Dziecko na pogrzebie!
Wiadomo, śmierć jest to sytuacja nieunikniona i każdy z nas kiedyś umrze.
Z biegiem lat żegnamy swoich dziadków, rodziców, dalszą rodzinę, znajomych...
Na pogrzebie mojej mamy była dwójka dzieci: moja dwuletnia córka i pięcioletni synek koleżanki.
Na pewno starszy chłopiec więcej już rozumiał, ale jeszcze nie za dużo.
Dzieci nie wchodziły do kaplicy, ale były obecne podczas mszy pogrzebowej. Nie zabierałabym swojej córki, ale rodzice mojego męża przez cały czas opiekowali się nią podczas ceremonii.
Co dziwnego, jak kilka dni później wybraliśmy się na cmentarz, Natalka wchodząc na niego od razu krzyczała: "BABA, BABA"
Co myślicie o obecności dzieci na pogrzebach?
W poniedziałek bylam na pogrzebie swojej babci, a prababci mojego 6 letniego synka. Pojechał ze mną na pogrzeb. Nie naciskałam go na wejście do kaplicy, sam zdecydował, by być blisko trumny. Był ciekawy, słuchał księdza, pytał, dlaczego prababcia zmarła ( miała za 3 tygodnie skonczyć 100 lat...)
Na cmentarzu, kiedy trumna znikneła w dole, mój synek sie wzruszył. Poplakał, z żalu, za prababcią. A ja go tulilam do siebie. I powtarzałam, że prababci teraz jest bardzo dobrze...
Na pogrzebie wiele było młodszych od Szymka dzieci. W większości nie rozumiały co się dzieje.
Każda mama zna swoje dziecko i sama decyduje, czy zabrac malucha na pogrzeb, czy nie. Ja kiedyś byłam przeciwko. A teraz uważam, że śmierć to część O tym te życia.ż dziecko powinno wiedzieć...
z tym się zgadzam. po śmierci mojego dziadka na początku roku tłumaczyłam im co się stało. długo zadawali pytania. zwłaszcza Marcel.
Mysle, ze nikt tu nie neguje tego, ze dziecko powinno wiedziec co to znaczy -smierc- ale uczestnictwo w ceremonii pogrzebu to juz inna kwestia.
W poniedziałek bylam na pogrzebie swojej babci, a prababci mojego 6 letniego synka. Pojechał ze mną na pogrzeb. Nie naciskałam go na wejście do kaplicy, sam zdecydował, by być blisko trumny. Był ciekawy, słuchał księdza, pytał, dlaczego prababcia zmarła ( miała za 3 tygodnie skonczyć 100 lat...)
Na cmentarzu, kiedy trumna znikneła w dole, mój synek sie wzruszył. Poplakał, z żalu, za prababcią. A ja go tulilam do siebie. I powtarzałam, że prababci teraz jest bardzo dobrze...
Na pogrzebie wiele było młodszych od Szymka dzieci. W większości nie rozumiały co się dzieje.
Każda mama zna swoje dziecko i sama decyduje, czy zabrac malucha na pogrzeb, czy nie. Ja kiedyś byłam przeciwko. A teraz uważam, że śmierć to część O tym te życia.ż dziecko powinno wiedzieć...
z tym się zgadzam. po śmierci mojego dziadka na początku roku tłumaczyłam im co się stało. długo zadawali pytania. zwłaszcza Marcel.
Mysle, ze nikt tu nie neguje tego, ze dziecko powinno wiedziec co to znaczy -smierc- ale uczestnictwo w ceremonii pogrzebu to juz inna kwestia.
Wszystko adekwatnie do wieku. Moja Julka nie była na pogrzebie pradziadka, a mimo to po jego śmierci długi czas miała kosmzary, a do dziś po 2 latach płacze, że my kiedyś umrzemy... To nie jest takie oczywiste, że dziecko powinno wiedzieć...
- Zarejestrowany: 13.03.2008, 15:28
- Posty: 1733
Z drugiej strony - przypomnijcie sobie, jak byliście mali:) Czy ktoś z Wami się tak cackał i zastanawiał się, czy brac na pogrzeb, czy nie? Ze mną rodzice się nie cackali, byłam na pogrzebie babci, jako mała dziewczynka. Nikt za bardzo ze mną nie rozmawiał o problemach egzystencjalnych ;)
Może jednak za bardzo się "cackamy" z naszymi dziećmi? Taka własnie myśl do mnie przyszła:)
- Zarejestrowany: 03.06.2013, 12:13
- Posty: 42
Ja jako dziecko bywałaem na pogrzebach, nasze dzieci tez żegnały pra dziadków i babcie, nie ma w tym nic złego, nawet jeśli podejdzie do trumny i się pożegna. Nawet nie wyobrażam sobie by nie mogło kogoś bliskiego pożegnać, przecież to samo zycie, po za tym dzieci przezywają ti inaczej jak my.
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
Z drugiej strony - przypomnijcie sobie, jak byliście mali:) Czy ktoś z Wami się tak cackał i zastanawiał się, czy brac na pogrzeb, czy nie? Ze mną rodzice się nie cackali, byłam na pogrzebie babci, jako mała dziewczynka. Nikt za bardzo ze mną nie rozmawiał o problemach egzystencjalnych ;)
Może jednak za bardzo się "cackamy" z naszymi dziećmi? Taka własnie myśl do mnie przyszła:)
ja jako małe dziecko na pogrzeby mie chodziłam , po raz pierwszy byłam jako nastolatka ....
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
A ja jako dziecko bylam nie raz, kiedyś jak ktos umierał po sasiedzku, wystawienie było w domu i szlo się żegnać z modlitwą sąsiada, bardzo to lubiłam jako dosrosła bardziej to przezywam. Moje dzieci uczestnicza w pożegnaniu, zawsze ich zabieramy ze sobz , czy wesoła okazja czy smutna.
A ja jako dziecko bylam nie raz, kiedyś jak ktos umierał po sasiedzku, wystawienie było w domu i szlo się żegnać z modlitwą sąsiada, bardzo to lubiłam jako dosrosła bardziej to przezywam. Moje dzieci uczestnicza w pożegnaniu, zawsze ich zabieramy ze sobz , czy wesoła okazja czy smutna.
Ja też pamiętam pogrzeby, na które byłam zabierana jako dziecko. Ja nie widzę problemu w zabieraniu dziecka na pogrzeb, zwłaszcza jeśli chodzi o takie dziecko powyżej 3 lat, które już wiele rozumie i potrafi zachować powagę. Ja zabrałam dwuletniego Szymciura na pogrzeb prababci i żałuję, że go nie zostawiłam u ciotki wcześniej. Nudziło mu się i był strasznie niegrzeczny. Nie rozumiał powagi sytuacji, nie chciał siedzieć w ławce, przez co i ja się nie mogłam należycie skupić i przeżywać uroczystości tak jak należy, bo musiałam skupić się na uspakajaniu dziecka. Dwuletnie dziecko i tak nie będzie pamiętało, czy było na pogrzebie czy nie, więc dla niego to będzie bez znaczenia, czy pożegnało babcię/prababcię - tak myślę. Starsze dziecko na pewno bym zabrała.
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
miałam do czynienia z chłopcem 5 letnim , który o pogrzebie własnego ojca opowiadał mi z uśmiechem . Nie rozumiał , dlaczego wszyscy płakali skoro tatę już nic nie bolało . Moim zdaniem małe dzieci nie mają umiejętności obiektywnej oceny sytuacji dlatego ja osobiście dziecka na pogrzeb bym nie zabrała ...
miałam do czynienia z chłopcem 5 letnim , który o pogrzebie własnego ojca opowiadał mi z uśmiechem . Nie rozumiał , dlaczego wszyscy płakali skoro tatę już nic nie bolało . Moim zdaniem małe dzieci nie mają umiejętności obiektywnej oceny sytuacji dlatego ja osobiście dziecka na pogrzeb bym nie zabrała ...
Niektórzy dorośli też nie potrafią się na pogrzebie zachować. Ostatnio byłam na pogrzebie, na który zjechała się rodzina, która się od dawna nie widziała. Najchętniej by do kościoła wcale nie wchodzili, też sobie z uśmiechami opowiadali co tam u nich słychać ;)
Z drugiej strony - przypomnijcie sobie, jak byliście mali:) Czy ktoś z Wami się tak cackał i zastanawiał się, czy brac na pogrzeb, czy nie? Ze mną rodzice się nie cackali, byłam na pogrzebie babci, jako mała dziewczynka. Nikt za bardzo ze mną nie rozmawiał o problemach egzystencjalnych ;)
Może jednak za bardzo się "cackamy" z naszymi dziećmi? Taka własnie myśl do mnie przyszła:)
Pewnie, że się zastanawiali. Byłam pierwszy raz jako 8-latka.
miałam do czynienia z chłopcem 5 letnim , który o pogrzebie własnego ojca opowiadał mi z uśmiechem . Nie rozumiał , dlaczego wszyscy płakali skoro tatę już nic nie bolało . Moim zdaniem małe dzieci nie mają umiejętności obiektywnej oceny sytuacji dlatego ja osobiście dziecka na pogrzeb bym nie zabrała ...
Bo wszystko zależy od dziecka. My rodzice najlepiej znamy swoje dzieci i wiemy co dla nich dobre. Ja sobie nie wyobrażam Julki przy trumnie kogoś bliskiego, przynajmniej na razie. To byłby dla niej szok. Jest bardzo wrażliwa.
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
To fakt , tez jak ostatnio bylam na pogrzebie to obserwowalam takie zachowania.
- Zarejestrowany: 01.10.2009, 10:38
- Posty: 4075
miałam do czynienia z chłopcem 5 letnim , który o pogrzebie własnego ojca opowiadał mi z uśmiechem . Nie rozumiał , dlaczego wszyscy płakali skoro tatę już nic nie bolało . Moim zdaniem małe dzieci nie mają umiejętności obiektywnej oceny sytuacji dlatego ja osobiście dziecka na pogrzeb bym nie zabrała ...
Dlatego uważam, że dzieci powinno się przyzwyczajać do każdej sytuacji. Oczywiście2-3 letnie nie rozumie i nawet przeszkadza, to zrozumiałe. Ale jeżeli dziecko jest rozwinięte, rozsądne, gdy mieszka z osoba, która nagle znika i nie rozumie co się z nią stało to wg mnie jest gorsze, niż pogrzeb czy chodzenie na groby bliskich. Oczywiście każdy rodzic zrobi po swojemu, bo najlepiej zna dziecko. Ja na pogrzebie pierwszy raz byłam u babci jak miałam 8 lat. Za miesiąc miałam I Komunię. Mama od małego mówiła, ze należy się pożegnać ze zmarłym i nigdy mnie to nie przerażało. Chodziłam też z mamą na tzw. "pustą noc" do krewnych i znajomych (wieś-wszyscy się znali) i może dlatego tak samo postępowałam wobec syna. I myślę, że robiłam dobrze.
Ja pierwszy raz na pogrzebie byłam w wieku 17 lat? I nie dlatego, że umarł mi ktoś bliski, tylko była "okazja" zobaczenia, z ciekawości.
Nigdy nikt mnie z rodziny nie zabierał na pogrzeby, bo i jak na razie na szczęście większość bliskiej i dalekiej rodziny żyje.
I fakt, to prawda- niekiedy dorosły człowiek gorzej zachowuje się na pogrzebie, niż dziecko. Niektórzy ludzie pogrzeb traktują jak wesele dosłownie... Okazja do spotkania po latach...
Ale to już można pogadać po pogrzebie, na stypie... Mnie to jeszcze tak bardzo nie przeszkadzało.. chyba mocno tolerancyjna jestem, ale mojej babci już tak.
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
temat śmierci jest u wielu osób tematem tabu i to wg.mnie jest złe podejście . Jeśli z dzieckiem nigdy tego tematu nie poruszymy to ono nawet jako nastolatek w chwili śmierci kogoś bliskiego może przeżyć traumę , a to jest moim zdaniem zupełnie niepotrzebne ...
- Zarejestrowany: 01.10.2009, 10:38
- Posty: 4075
miałam do czynienia z chłopcem 5 letnim , który o pogrzebie własnego ojca opowiadał mi z uśmiechem . Nie rozumiał , dlaczego wszyscy płakali skoro tatę już nic nie bolało . Moim zdaniem małe dzieci nie mają umiejętności obiektywnej oceny sytuacji dlatego ja osobiście dziecka na pogrzeb bym nie zabrała ...
Dlatego uważam, że dzieci powinno się przyzwyczajać do każdej sytuacji. Oczywiście2-3 letnie dziecko nie rozumie i nawet przeszkadza, to zrozumiałe. Ale jeżeli dziecko jest rozwinięte, rozsądne, gdy mieszka z osoba, która nagle znika i nie rozumie co się z nią stało to wg mnie jest gorsze, niż pogrzeb czy chodzenie na groby bliskich. Oczywiście każdy rodzic zrobi po swojemu, bo najlepiej zna dziecko. Ja na pogrzebie pierwszy raz byłam u babci jak miałam 8 lat. Za miesiąc miałam I Komunię. Mama od małego mówiła, ze należy się pożegnać ze zmarłym i nigdy mnie to nie przerażało. Chodziłam też z mamą na tzw. "pustą noc" do krewnych i znajomych (wieś-wszyscy się znali) i może dlatego tak samo postępowałam wobec syna. I myślę, że robiłam dobrze.
Przed chwilą pracowaliśmyz Mateuszem na działce (kopanie kartofli) i mając w pamięci tę dyskusję, zapytałam go czy coś pamięta z pogrzebu dziadka i czy udział później w pogrzebie teściów był dla niego jakąś traumą, czy go to przerażało-powiedział, że nie, że był ciekawy co się dzieje, oglądał kaplicę, a dziadek spał. Wszystko więc zależy od dziecka, od jego rozwoju, charakteru. Od niemowlaka chodził do kościoła, całą mszę przesiedział grzecznie najpierw w wózku, później na kolanach. jako przedszkolak siedział już samodzielnie z dziećmi na ławeczkach. Ponieważ był jedynakiem starałam się od początku usamodzielniać go, aby nie wyrósł na maminsynka.
- Zarejestrowany: 26.01.2010, 18:21
- Posty: 18946
miałam do czynienia z chłopcem 5 letnim , który o pogrzebie własnego ojca opowiadał mi z uśmiechem . Nie rozumiał , dlaczego wszyscy płakali skoro tatę już nic nie bolało . Moim zdaniem małe dzieci nie mają umiejętności obiektywnej oceny sytuacji dlatego ja osobiście dziecka na pogrzeb bym nie zabrała ...
Dlatego uważam, że dzieci powinno się przyzwyczajać do każdej sytuacji. Oczywiście2-3 letnie dziecko nie rozumie i nawet przeszkadza, to zrozumiałe. Ale jeżeli dziecko jest rozwinięte, rozsądne, gdy mieszka z osoba, która nagle znika i nie rozumie co się z nią stało to wg mnie jest gorsze, niż pogrzeb czy chodzenie na groby bliskich. Oczywiście każdy rodzic zrobi po swojemu, bo najlepiej zna dziecko. Ja na pogrzebie pierwszy raz byłam u babci jak miałam 8 lat. Za miesiąc miałam I Komunię. Mama od małego mówiła, ze należy się pożegnać ze zmarłym i nigdy mnie to nie przerażało. Chodziłam też z mamą na tzw. "pustą noc" do krewnych i znajomych (wieś-wszyscy się znali) i może dlatego tak samo postępowałam wobec syna. I myślę, że robiłam dobrze.
Przed chwilą pracowaliśmyz Mateuszem na działce (kopanie kartofli) i mając w pamięci tę dyskusję, zapytałam go czy coś pamięta z pogrzebu dziadka i czy udział później w pogrzebie teściów był dla niego jakąś traumą, czy go to przerażało-powiedział, że nie, że był ciekawy co się dzieje, oglądał kaplicę, a dziadek spał. Wszystko więc zależy od dziecka, od jego rozwoju, charakteru. Od niemowlaka chodził do kościoła, całą mszę przesiedział grzecznie najpierw w wózku, później na kolanach. jako przedszkolak siedział już samodzielnie z dziećmi na ławeczkach. Ponieważ był jedynakiem starałam się od początku usamodzielniać go, aby nie wyrósł na maminsynka.
też jestem zdania , że dziecko powinno się przyzwyczajać do każdej sytuacji . Jednak oswajanie go ze śmiercią nie powinno się zacząć w chwili pogrzebu bliskiej dla nas i dla dziecka osoby . Są ku temu inne , bardziej spokojne pod względem emocjonalnym sytuacje ...
- Zarejestrowany: 15.01.2011, 19:28
- Posty: 8123
W maju pochowaliśmy mojego teścia,Marika była razem z nami.W kościele siedziała cichutko i tylko raz zapytała czy dziadek śpi,na cmentarzu była już w wózku i z daleka od trumny.
- Zarejestrowany: 17.09.2010, 14:30
- Posty: 394
miałam do czynienia z chłopcem 5 letnim , który o pogrzebie własnego ojca opowiadał mi z uśmiechem . Nie rozumiał , dlaczego wszyscy płakali skoro tatę już nic nie bolało . Moim zdaniem małe dzieci nie mają umiejętności obiektywnej oceny sytuacji dlatego ja osobiście dziecka na pogrzeb bym nie zabrała ...
A może to właśnie on przeżywał śmierć taty właściwie? Nie uzurpujmy sobie prawa do wydawania sądów, jak kto powinien przeżywać żałobę. Jeśli ten tata faktycznie długo chorował, leżał w szpitalu, zwijał się z bólu itp. to śmierć była uwolnieniem od cierpień i tak określił to jego synek.
Ja na pierwszym rodzinnym pogrzebie byłam jako 13-latka. Przeżywałam, płakałam, ale chciałam być. Wcześniej nie byłam, bo akurat nikt z bliższej rodziny nie umierał, ale jakieś pogrzeby być musiały, bo mi się w pamięci przewijają pieśni pogrzebowe - nie były mi obce na tym rodzinnym.
Szczerze mówiąc, to najbardziej żal mi było, że mnie nikt nie przygotował na śmierć Babci, choć leżała trzy dni w szpitalu. Gdy kilka dni temu zmarł Dziadek (tak, wiem, teraz jestem już dorosła) przyjęłam to ze spokojem, zupełnie inaczej niż wtedy.
Co do widoku osoby zmarłej, pochówku itd. - ja sama chciałam zobaczyć "lodówkę", zapytałam tylko Mamę o zgodę, bo nie wiedziałam, czy można, zaglądałam też do pieczary, jak panowie układali trumnę, ale żadnych koszmarów z tego tytułu nie miałam.
Dziecko widzi, jak dorośli w jego otoczeniu reagują i naśladuje reakcje, a my powinniśmy się w nie wsłuchiwać.