Jak zmotywować tatusia do opieki nad dzieckiem?
10 lutego 2013 17:22 | ID: 908248
Oj chyba ciężko będzie :) Mój mąż przez pierwsze kilka ładnych miesięcy wogóle nie wziął naszego synka na ręce z prostej przyczyny-lęk przed tym, że coś mu może zrobić :) Aż w końcu powolutku zaczął mu robić mleko, karmić, wstawać do niego w nocy nawet zostaje z nim czasami na gura dwie godziny :) ale zawsz muszę to wszystko wymuszać prawie płaczem i zdaniami, że ja tez chce CZASAMI odpocząc, tez mam prawo być zmęczna a dziś nawet symulowałam, że bolą mnie zatoki i nie dam rady go uśpić :D dał się nabrać :D Tak więc musisz przeczekać, może Twój mąz tez się boi żeby nie zrobić dziecku krzywdy.
10 lutego 2013 17:40 | ID: 908252
Jakie przeczekać? Żadnego przeczekać! Do roboty niech się bierze! Ja mówię to jako córka mężczyzny, któremu mamusia cały czas mówiła "nie bierz na ręce, bo krzywdę zrobisz!" i do dzisiaj nie mam dobrego kontaktu z ojcem. Od początku walczyłam, żeby z moim dzieckiem było inaczej. Kąpiel z tatusiem, tatuś wieczorem usypia i nie ma mowy, że zmęczony po pracy. Jak bał się wziąć po porodzie na ręce - pokazałam mu jak i wyszłam z sali pod prysznic. Wróćiłam - już miał synka na rękach i coś do niego gadał.
Chłopu trzeba pokazać, wytłumaczyć i dać mu wolną rękę. Jak 10 dni po porodzie myślałam, że zwariuję, jeszcze teściowa swoje dołożyła, to powiedziałam mu co ma zrobić, jak nakarmić i... wyszłam z domu. Wrociłam po 1,5 godziny i od razu widziałam, że jeść nie dał, tak jak ja by dała, nie ubrał w to, co ja bym ubrała, nie zmienił pieluchy - ale zajmował się dzieckiem przez półtorej godziny i przestał mieć przed tym opory. Nie skomentowałam, że to i to zrobił źle i do tej pory nie komentuję. Z biegiem czasu się wyrobił tak, że jest lepszy w zmienianiu pieluchy ode mnie i Kosmyk aż się rwie, żeby z tatą zjęść, z tatą wykąpać.
Czasem najlepiej dać instrukcje i wyjść. A gdy się wróci, pochwalić, że wszystko super, nawet jak nie super.
10 lutego 2013 17:53 | ID: 908253
Jakie przeczekać? Żadnego przeczekać! Do roboty niech się bierze! Ja mówię to jako córka mężczyzny, któremu mamusia cały czas mówiła "nie bierz na ręce, bo krzywdę zrobisz!" i do dzisiaj nie mam dobrego kontaktu z ojcem. Od początku walczyłam, żeby z moim dzieckiem było inaczej. Kąpiel z tatusiem, tatuś wieczorem usypia i nie ma mowy, że zmęczony po pracy. Jak bał się wziąć po porodzie na ręce - pokazałam mu jak i wyszłam z sali pod prysznic. Wróćiłam - już miał synka na rękach i coś do niego gadał.
Chłopu trzeba pokazać, wytłumaczyć i dać mu wolną rękę. Jak 10 dni po porodzie myślałam, że zwariuję, jeszcze teściowa swoje dołożyła, to powiedziałam mu co ma zrobić, jak nakarmić i... wyszłam z domu. Wrociłam po 1,5 godziny i od razu widziałam, że jeść nie dał, tak jak ja by dała, nie ubrał w to, co ja bym ubrała, nie zmienił pieluchy - ale zajmował się dzieckiem przez półtorej godziny i przestał mieć przed tym opory. Nie skomentowałam, że to i to zrobił źle i do tej pory nie komentuję. Z biegiem czasu się wyrobił tak, że jest lepszy w zmienianiu pieluchy ode mnie i Kosmyk aż się rwie, żeby z tatą zjęść, z tatą wykąpać.
Czasem najlepiej dać instrukcje i wyjść. A gdy się wróci, pochwalić, że wszystko super, nawet jak nie super.
Dokładnie tak, ja też tak zrobiłam. I jeszcze sprawdziłam jaka pieluszka jest w kolejności do ubrania hi hi i od razu wiedziałam że Ulcia nie była przewinięta, cytuję:"A jak nie ma kupy, to się też przewija?"
10 lutego 2013 18:06 | ID: 908254
Mój to kiedyś sam siebie przeszedł jak córce pieluchę tyłem na przód nałożył.
10 lutego 2013 18:25 | ID: 908261
tak ostatnio robię że zostawiam ich samych i wychodzę z pokoju, bo nie mam już siły o wszystko się prosić... tylko że mieszkam z mamą i jak mały się wydziera a tatuś sobie nie radzi to babcia zaraz biegnie z rtunkiem, to teraz muszę ja wyganiać żeby zostawiła ich samych,...
10 lutego 2013 18:29 | ID: 908262
Pogadaj z mamą albo najlepiej wyjdź z nią na zakupy i zostaw tatusia z dzieckiem. Jak nie będzie miał komu podrzucić, to będzie musiał się zająć.
10 lutego 2013 18:35 | ID: 908264
Myślę,że musisz mężowi dać troszkę czasu.W końcu przyjdzie taki czas,że sam będzie chciał zajmowac się dzieckiem,spędzać z nim czas,teraz może boi się zajmować maluszkiem bo może jest za małe.pokazuj męzowi co i jak trzeba robić,wychodź z domu tyle że nie na długo żeby nie spanikował,że coś źle robi lub coś mu nie wychodzi.Jak będziesz już widziała,że dobrze sobie radzi wyjdź sobie z domu na dłuższy czas.
10 lutego 2013 18:46 | ID: 908267
z nim jest tak że mówi że nic nie potrafi, a jemu poprostu się nie chce nic przy nim robić!
10 lutego 2013 18:53 | ID: 908270
z nim jest tak że mówi że nic nie potrafi, a jemu poprostu się nie chce nic przy nim robić!
To troszkę nie dobre podejście ma do tej sprawy.Pogadaj z nim o tym bo tu chodzi o dziecko.Maluszek potrzebuje obu rodziców a nie tylko mamy.
10 lutego 2013 19:04 | ID: 908278
No, no, mój też, że nie potrafi. To mu pokazałam jak się wszystko robi i wyszłam. Do fryzjera. Żeby mi nie przyszło do głowy wrócić za 10 minut. Musiał się zająć. Oczywiście, nie zrobił wszystkiego tak, jak chciałam, ale żadnej uwagi mu nie zwróciłam, pochwaliłam, że sobie super poradził. Od tamtej pory raz w tygodniu wychodziłam tylko ja. I on sam widział po tych dwóch godzinach z dzieckiem, jaka to ciężka praca. Ale powoli jakoś sam stwierdził, ze ja beznadziejnie usypiam małego i on będzie, że kaszkę wieczorem on chce dawać, bo ja małego zawsze utytłam. Ale to trzeba być stanowczym. Jasno mu powiedz, czego oczekujesz, wytłumacz co i jak ma robić i fruuu. Bez oglądania się. Na początek na godzinkę. Potem dłużej. Pochwal, że coś robi lepiej od ciebie. I powoli się chłop wdroży.
10 lutego 2013 20:06 | ID: 908315
mój mąż od początku zostawał z Filipem i to całe dni - gdy mały miał 6 tyg pojechalam na zjazd, mąż miał do pomocy moją mamę ale tylko w razie gdyby się czegoś obawiał potem już świetnie wszystko załapał i teraz radzi sobie świetnie!
10 lutego 2013 20:50 | ID: 908358
To ja się tu lepiej nie będę wypowiadać. U nas do tej pory kiepsko z zaangażowaniem :/
10 lutego 2013 21:05 | ID: 908370
U nas na poczatku zaangazowania nie bylo, bo tatus byl zagranica, wiec sila rzeczy nie bardzo mogl uczestniczyc aktywnie w zyciu malej. A teraz? roznie z tym bywa. Radzi sobie, chociaz on jest osoba ktora nie potrafi przewidziec co dziecko moze zmajstrowac, i zwyczajnie doprowadza do wielu sytuacji, w ktorych mala niekoniecznie powinna sie znalezc, a w tych mniej istotnych typu brudzenie czegos zwraca jej uwage. Zobaczymy jak bedzie pozniej, niestety musze zwracac uwage, zeby malej wiecej rzeczy tlumaczyl, bo dla niego nie wolno, to nie wolno- a dlaczego? bo nie...no i koniec gadki.
10 lutego 2013 21:23 | ID: 908381
Jak czasami poczytam takie wątki, albo posłucham koleżanek dookoła to mam dużo mniejszy żal do losu i do siebie samej że jestem samotną mamą, radzę sobie sama, bo muszę i nie chciała bym "dopraszać" się o coś co dla mnie wydaje się oczywiste.
A bo Ty to zrobisz lepiej...bo ja nie umiem, bo ja się boję- to często gęsto wymówki.
10 lutego 2013 21:42 | ID: 908396
Czasami należy mu tylko pozwolić. Często mamusie nowo narodzone uważają, że wiedza lepiej a Panom tatusiom wygodnie i uciekają od tej przyjemności....
10 lutego 2013 21:45 | ID: 908397
A tak to czeste, ze kazdy mysli, ze zrobi cos lepiej, i ja czasem tez sie na tym lapie, ze wole wymienic np. pieluszke bo szybciej to zrobie niz mam prosic, aby moj to zrobil. Od jakiegos czasu Pawel usypia Liwie, mimo, ze pozno wraca z pracy i wiem, ze niekiedy jest zmeczony, to jednak to jedyny moment, w ciagu dnia aby mial z nia kontakt.
10 lutego 2013 21:54 | ID: 908407
Echhh... ok można tak jak Segda mówi, ale czasem są egzemplarze mocno wybrakowane i do nich nawet jak pokażesz i sposobem i bez to nie dotrze do nich. Tak było z moim eks. Dopraszałam się np. o nocne wstawanie - wstał podał dziecko poszedł spać dalej. Pokazywałam jak przewijać, jak kąpać (zrobił to może ze dwa razy potem uciekał z psami na spacery albo coś innego byleby nie z dzieckiem). Jak prosiłam wyjdź z dzieckiem na spacer - wracał po 15min z tekstem że córka nie chciała, a wracała zawsze z siniakami na nogach. Jak prosiłam pobaw się ja na chwilę musze się położyć (to było w czasie gdy wszystko robiłam przy małej i jednocześnie pisałam pracę mgr) to albo właczył jej bajkę w tv albo raz czy dwa układał z nią klocki (a miała półroku wtedy). Gdy zaczęłam pracę po urodzeniu córki i najczęściej było tak, że wstawałam rano i gotowałam obiad, albo miałam jeszcze z poprzedniego dnia, gdy wystarczyło tylko i wyłącznie podgrzać - a mieliśy mikrofalę więc w ostateczności można było i z niej skorzystać - to zawsze przypalił albo podał zimne.
A to tylko część przykładów, że o bitwie przeciw przedszkolnej nie wspomnę.
Teraz na szczęściej jestem z człowiekiem który potrafi zająć się dzieckiem i chce się nim zająć sam z siebie.
Ale teraz wiem już z doświadczenia że są takie egzemplarze, których do dziecka nie da się przekonać - od takich należy uciekać.
A w Twoim przypadku może spokojnie porozmawiaj?
Przedstaw krótkie proste ale jasno skonstruowane argumenty za więzią ojca z dzieckiem. Może pomoże?
Życzę powodzenia ;)
10 lutego 2013 22:02 | ID: 908412
Tatusia od początku trzeba motywować, jeszcze za czasów ciąży, że będzie pomagał! U mnie tak samo jak Sedna pisze, nie było nie! Fakt- Po pierwszym tygodniu wziął małą na ręce, bo się bał. Pamiętam wieczór nie miałam już siły, żeby się podnieść a mała płakała- wziął ją. Chłopa trzeba postawić przed faktem dokonanym- ma pomagać i już. Nauczył się też zmieniać pampersy, karmić butelką jak była konieczność, bo na co dzień karmiłam piersią.
Do tej pory jak mała zapłacze w nocy, to mąż wstaje pierwszy do niej:)
10 lutego 2013 22:03 | ID: 908414
Z moim mężem też różnie bywa... Na początku podobnie - bo jest mały, to żeby krzywdy nie zrobić, a ty Ania umiesz lepiej.
Potem ja wróciłam do pracy, on tej pracy nie miał i 5h z małym w domu siedział i jakoś ogarniał. Fakt, że z przewijaniem różnie było i czasem jak wracałam to smrodek w gaciach był niezły, albo na piżamkę dresik i na to kombinezon - jednym słowem niezła cebulka, ale to zima była. Ale nakarmił, pobawił się, na spacery nawet w śniegi niezłe chodził, a i o kremiku na mróz nie zapomniał:). Teraz ja na zwolnieniu, on długo w pracy i jak wraca mówi, że zmęczony. Ale jakoś ostatnio trochę mi więcej pomaga. I w sumie jak jesteśmy oboje i Adaś coś ode mnie chce, to mówię poproś tatusia i tatuś na prośbę dziecka zazwyczaj robi to co mały chce (budowanie z klocków, otworzenie piciu itp.), ale też potrafi nakrzyczeć moim zdaniem czasem bez sensu. No ale w sumie taty Adaś słucha jak coś, bo mnie to różnie bywa;).
Ale chyba gdybym od początku zastrzegła, że tak jak on czasem z kolegami wieczorem lubi się spotkać, tak i mi się należą wypady. Tylko, że teraz choćbym chciała nie mam jak tego wyegzekwować, bo 2 ciąża i nie chce mi się z domu ruszać, a potem mała dzidzia i wiadomo jak to jest.
No i moja teściowa podobnie jak u Ciebie najchętniej by go we wszystkim wyręczała, choć sama sobie zdaje sprawę, że nie powinna...
10 lutego 2013 23:56 | ID: 908435
u nas tego problemu nie było!! Mąż już na drugi dzień po narodzinach córki ją przebierał ( w sumie razem bo smółkę wydaliła), brał na ręce. To on ją kąpał od początku, zmieniał pampersy. Ja musiałam nakarmić i położyć spać ze względu ze piersią karmiłam. Na spacery chodził bez problemu. I teraz tak nadal jest, to ja w sumie się osłabiłam i rozleniwiłam.
To oni razem układają klocki, puzzle czy coś;)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.