Trochę mnie natchnął wątek marzenki81.
Jestem ciekawa czy nie zależnie od wieku w jakim urodziłyście pierwsze dziecko czy czułyście się przygotowane do roli rodzica? Czy byłyście całkowicie zielone w tym temacie?
5 stycznia 2014 19:51 | ID: 1062455
Bałam się ale uważam że byłam gotowa do roli mamy.
5 stycznia 2014 19:59 | ID: 1062458
Bałam się ale uważam że byłam gotowa do roli mamy.
Ja bardzo się cieszyłam na początku choć potem wszystko mnie przerosło. Szkoda że nie ma szkół dla przyszłych rodziców .
5 stycznia 2014 20:07 | ID: 1062462
Trochę mnie natchnął wątek marzenki81.
Jestem ciekawa czy nie zależnie od wieku w jakim urodziłyście pierwsze dziecko czy czułyście się przygotowane do roli rodzica? Czy byłyście całkowicie zielone w tym temacie?
Ja bylam calkowicie zielona. Oprocz tego ze czasem zostawalam z maluchami kuzynek na krotkie chwile (jak jechaly na zakupy itd) to nie mialam zielonego pojecia o kapielach, przebieraniach itd. wszystko przyszlo instynktownie.
5 stycznia 2014 20:09 | ID: 1062465
Ja uważam, że byłam i jestem gotowa do roli mamy. Zawsze bardzo chcialam mieć dzieci i jestem szczęśliwa, że mam synka i kolejne maleństwo w drodze
A jeżeli chodzi o praktyczne przygotowanie to nie miałam problemów, mam bratanka, z którym mieszkałam i mogłam się "napatrzeć" i sama też często zajmowałam się nim, więc z pielęgnacją nie mam problemów, ale i tak instynkt robi swoje i po prostu się wie jak zrobić to czy tamto.
Niestety chyba trochę gorzej z tym "przygotowaniem" u mojego męża
5 stycznia 2014 20:12 | ID: 1062466
Trochę mnie natchnął wątek marzenki81.
Jestem ciekawa czy nie zależnie od wieku w jakim urodziłyście pierwsze dziecko czy czułyście się przygotowane do roli rodzica? Czy byłyście całkowicie zielone w tym temacie?
Ja bylam calkowicie zielona. Oprocz tego ze czasem zostawalam z maluchami kuzynek na krotkie chwile (jak jechaly na zakupy itd) to nie mialam zielonego pojecia o kapielach, przebieraniach itd. wszystko przyszlo instynktownie.
Ogóle zajmowanie się to jeszcze nic, najgorzej jak zaczynał się problem a ja nie potrafiłam zwykłego płaczu odczytać, ja zaczęło się zapalenie piersi czy nawet zaraz po porodzie..Mieszkałam w nowy miejscu nie miałam nawet z kim porozmawiać..Strasznie to wspominam..
5 stycznia 2014 20:12 | ID: 1062467
Bałam się ale uważam że byłam gotowa do roli mamy.
Ja bardzo się cieszyłam na początku choć potem wszystko mnie przerosło. Szkoda że nie ma szkół dla przyszłych rodziców .
Niby są szkolenia typu przygotowanie się do roli rodzica pod kątem psychologicznym.
Z ciąży cieszyłam się, tyle że fakt samotnej ciąży i takiego też rodzicielstwa też troszkę troszkę przerażał .
5 stycznia 2014 22:40 | ID: 1062499
niczego bardziej na świecie nie pragnęłam jak zostać mama, a czy byłam gotowa wydaje mi się że tak, chociaż czasem sytuacje mnie przerażają ale muszę dać radę dla synka,ale tak szczerze nie byłam gotowa na zmianę zachowania mojego męża co mnie bardzo rozczarowało... teraz po kilku "burzach" w końcu nastało słoneczko...
5 stycznia 2014 22:52 | ID: 1062500
u mnie to było tak że wszyscy wokół myśleli że mam pstro w głowie i mając 20 lat (prawie 21) urodzę dziecko i będę od każdego oczekiwać pomocy. Jakże się mylili jak z mężem sobie świetnie radziliśmy sami. Jeśli potrzebowałam pomocy to po nią szłam, ale nie nakazywałam by mi każdy pomagał. Byliśmy odpowiedzialni i nadal jesteśmy. Wszyscy wokół się tego nie spodziewali. Bo nie chodzę na imprezy, bo nadal jestem z moim mężem ( bo przecież jak się bierze ślub w ciąży to tylko dla przyzwoitości a nie z miłości) bo studiuję i pracuję. Bo moje dziecko nie jest wychowywane przez dziadków tylko przez rodziców, bo sobie radzimy!!
W pewnym sensie byłam przygotowana na macierzyństwo bo skoro się nie zabezpieczaliśmy ( a o skutkach wiedzieliśmy) to chcieliśmy tego oboje i mimo że była dla nas to niespodzianka to cieszyliśmy się bardzo z tej wiadomości. Wiadomo, były obawy. Ale po uroddzeniu małej szybko załapaliśmy jak się nią opiekować i myślę że wyszło nam to dobrze, miałam naprawdę duże wsparcie w mężu i rodzinie! ktora troszkę niedowierzała! i Cieszę się bardzo ,że ich tak wszystkich zaskoczyłam:)
5 stycznia 2014 23:06 | ID: 1062502
oj gruby poradnik dla przyszłych rodzców przeczytałam,przy pierwszym dziecku to był strach o wszystko,potem przy nastepnych to juz mogłam się wymądrzać,:)
6 stycznia 2014 02:31 | ID: 1062529
Raczej tak... żadnej pomocy przy maluszku nie potrzebowaliśmy...
6 stycznia 2014 07:42 | ID: 1062537
6 stycznia 2014 07:56 | ID: 1062538
Wszystkiego się można nauczyć. Jest strach przy pierwszych wymiotach, biegunkach, chorobach, szczepieniach itd myślę, że chodzi tu przede wszystkim o cierpliwość - której młodym mamom może zabraknąć (choć nie zawsze tak jest). A jeśli chodzi o pomoc przy dziecku to jest to kwestia organizacji i dziecka. Niektore bąble naprawdę potrafią dać w kość. My nie mieliśmy tego problemu - wszędzie Hankę zabieramy, to kwestia chęci i oczywiście logistyki, bo trzeba wszystko wziąć ale dla chcącego nic trudnego.
6 stycznia 2014 11:16 | ID: 1062589
Ogólnie chyba nie było tak źle. Najgorsze było dla mnie otoczenie nie samo dziecko. Teściowa za drzwiami co chwilę przybiegająca na karzde kwiknięcie maluszka, wydzierająca mi dziecko z rąk ..Pouczające ciocie i babcie, wszystko wiedzące lepiej. Batalion odwiedzających gdy ja sama ledwie na nogach stałam..
6 stycznia 2014 11:23 | ID: 1062595
Nie miałam w swoim otoczeniu małych dzieci. Więc i przykładu żadnego też. Ale jakoś tak instynktownie radziłam sobie. Pewnie, że i popłakalam się z bezsilności czasem. Ale i radośnie też było. A gotowa byłam, bo Ola urodziła się 2,5 roku po śłubie, więc wypracowana i oczekiwana była.
6 stycznia 2014 11:27 | ID: 1062601
oj tam Daria widocznie na złe poradniki trafiałas,mój jest fantastyczny i dużo w nim wiedzy mądrej,jakbyś w przyszłości chciała pożyczyć to polecam się....;)
6 stycznia 2014 11:27 | ID: 1062602
Psychicznie byłam,teoretycznie też,a w praktyce też poradziłam sobie całkiem dobrze.
6 stycznia 2014 13:39 | ID: 1062655
myślę,że do końca nigdy nie jest się na nic gotowym. zwłaszcza na coś nowego. ale chciałam,chcieliśmy i czułam,że damy radę.
6 stycznia 2014 15:23 | ID: 1062665
oj tam Daria widocznie na złe poradniki trafiałas,mój jest fantastyczny i dużo w nim wiedzy mądrej,jakbyś w przyszłości chciała pożyczyć to polecam się....;)
I tak nie zmienie zdania na temat poradnikow- to tak jakby napisac instrukcje obslugi do dziecka, a kazde jest inne, fakt mozna to uogolnic. Potraktowac ogolnie usypianie, kapiel itp. ale tak na prawde, nie na wszystko znajdziemy lek w poradniku. Moja kolezanka przy kazdym nawet najmniejszym kaszlu leciala do poradnika szukajac w nim rady, a niestety nie na wszystko jest recepta w ksiazce. Nie krytykuje osob ktore je czytaja, bo niektorym faktycznie moze sie przydac, ale nie wpadajmy w jakies paranoje, ze poradnik jest lekiem na cale zlo.
Nie chodzilam do szkoly rodzenia, i nie byla mi potrzebna bo wszystko poszlo dobrze, bez problemow, nie panikowalam myslac czy robie wszystko tak jak mi doradzano. Wystarczylo sie tylko wyciszyc, sluchac organizmu i rad poloznej. Podobnie bylo z dzieckiem. Spokoj, cierpliowsc i milosc jest najlepsza wskazowka. A jezeli dzieje sie cos z dzieckiem z punktu zdrowotnego, to oczywiscie wole siegnac po rade u lekarza, niz szukac w poradniku- co oczywiscie jest lepsze niz szukanie w internecie, ale jeden objaw moze byc powodem roznych chorob.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.