Witam Serdecznie,
Postanowiłem napisać na forum ponieważ od dłuższego czasu mam problem z dzieckiem mojej partnerki z którą jestem od 1,5 roku i z która mieszkam od 2mc. Napisałem że mieszkam lecz tak realnie bywam u niej praktycznie od 1,5roku co każdy weekend, i bardzo czesto w tygodniu. Dziecko zdążyło mnie dobrze poznać i się do mnie przyzwyczaić.
Problem polega na tym iż na początku było fajnie dziecko chciało się ze mną bawić wygłupialiśmy się, śmialiśmy, wariowaliśmy, bardzo dużo rozmawialismy pod nieobecność mamy ( opiekuję się dzieckiem )
Ojciec dziecka w ogóle się nim nieinteresuje, moja partnerka rozstała się z nim jak mała miała 2 lata teraz ma 8 od tego czasu widział ją może, dosłownie max 10razy - nie więcej. Nie dzwoni na świeta, na urodziny, nie wysyla prezentow, nie pisze, nieinteresuje się, placi alimenty i reszta go nieinteresuje-ma swoją rodzine.
Problem polega na tym że dziecko bardzo za nim tęskni i to widac, po ostatnich spotkaniach ( ostatnio są częsciej) Dziecko jest smutne przygnebione, po jednym z nich bolał ją brzuch, wymiotowała. Widzę że czasem oglada zdjecia taty, jakiś czas temu nawet mi o nim zaczęła opowiadac, rozmawiałem, pytałem żeby jej ''nie odepchnąć od siebie''
Moja partnerka co warto uwzględnić była przede mna i po rozstaniu z ojcem dziecka z innym partnerem z którym bardzo szybko zamieszkała, ona z dzieckiem, znali się miesiąc albo trzy- niewielka różnica. Mieszkali razem dwa lata, rozstali się. Po jakimś czasie pojawiłem się jam (około rok) Oczywiście nie od razu poznałem dziecko, bylo je trzeba do tego odpowiednio przygotować, po około 2 mc spotykania się z matką.
Wracając do powyższych wątków, teraz jest inaczej dziewczynka mało ze mna rozmawia, jest bardzo niegrzeczna, nie słucha, krzyczy, momentami zachowuję się bardzo dziwnie, np. mówiąc do niej podchodzi do mnie i krzyczy mi z bliska w twarz, wygłupiając się przy tym, śmieje się. Podczas rozmowy przez telefon dziecko wpada do pokoju i krzyczy. Od dłuższego czasu nigdzie nie chce ze mną wychodzić na lody na spacer, nad wodę, nie chce się bawić- wcześniej bawiliśmy się często, a jak już sie bawimy to wszystko szybko się nudzi. Wobec mamy również bywa niegrzeczna, tak jak nigdy dotąd, ale po czasie przytula się mówi że ja kocha itp.
Będąc ze mną sam na sam jest niedozniesienia, czasem jak jej czegoś zabraniam bije się po głowie, i to nie lekko, zresztą przy mamie również tak robi, bardzo żadko, ale bywa że jest awantura na całego, wcześniej nie było ich wcale-nie aż takich.
Wcześniej pytała się mamy kim ja dla niej jestem, czy zastąpie jej tate, mowila ze chialaby do mnie mowic tato, mnie również pytala kiedy sie wprowadze, wypytywala o mnie, pytala jaką rolę pełnię w jej życiu,nie tymi słowami ale o to chodziło...
Teraz jest z goła odwrotnie, mogłoby mnie wcale nie być, nie chce nigdzie wychodzic, itp to o czym pisałem powyżej. Zmieniłem również swoje nastawienie do dziecka, nie moge pozwolic zeby tak postepowalo wobec mnie, stalem sie bardziej stanowczy, ale i staram sie rozmawiac,nadal chce zabieraj ja na lody, na plac zabaw ale bez skutku.
Nie wiem czy powodem jej zachowania jest fakt iż ostatnimi czasy pojawił się jej ojciec, czy może to że często się kłocimy z moja parnterką o wychowanie dziecka. Moim zdaniem wychowanie pozostawia wiele do zyczenia. Np. dziecko zasypia w naszym łóżku przed telewizorem, ja siedze na fotelu wraz z moją kobieta i czekam az dziecko zasnie, wtedy mama zanosi je do swojego pokoju. Czesto są to godziny po 23:00, bywało nie raz tak że musialem wstac rano do pracy ale musialem czekac az dziecko zasnie zeby mozna bylo ja przeniesc i zebym ja mogl sie polozyc spac. Nie wspominajac juz o wspolnym polozeniu sie z moja kobieta w godzinach po 22:00-23-00 i wsponego obejrzenia np filmu w łóżku.
Bardzo często bywa tak ze dziewczynka chce ogladac bajki po 22:30 siedzi z nami w pokoju goscinnym i oglada bajki, i ja musze rowniez te bajki w tych godzinach ogladac- Sądzę że powinien to byc juz czas dla doroslych.
Nie ma zwyczaju jadania sniadan przy stole, trzeba jej podawac do łóżka, w roku szkolnym trzeba ja karmić żeby zjadla sniadania---- Ma 8 lat.
Jest strasznie, strasznie rozpieszczona, nie szanuje pieniądza, kupuje sie jej cos co bardzo chce po tym to zostawia, rowniez tak jest w przypadku smakołyków,a jesli sie jej nie kupi to nie ma humoru, jest nie mila i naburmuszona. Bardzo nieładnie się odnośi np zamknij się, kiedyś raz zdarzyło sie do mojej osoby zamknij pysk. Tego jest wiele,wiecej i to wszystko zaczelo sie od 2-3 ostatnich mc.
Nie wiem czy powodem jest jej ojciec czy nasze kłotnie o nią które ona niestety ma okazje slyszec co jest ogromnym błędem, kilka razy mama powiedziala przy niej do mnie zebym sie nie wtracal w wychowanie,ja również przy dziecku czasem mowie co jest nie tak, ale nie uważam że mowienie że powinna spac w swoim pokoju lub lepiej sie odnosic bylo czyms dziwacznym.
Boję się że rozstaniemy się, bo jest bardzo źle, obawiam się również wspólnych wakacji bo jak wspomnialem dziecko jest bardzo rozpieszczone, nie milo mi sie slucha rowniez z jej usta zdan typu ze nie jestem tata i nigdy nie bede albo za ja o niczym nie decyduje, ze decyduje mama.
Ps. Strasznie mnie również irytuje jak babcia dziecka, przypomina malej zeby dzwonila do ojca na dzien ojca na jego urodziny, itp. Mowi ze ojca ma sie jednego, ze musi o tym pamietac, sadze ze na tle tego jak ojciec ma gdzies swoje dziecko nie powinno miec to miejca...
Proszę o radę.
Pozdrawiam ;)