów na tak ale znajdzie się też tyle samo wyjątków. słusznie zauważył Sopel, że osoba która zmaga się z taką decyzją jak rozwód (nieistotne z czyjej winy) ma tyle problemów prywatnych że może się poczuć przytłoczona obowiązkami w pracy. i jeżeli jest jej źle w domu to wsparcia może szukać w pracy. niekoniecznie z dobrym skutkiem. ale tak samo może być z osobą która ma pod swoją opieką chorego lub która straciła kogoś bliskiego. nie generalizujmy - rozwodnicy to nie tylko osoby które zawiniły ale również te które zostały zranione i pozostawione przez ukochaną osobę. i nie zawsze jest wina po obu stronach.
Tu się zgodzę z Kasią ja z kolei wiem jak wygląda świat i problemy z punktu widzenia osoby która z dnia na dzień straciła kogoś bliskiego i możesz mi wierzyć że gdybym wróciła dziś do tamtych czasów kiedy to się stało to nigdy w życiu nie dałabym sobie wrzucić tylu obowiązków co wtedy miałam chociaż wtedy wydawało mi się że tak jest najlepiej bo funkcjonowałam trochę jak robot zaprogramowany i nie miałam czasu się nad sobą rozczulać i za wiele rozmyślać. I może dla mnie było to jakimś sposobem na znieczulenie bólu jaki odczuwałam, ale w tym wszystkim była jeszcze moja córka która się nie mogła w tym odnaleźć. Więc tak jak Kasia pisze ja osobiście wrzuciłabym rozwodników i wszystkie osoby samotne do jednego worka, bo kiedyś słyszałam opinię psychologa że rozwód to bardzo podobne doświadczenie jak śmierć bliskiej osoby i co więcej po obserwacjach siebie i ludzi którzy się rozwiedli mam takie same odczucia. Ale jednocześnie zgadzam się z Soplem to czy się jest dobrym pracownikiem to nie zależy od tego czy się rozwodzimy czy nie itp., bo jeżeli ktoś jest odpowiedzialny, pracowity i solidny to nawet jak niechcący zdarzy się jakaś niedyspozycja w związku z jego problemami osobistymi to załatwi tą sprawę z pracodawcą jak się należy i jak pracodawca zachowa się fer (nie wiem jak to się pisze) to ta osoba potrafi to docenić tylko musi mieć na to szansę. A podejście tego pracodawcy w ten sposób jest okropne i nawet jak ma jakieś takie doświadczenia tego typu to jak od razu zwalnia takiego pracownika to zamiata problem pod dywan. Bo przecież wystarczy czasem trochę poobserwować człowieka i jak się widzi że coś jest nie tak to nawet nie wiecie ile daje zwykła ludzka życzliwość i nie raz wystarczy jedno życzliwe słowo i można odzyskać naprawdę solidnego człowieka w firmie.