Wymagania dotyczące sakramentów to nie fanaberie księży, tylko prawo kanoniczne - wg mnie całkowicie uzasadnione. Osobiście zaostrzyłbym je jeszcze bardziej, zwłaszcza w przypadku małżeństwa.
Żądanie konkretnej kwoty od osób proszących o sakrament jest nie w porządku i aby to wyplenić wg mnie powinno się częściej zgłaszać takie sprawy biskupowi. Jednocześnie nie przekonują mnie tłumaczenia, że sakramentu ktoś nie otrzymał, bo nie było go stać. Bo nawet jak trafi się taki ksiądz, to parafii zwykle jest sporo.
Odkładając chrzest dziecka na później to nie ksiądz zamyka mu drogę, tylko rodzice. A tak na marginesie, chrzest nie jest symbolicznym, tylko faktycznym przyjęciem do Kościoła.
Jeśli rodzice nie żyją wiarą katolicką, a chcą chrzest "bo tak, bo się należy, bo każdy chrzci, bo rodzina naciska" to raz, że powinni mieć odwagę żyć tak, jak wierzą (jeśli są niewierzący to po co chcą udawać wierzących?) w jaki sposób zamierzają dziecko wychować po katolicku?
Wiem, że księża są różni. Sam przestałem chodzić do jednej z parafii bo mi proboszcz do tej pory skutecznie ciśnienie krwi podnosi. Ale dla mnie to nie jest jakiś wielki problem i na jego podstawie nie wydaję osądów (czasem prostackich, jak niektóre z dyskutantek) o wszystkich księżach. Dla mnie to ludzie jak wszyscy inni.
Serio warto zapoznać się z tym, co prawo kanoniczne mówi o sakramentach, szczególnie o chrzcie. Wówczas nawet, jak ksiądz będzie chciał nam coś wkręcić, będziemy mieli w dłoni twarde argumenty.