Tak jak w tytule. Jakaś nostalgia mnie ogarnęła
Jeśli tak to jak bardzo sie staracie żeby to zmienić? (jeśli można)
28 lutego 2011 09:28 | ID: 432694
Kupiłabym działkę budowlaną gdy jeszcze takowe były w naszym mieście. Pewnie teraz zamiast mieszkać w blokach, siedziałabym sobie na werandzie( która mi się marzy) i piła kawkę
...młodzi marzą o domku na wsi, ogrodzie, werandzie...nie wiedzą tylko, że ktoś na to wszystko musi pracować...
straszy syn mieszka na wsi - 10 km od nas, ale oboje pracują w Toruniu...praktycznie mało są w domu, bo w weekendy syn ma wykłady w Bydgoszczy i Grudziądzu dla zaocznych...
w ogóle nie mają czasu na zajmowanie się swoją posesją - dobrze, że jesteśmy tutaj / od niedawna /, to wspólnie pociągniemy...nie mówię o finansach - niezłe mają, ale właśnie o fizycznym zajmowaniu się domkiem i obejściem...
ja też "prawie, że..." bym w czymś takim siedziała...ale "dawałabym" do roboty tyle "kilosów" i widok bym miała na szrotowisko przy drugim domu...na całe szczęście - mieszkam sobie w moim przytulnym mieszkanku, a kawę latem mogę wypić na balkonie z widokiem...na ogrody i domki na wzgórzu...
czasem myśl o własnym domku nie staje sie ideałem, a jeszcze (jak pisze Krystyna) zajmowanie się tym całym kramem...po co komu to?
wsiadam w samochód, w Olsztynie za każdym wręcz "rogiem" mam jezioro...i zieleń...i zero roboty z tym!
(bo przecież leń taki ze mnie, ale dobrze mi z tym!)
...dokładasz sobie z tym leniem , ale pewnie lubisz, żeby Cie pochwalić za Twoją pracowitość - jesteś taka - tak wyczytałam w Twoich postach...
znam Olsztyn i wiem, że ze swojego domku masz cudowne widoki, ale , jeśli będziesz zmieniała, to szukaj podobnych...
28 lutego 2011 09:44 | ID: 432713
Kupiłabym działkę budowlaną gdy jeszcze takowe były w naszym mieście. Pewnie teraz zamiast mieszkać w blokach, siedziałabym sobie na werandzie( która mi się marzy) i piła kawkę
...młodzi marzą o domku na wsi, ogrodzie, werandzie...nie wiedzą tylko, że ktoś na to wszystko musi pracować...
straszy syn mieszka na wsi - 10 km od nas, ale oboje pracują w Toruniu...praktycznie mało są w domu, bo w weekendy syn ma wykłady w Bydgoszczy i Grudziądzu dla zaocznych...
w ogóle nie mają czasu na zajmowanie się swoją posesją - dobrze, że jesteśmy tutaj / od niedawna /, to wspólnie pociągniemy...nie mówię o finansach - niezłe mają, ale właśnie o fizycznym zajmowaniu się domkiem i obejściem...
ja też "prawie, że..." bym w czymś takim siedziała...ale "dawałabym" do roboty tyle "kilosów" i widok bym miała na szrotowisko przy drugim domu...na całe szczęście - mieszkam sobie w moim przytulnym mieszkanku, a kawę latem mogę wypić na balkonie z widokiem...na ogrody i domki na wzgórzu...
czasem myśl o własnym domku nie staje sie ideałem, a jeszcze (jak pisze Krystyna) zajmowanie się tym całym kramem...po co komu to?
wsiadam w samochód, w Olsztynie za każdym wręcz "rogiem" mam jezioro...i zieleń...i zero roboty z tym!
(bo przecież leń taki ze mnie, ale dobrze mi z tym!)
...dokładasz sobie z tym leniem , ale pewnie lubisz, żeby Cie pochwalić za Twoją pracowitość - jesteś taka - tak wyczytałam w Twoich postach...
znam Olsztyn i wiem, że ze swojego domku masz cudowne widoki, ale , jeśli będziesz zmieniała, to szukaj podobnych...
może nie tyle pracowita, co praktyczna...po prostu :)
jak mam do wyboru wygodę, to że mi sprzątają tzw. obejscie (bo mam w czynszu) i po pracy nie muszę tego robić - to po co? i jeszcze w miarę blisko (samochodem) do pracy, bo...prawie 14km :), no ale dziadkowie "po drodze" :)
to po co?
owszem - można komuś i kwiatki sadzić i inne rzeczy robić, ale...uwazam, że przynajmniej za "dobre słowo", bo jeśli ktoś tylko wymusza i same pretensje...to po prostu się nie ma serca do tego...
a ja jak "nie mam serca" - to nie robię...
do Miłoszka mam serce - a on uśmiechem za wszystko dziękuję i zresztą jest dzieckiem - to wtedy wiele rzeczy chce się robić, nawet takie, na które nie ma się ochoty...
2 marca 2011 20:44 | ID: 436445
Ja właśnie pracuję nad taką zmianą, zobaczymy jak to wyjdzie...zaczynam już się niecierpliwić...
3 marca 2011 00:05 | ID: 436672
Ja właśnie pracuję nad taką zmianą, zobaczymy jak to wyjdzie...zaczynam już się niecierpliwić...
...ale aktualnej pracy zawodowej chyba nie zmieniasz ...
3 marca 2011 02:12 | ID: 436677
Na chwilę obecną nic bym nie zmieniła - oby tak dalej było...
3 marca 2011 12:59 | ID: 437120
Ja właśnie pracuję nad taką zmianą, zobaczymy jak to wyjdzie...zaczynam już się niecierpliwić...
...ale aktualnej pracy zawodowej chyba nie zmieniasz ...
Wszystko zostaje w rodzine ( czytaj SZtuka), ale chcę trochę się przeprofilować;)
17 marca 2011 13:19 | ID: 456247
napisze ,ze zle niemam ....ale jezeli mnialbym zmienic to zawod.....czlowiek majac 15 lat niewie jaki obrac zawod,gdzie dalej na studia dopiero po dlugim czasie zrozumnie co go tak naprawde w zyciu interesuje
17 marca 2011 16:09 | ID: 456473
napisze ,ze zle niemam ....ale jezeli mnialbym zmienic to zawod.....czlowiek majac 15 lat niewie jaki obrac zawod,gdzie dalej na studia dopiero po dlugim czasie zrozumnie co go tak naprawde w zyciu interesuje
Tak to prawda.
17 marca 2011 17:17 | ID: 456511
...a czy tak łatwo zmienić zawód - kapłana / myślę o katolickim /...tyle lat bardzo trudnej wszechstronnej nauki, wyrzeczeń...bez żony i dzieci...
jeśli młodzieniec rezygnuje w trakcie nauki - rozumiem, ale jak zrezygnować już po kilku latach pracy w kapłaństwie...
...znam prawie 40-letniego mężczyznę, który zrezygnował z dalszego studiowania na 5 roku seminarium duchownego...ożenił się dość późno - ma 2 -letnią córcię...
często z nim rozmawiam i Coś w Nim się wyczuwa "innego", ale bardzo pozytywnego...
On , z racji swojego zachowania , wiedzy, inteligencji, sposobie wysławiania się - u mnie zawsze będzie księdzem...
jest wspaniałym mężem i ojcem:-)))...a jak pięknie mówi o Kościele:-)
nigdy nie pytam Go o przyczynę rezygnacji z kapłaństwa...
8 kwietnia 2011 09:08 | ID: 482200
Jak tak się nad tym zastanawiam to chyba nic... a przynajmniej nic z takich poważnych spraw. Zmieniłabym fryzurę, kolory na ścianach, może trochę garderobę - ale to wszystko to pierdołki.
29 czerwca 2011 10:02 | ID: 573592
W życiu zawsze jest coś co chcielibyśmy zmienić, ale to dobrze, bo dzięki temu możemy się stale rozwijać. Czy nie to właśnie jest sensem życia? Wielu ludzi, którzy nie mają nikogo bliskiego traci poczucie sensu życia w świecie, w którym powszechnie uważa się, że jest nim miłość. Owszem jest, ale nie tylko ona.
29 czerwca 2011 10:17 | ID: 573604
Zmieniłabym, jedną rzecz:) Ale to błahostka i póki co, nie zawracam sobie nią głowy:)
29 czerwca 2011 13:27 | ID: 573786
Poszłabym na architekturę ogrodów w Berlinie, na którą się dostałam. Ale pewnie nie byłabym dziś z moim mężem i z moją córką. Pewnie moje życie byłoby inne, ale może nie lepsze. Czyli może lepiej zostanę przy tym, co mam.
29 czerwca 2011 13:31 | ID: 573792
czasem to może i dobrze, że nie możemy czegoś zmienić...czasem zmienia sie mimochodem i cós , co wydawałoby sie zmianą "na gorsze" - z czasem staje się zmianą..."na lepsze"...
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.