Co mam zrobić - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

Co mam zrobić

12odp.
Strona 1 z 1
Odsłon wątku: 2970
Avatar użytkownika MagdaM.
  • Zarejestrowany: 05.03.2014, 18:21
  • Posty: 10
  • Zgłoś naruszenie zasad
5 marca 2014, 19:09 | ID: 1089696

Piszę bo nie potrafię i nie mogę, mówić o tym na głos. Zacznę od krótkiego wstępu. Jestem mężatką od 6 lat. Powiem tak, moje małżeństwo nigdy nie było zgodne. Ja i mąż to dwa odmienne temperamenty, jak ogień i woda. Nie potrafimy się w wielu kwestiach dogadać, a jednak los sprawił że jestesmy razem, mamy dzieci. Wzięlismy ślub po trzech latach znajomości, byliśmy zakochani, wpatrzeni w siebie. Może to zabawne ale wtedy nie dostrzegaliśmy, że my do siebie nie pasujemy... Ale to inna bajka.

Przechodzę do rzeczy...

Wiosną ubiegłego roku w moim małżeństwie działo się źle, ciągłe zgrzyty, niedomówienia itd. W pewnym momencie straciłam chęć "walki" o nasz związek, przestałam się starać dogadać, nie zależało mi na tym. Chciałam oderwać się od rutyny chociaż na chwilę. Po pracy w wolnych chwilach raz weszłam na czat, później drugi takie tam "flirty bez racji dalszego bytu. Aż pewnego wieczoru będąc na czacie poznałam wirtualnie pewnego mężczyznę,ma na imię Marcin . Pisał że żona go zdradziła, że nie potrafi się w tym odnaleźć. Pokrótce streścił mi swoje życie. Nie wiem dlaczego ale jego " historia" bardzo mnie ujęła- teraz pomyślicie że to było bardzo naiwne myślenie, pewnie tak ale... Od samego początku wydawał mi się jakoś znajomy. Dziwne było to uczucie. Następnie wymieniliśmy się numerami telefonu. Pisaliśmy do siebie przez jakieś trzy dni i okazało się że my się znamy! Mieszkamy co prawda w innych miejscowościach ale znamy się długo, Jego żonę znam też. Było to dla mnie niewiarygodne...

Ktoregoś wieczora dostałam od niego sms, napisał że nie ma po co żyć itd. Zaproponowałam spotkanie, chciałam go jakoś wesprzeć, pogadać tylko tyle- nie zakładałam że coś między nami może być. Spotkaliśmy się raz, później drugi. Mówił że dzięki mnie chce mu się znowu żyć, że bardzo mu pomagam. Lubiłam z nim te rozmowy o wszystkim i o niczym. Oczarował mnie, jak małolata straciłam głowę. Było jeszcze kilka spotkań aż przekroczyliśmy granicę, co zaskutkowało tym, że zostaliśmy kochankami.

Dręczą mnie wyrzuty sumienia. Znam jego rodzinę on zna moją. Strasznie to zawiłe. Dalismy sobie przepiekne chwile ,a tak naprawdę jestesmy teraz jeszcze bardziej nieszczęśliwi. Nie potrafię z niego zrezygnować, wymazać z pamięci ...

Nie wiem co robić :(

Avatar użytkownika Sonia
SoniaPoziom:
  • Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
  • Posty: 112855
1
  • Zgłoś naruszenie zasad
5 marca 2014, 19:14 | ID: 1089700

Zrezygnuj z kochanka i walcz o rodzinę. Moze bedzie Ci ciężko. Ale tak bedzie teraz. Potem zapomnisz o nim. Masz dzieci, męża...Masz o co walczyć. Jak mąz zobaczy,  ze Ty się starasz, to moze i On będzie miał chęć walczyć.

Avatar użytkownika Sylwiaws
SylwiawsPoziom:
  • Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
  • Posty: 4215
2
  • Zgłoś naruszenie zasad
5 marca 2014, 19:26 | ID: 1089710

No ale czego ty chcesz?  Zadaj sobie to pytanie.

Avatar użytkownika MagdaM.
  • Zarejestrowany: 05.03.2014, 18:21
  • Posty: 10
3
  • Zgłoś naruszenie zasad
5 marca 2014, 20:03 | ID: 1089742

Czego chcę... dobre pytanie. Chcę aby moje dzieci były szczęśliwe i ja też chcę być szczęśliwą. Nie jestem egoistką, po prostu wiem że kilka lat mojego życia zmarnowałam.   Z jednej strony jest mąż- stabilność a zarazem rutyna po drugiej stronie Marcin, a z nim kojarzą mi się najlepsze chwile, dał mi chęć do walki o swoje życie. To dzięki niemu otworzyłam oczy i uwierzyłam w siebie. Z zakukanej kobiety stałam się kobietą odważną.

Nie wiem czy ktoś jest w stanie mnie zrozumieć...

Czuję że jestem zła bo nie potrafię zerwać z nim kontaktu, a serce boli jak pomyślę że to miałby być koniec.

Rozwodu nie chcę bo dzieci na tym ucierpią- teraz pewnie spotka mnie za to lincz słowny

Jedno wiem na pewno że gdybym wiedziała jak to wszystko się rozwinie dla swojego dobra poszłabym w drugą stronę ale czasu nie cofnę

Wiem, że sama muszę się z tym uporać, podjąć decyzję ale dobrze robi takie "wyżalenie"

Avatar użytkownika Mameks60
Mameks60Poziom:
  • Zarejestrowany: 07.09.2013, 12:26
  • Posty: 4899
4
  • Zgłoś naruszenie zasad
5 marca 2014, 20:28 | ID: 1089750

Drogi Anonimie swoim postępowaniem unieszczęśliwiasz dwie rodziny. Sama piszesz, że rozwodu nie chcesz - to o co Ci chodzi?

Kobieto zejdż na ziemię i zawalcz o swoje małżeństwo.

Avatar użytkownika Sylwiaws
SylwiawsPoziom:
  • Zarejestrowany: 15.12.2009, 22:07
  • Posty: 4215
5
  • Zgłoś naruszenie zasad
5 marca 2014, 20:33 | ID: 1089753

To jestem teraz tego zdania co Sonia. Tyle,ze pamiętaj,ze trudno będzie i czasem będziesz chciała się poddać. W tedy zadaj znowu sobie pytanie: Czego ja chce?

Jeśli sie zmieniłaś to mąż tez to pewnie widzi. I na pewno jest a tyle inteligentny,ze nie będzie tego przypisywał poradnikowi z Empiku. Jedno jest pewne musisz wiedzieć czego chcesz by sie nie szamotać.

Avatar użytkownika Artika
ArtikaPoziom:
  • Zarejestrowany: 18.09.2012, 14:39
  • Posty: 4749
6
  • Zgłoś naruszenie zasad
6 marca 2014, 09:54 | ID: 1089903

Być może zostanę zakrzyczana, ale napiszę co mi się rzuca w oczy.

Wiesz co... ja myślę, że Ty czułaś że pójdzie w tym kierunku.

Nie wiem czy świadomie czy tylko podświadomie, ale z tego co piszesz to nie chciało Ci się ratować małżeństwa i brzydko ale dobitnie mówiąc poszłaś szybko na łatwiznę, całkiem niepokolei (bo wchodzenie na czat to jeszcze może być jakaś forma rozrywki, ale numery telefonów, spotkania - to już oczywista sprawa a Ty nie jesteś nastolatka). Bo "nowego" życia nikt by Ci nie zabronił, gdybyś wcześniej spróbowała podjąć pracę nad małżeństwem. Takie zawirowania, zgrzyty, niedomówienia zdarzają się o wiele częściej niż myślisz w niejednym związku, ale to nie powód by nie pracować nad nim. Chyba że okres czasu takiego marazmu w związku jest długi bez konkretnych zmian to wtedy rzeczywiście lepiej odpuścić.

Pisząc że uważasz iż jesteś zła, że serce boli nie sądzisz że to wymówka od działania.

Na koniec - moim zdaniem jeśli chcesz gotowej odpowiedzi na pytanie " co zrobić? " to tak jak podpowiadają dziewczyny - zawalcz o małżeństwo z pełną świadomością o co walczysz a przy okazji zawalcz o siebie, bo za chwilę już za sekundę tak się pogubisz że złamiesz życie o wiele wiele większej ilości osób niż myślisz, bo to już nie chodzi tylko o Ciebie, prawda?

Użytkownik usunięty
    7
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 marca 2014, 13:14 | ID: 1089963

    Ja mam wrażenie, że podoba Ci się życie na krawędzi. Dlaczego tak myślę? Otóż dlatego, że w ogóle nie próbujesz wyjść z tej sytuacji. Życie w kłamstwie niesie za sobą poważne konsekwencje, które prędzej czy później będziesz musiała ponieść. Z takich sytuacji nie da się wyjść obronną ręką. Zawsze ktoś ucierpi. Musisz sobie przemyśleć to wszystko, ustalić priorytety i dokonać takiego wyboru, aby tych "ofiar" było jak najmniej.

    Żyjąc z innymi ludźmi jesteśmy poniekąd odpowiedzialni również za ich życie, nasze decyzje mogą wpływać, czy nawet kształtować życie innych. Pomyśl o tym przy podejmowaniu decyzji.

    Ostatnio edytowany: 06.03.2014, 13:17, przez: Jaśmina
    Avatar użytkownika Dunia
    DuniaPoziom:
    • Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
    • Posty: 18894
    8
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 marca 2014, 13:40 | ID: 1089976

    Zagubiona Magdo!!!


    Nie będzie linczu. Ale chciałabym pomóc Tobie wyjść z honorem ( tak z honorem kobiety) z tej zagmatwanej przez Ciebie sytuacji. 

    Twoja sytuacja "z przed zdradą "niczym nie różniła się od sytuacji większości kobiet. Po kilku latach "żonowania i matkowania" każda z nas ma dość i chce odskoczni.  Niektóre tak jak Ty znalazły sposób najłatwiejszy. Romans.


    W małżeństwie nie oczekujmy samych wzniosłych i radosnych chwil. I nie składajmy winy za niepowodzenia  na różne temperamenty. To właśnie te różne temperamenty pozwalają na długowieczne małżeństwa. To w takich małżeństwach nie ma nudy. 


    Nie ma małżeństw idealnych!!! No, chyba w opowiadaniach" przyjaciółek". 


    Radzę Tobie zerwać tę internetową znajomość. I lekko ją potraktować. Było minęło. Ten Marcin na pewno Tobie nie mówił prawdy. Wszyscy zdradzający mężczyźni są odrzuceni przez żony, które ich nie rozumieją. 


    Dla dobra sprawy nie mów o tym romansie mężowi. a już nigdy, powtarzam nigdy koleżankom i przyjaciółkom.


    Zajmij się domem i dziećmi a jak ochłoniesz mężem i sobą. 


    Wiem, wiem piszę jak przedpotopowa ciotka klotka. Ale czasy zmieniają się a nasz babski stosunek do męża , rodziny i tak pozostaje bez zmian. Chcemy utrzymać rodzinę , kochamy dzieci a po wielu latach gdy dzieci wylecą z gniazda, stwierdzamy, że bardzo kochamy swojego męża. 


    I u Ciebie też tak będzie. A zauroczenie Marcinem minie tak szybko jak przyszło. 


    I tego najbardziej Tobie życzę!!!

    Avatar użytkownika MagdaM.
    • Zarejestrowany: 05.03.2014, 18:21
    • Posty: 10
    9
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 marca 2014, 13:42 | ID: 1089981

    Muszę przyznać że w Waszych wypowiedziach jest dużo racji.

    Artika - gdy okazało się że znamy się od dawna, podświadomie pomyślałam, że spotykając się z nim może coś  z tego wyniknąć ale nie wierzyłam w to że tak dlaeko jestem w stanie zabrnąć.

    Jaśmina - fakt podoba mi się życie na krawędzi, dlaczego? Dlatego, że gdy jestem z nim czuję się tak jakby nie istniały problemy, wtedy liczy się ta chwila i nic więcej.  Po powrocie do domu znowu staję się sprzataczką, kelnerką, kucharką, opiekunką i nic poza tym.

    Sylwiaws - mąż jest inteligentny na tyle żeby odnosić sukcesy w zawodzie ,nic poza tym. Nie wiem, może po prostu nie chce zauważyć tego że ja się zmieniłam.

    Dzisiaj zrobiłam krok do przodu aby zakończyć destrukcyjne relacje z M. Wcale nie jest/ nie będzie to proste. On twierdzi, że nie wyobraża sobie tego, że tak po prostu to ma się skończyć.

    Avatar użytkownika Sonia
    SoniaPoziom:
    • Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
    • Posty: 112855
    10
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 marca 2014, 14:06 | ID: 1089991
    Anonim (zagubiona Magda) (autor wątku) (2014-03-06 14:42:21)

    Muszę przyznać że w Waszych wypowiedziach jest dużo racji.

    Artika - gdy okazało się że znamy się od dawna, podświadomie pomyślałam, że spotykając się z nim może coś  z tego wyniknąć ale nie wierzyłam w to że tak dlaeko jestem w stanie zabrnąć.

    Jaśmina - fakt podoba mi się życie na krawędzi, dlaczego? Dlatego, że gdy jestem z nim czuję się tak jakby nie istniały problemy, wtedy liczy się ta chwila i nic więcej.  Po powrocie do domu znowu staję się sprzataczką, kelnerką, kucharką, opiekunką i nic poza tym.

    Sylwiaws - mąż jest inteligentny na tyle żeby odnosić sukcesy w zawodzie ,nic poza tym. Nie wiem, może po prostu nie chce zauważyć tego że ja się zmieniłam.

    Dzisiaj zrobiłam krok do przodu aby zakończyć destrukcyjne relacje z M. Wcale nie jest/ nie będzie to proste. On twierdzi, że nie wyobraża sobie tego, że tak po prostu to ma się skończyć.

    Kazda z nas tak ma. Jak jest rodzina, dzieci, to są obowiązki, trzeba prać, gotować sprzątać ITD.... tak jest w zyciu. Nie zmienisz tego, ale mozesz bardziej zaangażować rodzinę w to, aby Ci pomagała.

    Avatar użytkownika MagdaM.
    • Zarejestrowany: 05.03.2014, 18:21
    • Posty: 10
    11
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 marca 2014, 14:12 | ID: 1089996

    dzieciaków raczej nie zaangażuję bo są jeszcze małe a męża wcale siedzi albo w pracy a po pracy też w pracy- tak nie pomyliłam się  tak jest

    Avatar użytkownika Sonia
    SoniaPoziom:
    • Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
    • Posty: 112855
    12
    • Zgłoś naruszenie zasad
    6 marca 2014, 14:15 | ID: 1090000
    Anonim (zagubina Magda) (autor wątku) (2014-03-06 15:12:40)

    dzieciaków raczej nie zaangażuję bo są jeszcze małe a męża wcale siedzi albo w pracy a po pracy też w pracy- tak nie pomyliłam się  tak jest

    Ale jak mąż wraca, to Ty wtedy mozesz zaprosić koleżankę na kawkę, bądź iść do kosmetyczki... Musisz przecież mieć chwilkę dla siebie!!!