Odmienne wizje wychowania rodziców - Forum
Znajdź nas na

Tworzymy społeczność rodziców

Wątek

Odmienne wizje wychowania rodziców

13odp.
Strona 1 z 1
Odsłon wątku: 4099
Avatar użytkownika Isabelle
IsabellePoziom:
  • Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
  • Posty: 21159
  • Zgłoś naruszenie zasad
7 lutego 2010, 18:30 | ID: 134036
Powiedzcie jak sobie radzicie, kiedy wasz partner/mąż/ojciec dziecka stosuje inne metody wychowawcze niż Wy? Np. Jedno z rodziców podnosi  głos i stosuje metody super niania drugi z rodziców jest za rozmową z dzieckem ufając, ze ta wszystko naprawi? To tylko przykład. Takich różnic może być mnóstwo? Jak to jest/było w Waszych rodzinach? Wasze wizje i metody wychowania się pokrywają?
Słońce wstało zwariowało...
Użytkownik usunięty
    1
    • Zgłoś naruszenie zasad
    7 lutego 2010, 18:39 | ID: 134041

    Mamy jeden wspólny front przeciwko szkodnikom, jak sie róznimy co do metody zwalczania szkodliwych nawyków to rozmawiamy o tym bez dzieci. Im prezentujemy nasze wspólne stanowisko. Oczywiście czasami odbiega to od ideału i robimy sobie na złość wysyłając sprzeczne komunikaty do dzieciaków ale całe szczęście że to są sporadyczne przypadki. Generalnie żandarmem jestem ja lepsza połowa robi za pocieszycielke, jedyny z tego mam taki pożytek że nie muszę dwa razy powtarzać swoich komunikatów:)) są przyswajane za pierwszym razem.

    Avatar użytkownika kaskur
    kaskurPoziom:
    • Zarejestrowany: 26.01.2009, 08:54
    • Posty: 6450
    2
    • Zgłoś naruszenie zasad
    7 lutego 2010, 20:30 | ID: 134191
    czoper napisał 2010-02-07 19:39:22
    Mamy jeden wspólny front przeciwko szkodnikom, jak sie róznimy co do metody zwalczania szkodliwych nawyków to rozmawiamy o tym bez dzieci. Im prezentujemy nasze wspólne stanowisko. Oczywiście czasami odbiega to od ideału i robimy sobie na złość wysyłając sprzeczne komunikaty do dzieciaków ale całe szczęście że to są sporadyczne przypadki. Generalnie żandarmem jestem ja lepsza połowa robi za pocieszycielke, jedyny z tego mam taki pożytek że nie muszę dwa razy powtarzać swoich komunikatów:)) są przyswajane za pierwszym razem.
    rany, jak w wojsku
    www.kasja.like.pl
    Avatar użytkownika MNONKA
    MNONKAPoziom:
    • Zarejestrowany: 25.01.2010, 09:38
    • Posty: 5777
    3
    • Zgłoś naruszenie zasad
    7 lutego 2010, 20:40 | ID: 134203
    Staramy się tak samo posępowac, ale jak jedno coś robi nie tak, to rozmwawiamy o tym, oczywiście bez dziecka ;)
    Avatar użytkownika Bulinka
    BulinkaPoziom:
    • Zarejestrowany: 18.02.2009, 21:24
    • Posty: 2779
    4
    • Zgłoś naruszenie zasad
    7 lutego 2010, 20:48 | ID: 134209
    Narazie raczej się zgadzamy ale pewnie problemy są jeszcze przed nami bo nasz bąbel jest jeszcze mały.Jednego bedę się starała przestrzegać,nie będę sprzeciwiać się metodom męża przy dziecku.Takie postępowanie to najlepsza droga do rozpsucia malca
    Avatar użytkownika pinquin
    pinquinPoziom:
    • Zarejestrowany: 11.12.2009, 20:25
    • Posty: 896
    5
    • Zgłoś naruszenie zasad
    7 lutego 2010, 21:13 | ID: 134238
    Ustalamy to bez dziecka.Jeśli "w trakcie" coś jest nie tak jak ustaliliśmy (bo czasem ciężko jest sie kontrolować) to wystarczy że porozumiewawczo spojrzę i wiadomo o co chodzi. Rety - jak to zabrzmiało: "ciężko jest sie kontrolować", hehe. Chodzi mi o pewne nawyki. U nas np. pytanie o wszystko zamiast jasny komunikat. Czyli "umyjemy ząbki?" zamiast "chodź idziemy ubyć ząbki".
    http://drozdaimmagine.blogspot.com/
    Użytkownik usunięty
      6
      • Zgłoś naruszenie zasad
      8 lutego 2010, 06:34 | ID: 134382
      Raczej mamy takie same poglądy i wizje na wychowanie Młodego. Jeżeli zdarzy się różnica zdań to staramy się ją omówić bez udziału dziecka.
      taką wodą być a nie tą co żałośnie całą noc tłucze się po oknie
      Użytkownik usunięty
        7
        • Zgłoś naruszenie zasad
        8 lutego 2010, 07:58 | ID: 134405
        Kaskur  mój opis brzmi jak raport wojskowy ale w rzeczywistości nie jest aż tak źle, przynajmniej dzieciaki nie narzekają. Nawet wczoraj usłyszałem że jestem fajny "staruszek" tak powiedzieli ich koledzy:)
        Użytkownik usunięty
          8
          • Zgłoś naruszenie zasad
          8 lutego 2010, 08:24 | ID: 134436
          u nas to na mnie spada to wszystko, P. jak już musi to interweniuje swoim stanowczym tatowym głosem oraz ją rozpieszcza w miarę mozliwości finansowych.
          Chwała temu co bez gniewu idzie...
          Avatar użytkownika pinquin
          pinquinPoziom:
          • Zarejestrowany: 11.12.2009, 20:25
          • Posty: 896
          9
          • Zgłoś naruszenie zasad
          8 lutego 2010, 08:41 | ID: 134451
          U nas nie ma takiego podziału ról, że ktoś jest dobrym albo złym gliną. Jak boli kolano, to raz pocieszy mama, a raz tata. Tyle, że z mamą się lepiej rysuje i lepi z plasteliny, a z tatą wyprawia dzikie harce. Natomiast ogólną wizję postępowania mamy bardzo podobną, a co do szczegółów dogadujemy jeszcze, żeby nie było sytuacji, gdzie np. mąż nie pozwoli, a ja tak.
          http://drozdaimmagine.blogspot.com/
          Avatar użytkownika jkm
          jkmPoziom:
          • Zarejestrowany: 02.04.2008, 07:40
          • Posty: 4222
          10
          • Zgłoś naruszenie zasad
          8 lutego 2010, 10:31 | ID: 134574
          czoper napisał 2010-02-07 19:39:22
          Mamy jeden wspólny front przeciwko szkodnikom, jak sie róznimy co do metody zwalczania szkodliwych nawyków to rozmawiamy o tym bez dzieci. Im prezentujemy nasze wspólne stanowisko. Oczywiście czasami odbiega to od ideału i robimy sobie na złość wysyłając sprzeczne komunikaty do dzieciaków ale całe szczęście że to są sporadyczne przypadki. Generalnie żandarmem jestem ja lepsza połowa robi za pocieszycielke, jedyny z tego mam taki pożytek że nie muszę dwa razy powtarzać swoich komunikatów:)) są przyswajane za pierwszym razem.
          my również trzymamy się takich zasad z tą różnicą , że ja jestem żandarmem a małż tą spokojną stroną  w efekcie wychowawczym mam tak wszystko poukładane, że dzieciaki się pytają czy mogą pooglądać teraz tv bądź komputer nawet sprawdzenie poczty emailowej wszystko jestdzięki temu pod kontrolą mamy z dziećmi ustalone zasady i konsekwentnie ich się trzymamy i dla nich i dla nas jest to obecnie normalne że się pytają a czasami jak są znajomi to się nas pytają jak to zrobiliśmy żeby dzieci w taki sposób się zachowywały a nie od razu lecieć i robić co chcą bez naszej wiedzy i kontroli a my mówimy lata pracy ustaleń i konsekwencji
          Użytkownik usunięty
            11
            • Zgłoś naruszenie zasad
            8 lutego 2010, 10:49 | ID: 134581
            Już nie chciałem pisać o takich samych pytaniach od znajomych,ale od razu raźniej na duszy jak napisałaś że są jeszcze takie "wojskowe" jak to Kaskur określiła zasady.:)
            Avatar użytkownika jkm
            jkmPoziom:
            • Zarejestrowany: 02.04.2008, 07:40
            • Posty: 4222
            12
            • Zgłoś naruszenie zasad
            8 lutego 2010, 10:59 | ID: 134588
            ja bym je nazwała zasadami  konsekwentnymi poza tym to pewnie i u was tak było że im dzieci starsze i technologia na przód idzie to trzeba wtedy trochę spraw wychowawczych poukładać i im więcej dzieci to też u nas komputer w domu był od zawsze jakiś 1992 rok i jak dzieci się rodziły to samoistnie się wdrażały bo rodzice to już dawno byli ale jak zobaczyłam mojego syna , który wtedy miał z 6 lat i tak się zasiedział, że nie zauważyła jak się zsikał pod siebie to stwierdziłą , że tak nie może być i komputer został zaaresztowany dla dzieci ma się rozumieć bo w domu wtedy były już 2 i ustaliliśmy, że mogą one korzystać z kompa tylko w weekendy i to wtedy gdy powiemy że mogą i w momencie hasła koniec kończą od razu i tak jest do tej pory a te starsze dzieciaki mają prawie po 16 i 14 lat najbardziej się jeszcze burzy najmłodsza ta ma dopiero 7,5 ale my jesteśmy nieugięci
            Użytkownik usunięty
              13
              • Zgłoś naruszenie zasad
              8 lutego 2010, 11:43 | ID: 134604
              To rozstrzał masz podobny jak u mnie moje mają po 16 a młodsza 3 takze na razie do kompa jej nie ciagnie, u mnie niestety najlepszym programem zabezpieczającym jestem ja. W wychowaniu liczy sie najbardziej konsekwencja, znam takich"rodziców" co sie u dzieciaka licytują które więcej kupi bądź które na więcej pozwoli.Tego co z niego za ziółko juz chyba pisać nie muszę, bestia tak jest inteligentna że doi ich aż miło patrzeć.