Czy Wasi mężczyżni, mężowie byli z Wami na porodówce? Co sądzicie o porodach rodzinnych?
Chciałybyście żeby partner towarzyszył Wam przy porodzie?
A jakie jest zdanie mężczyzn na rten temat?
25 lutego 2015 10:56 | ID: 1196623
Nie wyobrazam sobie, aby męża miało nie być ze mną na porodówce. Przy nim będę czuła się bezpieczniej, a jego dotyk, trzymanie za rękę - zapewne bedą działały cuda..
25 lutego 2015 11:00 | ID: 1196624
Mój mąż był ze mną na sali porodowej. Potem ze względu na makrosomię płodu musiałm mieć CC. na sali operacyjnej meża nie mogło być. W sumie jestem pewna, że nie wytrzymałby i na 100%wyszedłby w trakcie porodu, bo nie lubi widoku krwi
25 lutego 2015 11:24 | ID: 1196637
Ja nie wiem jak bym wolała. Chciałabym, żeby mój mąż był ze mną, ale nie wiem jak on by to zniósł i czy w tej danej chwili by mi odpowiadało, żeby on to wszystko widział co się tam dzieje. No nie wiem
25 lutego 2015 11:31 | ID: 1196640
Ja osobiście bym nie chiała, syn chciał ale nie mógł...
25 lutego 2015 12:25 | ID: 1196667
Chciałam aby był ale jakoś tak się złożyło że zanim do nas dojechał było już lediw po, ale i tak się przydał. Położna wcisęłam mu maluszka w ramiona i od razu się utulił... Potem mnie nakarmił i w ogóle był bardzo pomocny..
25 lutego 2015 13:09 | ID: 1196713
Mój przy pierwszy porodzie na poródówce był ze 3 razy, a akurat jak zapoiwedzili cesarkę, to był w trasie. Ale jak było po cesarce, to migiem z teściową dojechali ;)
Za drugim razem też kazałam mu przyjechać. Zostawił córkę z teściową i przybył na posterunek pogadać z żoną, bo leżeć plackiem 12 godzin to można się zanudzić Zobaczył też nasze małe słodkości ;)
25 lutego 2015 13:22 | ID: 1196724
Mój mąż sam nie wiedział czy chce być przy porodzie, ostatecznie przy drugim porodzie ze mna był( przy pierwszym nie mógł), stwierdził ze w telewizji gorzej to wyglada
25 lutego 2015 14:23 | ID: 1196761
Ja nie chciałam, żeby mąż był ze mną. Zresztą i tak pewnie nie wytrwałby do końca...
25 lutego 2015 15:26 | ID: 1196802
Dwóch synów rodziłam sama, tzn przy drugim porodzie była obecna moja znajoma, która jest położną i akurat miała dyżur na ginekologii, a że było to w nocy, to przyszła potrzymać mnie za rękę
Trzeciego synka chciałam urodzić razem z partnerem. Niestety Bartek postanowił się urodzić jak tato pojechał do pracy i zanim się do niego dodzwoniliśmy, to już musiałam z domu wychodzić. Nie było szans by dojechał, więc towarzyszyła mi koleżanka, która dowiozła mnie na porodówkę.
Po 3 porodach, mogę śmiało powiedzieć że bliska osoba jest bardzo pomocna. Koleżanka podawała mi wodę między skurczami, trzymała za rękę, dopingowała. Na porodówce byłam raptem 30 minut, więc pewnie sama też bym dała radę, ale przy dłuższym porodzie partner na pewno się przydaje.
25 lutego 2015 15:31 | ID: 1196807
Mój mąż był. Niestety nie dane było mi eodzić SN więc dzielnie czekał, żeby jako pierwszy przywitac sie z naszym skarbem :) Nie wyobrażam sobie bycia tam bez niego. Przez czas kiedy fo nie było czułam się strasznie, samotna, wystraszona, nikt mi nic nie mówił, olewali mnie, zaczęłam walczyc o swoje to wywalczyłam to że mógł przyjechać
25 lutego 2015 15:44 | ID: 1196815
Mój mąż na początku nie chciał ale doszliśmy do kompromisu że będzie do momentu kiedy da radę wytrzymać. A że wzięli mnie na cesarkę to zasadniczo był do końca jak leżałam na trakcie, potem już na sali operacyjnej nie mógł być. Po cc to on podpisał zgodę na badania małej i to on widział jak ją ubierali, ważyli itd...
25 lutego 2015 17:52 | ID: 1196845
A powiedzcie mi, czy przy cesarce moze mąż być z kobietą, która rodzi na sali?
25 lutego 2015 18:17 | ID: 1196872
A powiedzcie mi, czy przy cesarce moze mąż być z kobietą, która rodzi na sali?
Nie na sale operacyjną nie wpuszczą. Mój stał na korytarzu a jak przynieśli małego to szedł z nim na oddział noworodkowy na ważenie mierzenie itp.
25 lutego 2015 18:20 | ID: 1196875
A powiedzcie mi, czy przy cesarce moze mąż być z kobietą, która rodzi na sali?
Nie na sale operacyjną nie wpuszczą. Mój stał na korytarzu a jak przynieśli małego to szedł z nim na oddział noworodkowy na ważenie mierzenie itp.
W żaden sposób nie da sie przekonac, aby towarzyszył nam mąż?
Czesto oglądam "Porody" i tam przy cesarce jest obecny partner/mąż..
25 lutego 2015 18:25 | ID: 1196884
A powiedzcie mi, czy przy cesarce moze mąż być z kobietą, która rodzi na sali?
Nie na sale operacyjną nie wpuszczą. Mój stał na korytarzu a jak przynieśli małego to szedł z nim na oddział noworodkowy na ważenie mierzenie itp.
W żaden sposób nie da sie przekonac, aby towarzyszył nam mąż?
Czesto oglądam "Porody" i tam przy cesarce jest obecny partner/mąż..
W niektórych szpitalach partner może być przy cesarce lub z daleka obserować, ale to w szpitalach w dużych miastach
25 lutego 2015 18:31 | ID: 1196899
A powiedzcie mi, czy przy cesarce moze mąż być z kobietą, która rodzi na sali?
Nie na sale operacyjną nie wpuszczą. Mój stał na korytarzu a jak przynieśli małego to szedł z nim na oddział noworodkowy na ważenie mierzenie itp.
W żaden sposób nie da sie przekonac, aby towarzyszył nam mąż?
Czesto oglądam "Porody" i tam przy cesarce jest obecny partner/mąż..
W niektórych szpitalach partner może być przy cesarce lub z daleka obserować, ale to w szpitalach w dużych miastach
ojj to mam nadzieje, ze gdyby mnie to czekało, Dominik bedzie mógłbyć ze mną. Przynajmniej zrobie wszystko aby był ze mną.
25 lutego 2015 18:36 | ID: 1196907
połozna zadała mi pytanie ,czy mąż ma być obecny przy porodzie powiedziałam ,że jeśli na dobre wszystko się zacznie ma poczekac na korytarzu . nie chciałam ,aby był przy mnie -dla mnie to nie było przyjemne i wolałam w tych chwilach być sam na sam z personelem medycznym. od razu jak tylko skończyłam rodzić położna wyszła na korytarz i wołała Panie..... choć do swoich kobietek -później mnie zszywali ,a męża zabrali razem z dzieckiem do gabinetu ,gdzie uczestniczył w badaniu noworodka i kładli mu go na ręce otylonego w rożek po wszystkim i mówią -to teraz tata z dzieciątkiem idą w odwiedziny do mamy . rodziłam dwa razy i dwa razy było tak samo. moje zdanie jest takie ,że obecność meża w tej chwili jest zbędna i nie ma na co patrzeć ,ja nie chciałam dostarczać mu stresu i napięcia wiedziałam ,że muszę być skupiona na parciach i ułatwieniu drogi dziecka na świat ,a skupiam sie najlepiej w samotności ,gdzie nie rozprasza mnie obecność ,kogoś bliskiego.
26 lutego 2015 15:16 | ID: 1197319
Od razu wiedzieliśmy, że na porodówce nie będzie, ja nie chciałam, on też nie. Ostatecznie skończyło się na planowanej cesarce z powodu braku postępu porodu w 42 tygodniu, na sali operacyjnej więc nie był, ale towarzyszył Małej w badaniach, a potem był ze mną od razu po przewiezieniu do sali poporodowej ;)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.